doku doku
142
BLOG

Co za olśnienie! - nowe rozumienie człowieka - kilka dusz w jednym ciele

doku doku Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

W przedostatnim nrze ŚN jest genialny artykuł "Wspólnota Elli" o DID czyli zjawisku zwanym dissociative identity disorder - po polsku: Zaburzenie dysocjacyjne tożsamości. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności za badanie tego zjawiska wzięła się osoba o wykształceniu antropologa i neurologa pracująca jako terapeutka społeczna. Przez wiele lat badała to zaburzenie kojarząc fakty z różnych dyscyplin... aż po latach przyszło olśnienie, które my teraz możemy przeżyć w jeden wieczór. Ten artykuł jest prawdziwym objawieniem.

Sednem tego olśnienia jest zrozumienie, że osobowość mnoga nie jest patologią. Patologią jest brak komunikacji między nimi skutkujący okresami amnezji - chory ma luki w pamięci, kiedy aktywna była inna osobowość. Dotychczasowe leczenie było całkowicie błędne, bowiem skupiało się na integracji różnych tożsamości. Teraz już wiemy, że leczenie powinno koncentrować się na nauce komunikacji, aby każda osobowość pamiętała, co robiła inna osobowość.

Kluczem było spostrzeżenie, że istnieją kultury, które wychowują dzieci na bazie oczywistego założenia, że człowiek może mieć kilka dusz. Neurologia potwierdza, że w mózgu swobodnie mieszczą się w całości różne dusze. Człowiek mający wiele dusz bardzo dobrze funkcjonuje w społeczności, gdzie jest to normą. W naszej kulturze inne osobowości zawsze były demonizowane, więc mamy wyssane z mlekiem matki przekonanie o tym, że człowiek powinien być jednością, więc zamieszkiwanie demonów w naszych mózgach zawsze było owiane grozą. Cierpienia DIDów wynikają z braku akceptacji tego bogactwa. DID w naszej kulturze bierze się zwykle z silnie traumatycznych przeżyć w dzieciństwie, które przełamują te nasze kulturowe uprzedzenia. W niektórych kulturach rozwój "demonów" jest naturalnie wspierany, jako element dojrzewania, więc nie wiąże się z żadnymi traumami z dzieciństwa.

Nasza zintegrowana tożsamość też bywa źródłem cierpień, kiedy musimy grać różne role w rożnych społecznościach. W domu facet jest kochającym i czułym mężem i ojcem, a w pracy jest zawodowym żołnierzem - okrutnym zabójcą. To oczywiście skrajny przypadek dylematów moralnych i psychicznych, ale łatwo sobie wyobrazić, jakie korzyści może dawać zdolność włączania się innej osobowości, kiedy trzeba. Kiedy bawimy się z dziećmi, włącza się osobowość dziecka, którą zawsze pielęgnowaliśmy, aby nie odeszła wraz z dojrzewaniem. W pracy mamy włączoną osobowość dojrzałego i zimnego profesjonalisty, który nie musi oddzielać uczuć (nieobecnych) od pracy. W towarzystwie aktywna jest osobowość radosnego błyskotliwego i sprośnego żartownisia, zupełnie niestosowna w kontaktach z szefami w pracy ani z dziećmi. O ile łatwiej byłoby nam funkcjonować, mając do dyspozycji trzy dusze całkowicie spontaniczne i zawsze akuratne w danych okolicznościach.

Niektóre z takich osób posiadają dusze różnej płci. Nie ma to nic wspólnego z klasycznym sporem o transseksualność. Możliwe jednak, że niektóre osoby transseksualne wcale takie nie są - są po prostu DIDami wprowadzonymi w błąd przez założenie, że człowiek ma tylko jedną duszę jednocześnie. Niestety, odkrycie jest tak świeże, że w artykule nie ma takich dywagacji, jak ta o transseksualności - jesteśmy na samym początku nowej drogi, która nie wiadomo dokąd i kiedy doprowadzi, ale jedno jest pewne - w przyszłości osobowość mnoga nie będzie uznawana za zaburzenie, tylko za jeden z naturalnych kierunków dojrzewania człowieka.

doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo