Do takiej notki nie potrzeba wstępu. Jest oczywiste, że człowiek w miarę zdrowy, czyli bez jakiejś poważnej ułomności psychicznej, moralnej lub umysłowej - czyli po prostu człowiek normalny nie zagłosuje ani na PiS, ani na PO, ani na SLD, ani na PSL, ani na żadną partię satelicką którejś z tych Czterech partii. Inni politycy też nie są atrakcyjni dla wyborcy, gdyż wycharchują cnotkę i sprzedają się bezwstydnie Czterem.
Przypomnijmy największych zdrajców wyborczych ostatnich lat: Palikot sprzedał się SLD, Petru i Hołownia sprzedali się PO, Kukiz sprzedał się PiS. Pozostała tylko jedna partia, która nie sprzedała się Czwórcy. Jest nią Konfa. Wydaje się więc, że są to politycy uczciwi, przynajmniej w porównaniu z Palikotem, Petru, Kukizem, Hołownią...
Gdyby siedział gdzieś w izolacji i nie czytał uważnie wypowiedzi polityków, to zagłosowałbym na Konfę, ale niestety - zobaczyłem kilka wypowiedzi tak głupich i szalonych, że zrozumiałem, dlaczego Konfa nie sprzedała się Czwórcy - Konfederatów nikt nie chce kupić, bo osłabiają partię tak, jak Macierewicz osłabia PiS. Konfa to szalone, zakute łby, całkowicie oddane silnym emocjom, które całkowicie wyłączają umysł. A więc nasuwa się naturalne pytanie: dlaczego Macierewicz wciąż jest w PiS?
Odpowiedź jest tylko jedna - nie wszyscy w Konfie są szaleni. Ktoś tam uważnie pilnuje, żeby do Konfy nie trafił nikt, kto nienawidzi Rosji. W Konfie trzeba nienawidzić, ale nie może to być nienawiść do Rosji. W Konfie mile są widziani wszyscy, którzy nienawidzą Ukraińców, Żydów, Polaków, Niemców, Amerykanów... ale od Rosji wara!
Dlatego nie zagłosuję na Konfę, gdyż Rosja jest najważniejszym elementem polskiej racji stanu - kto wspiera Rosję, jest wrogiem Polski. Udawane szaleństwo mnie nie oszukało. Konfederaci mogą udawać oszalałych z nienawiści, ale to udawanie jest tylko maską, która opada za każdym razem, kiedy trzeba coś powiedzieć o Rosji. Wtedy taki szalony Konfederata nagle się uspokaja, próbuje zgrabnie zmienić temat, chowa głowę w piasek... Całe szaleństwo znika i pojawia się zupełnie racjonalne tłumione zawstydzenie i to przepraszające spojrzenie wszystko mówiące - jakby błaganie o litość, żeby tematu nie drążyć...
A ja wiem, co to litość.
Nie mam więc wyboru, zrobię jak w czasach PRL- wrzucę do urny podartą listę. PRL miała pod tym względem uczciwszą ordynację - sowieci liczyli osobno głosy "przeciwko" - oddzielnie od głosów "nieważnych". Było zapisane, że jeżeli cała kartka będzie przekreślona na krzyż lub zostanie rozdarta w całości, to taki głos zostanie policzony jako ważny - oddany przeciwko wszystkim partiom wystawiającym kandydatów lub w ogóle przeciwko socjalizmowi. Czy ktoś pamięta, jaki odsetek wyborców był wtedy "przeciwko"?. Ja zapamiętałem jak przez mgłę, że tylko 2% Polaków było przeciwko sowietom w tamtych czasach - to były wybory chyba na początku lat 70-tych, ale też nie jestem pewien
Inne tematy w dziale Rozmaitości