doku doku
120
BLOG

Złe dotacje do fotowoltaiki (elektrowni słonecznych)

doku doku OZE Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Niedawno pojawiła się moda na fotowoltaikę, która najczęściej rozumiana jest jako gałąź energetyki słonecznej wykorzystująca zjawisko fotowoltaiczne. Niestety nie jestem specjalistą, więc nie wyjaśnię, czym się różni bateria słoneczna, zwana bardziej fachowo ogniwem słonecznym, od ogniwa fotowoltaicznego. Możliwe, że to tylko snobizm nakazał ciemniakom zmienić tę nazwę. Na szczęście nie o tym jest notka, więc szybko zakończę ten wstęp uproszczeniem pozwalającym zrozumieć każdemu, o co chodzi. Chodzi o ogniwa słoneczne znane wszystkim jako swojskie baterie słoneczne. Chodzi o to, żeby światło ze Słońca przetworzyć na prąd elektryczny.

Kiedy mówimy prostym językiem, to łatwo wszystko zrozumieć. Podejrzewam więc, że słowo "fotowoltaika" zostało specjalnie spopularyzowane przez skorumpowanych polityków i urzędników od dotacji, aby ludzi ogłupić - aby nie rozumieli sensu tego, co każdy rozumie, gdy myśli o energii elektrycznej z baterii słonecznych. Sens nazw jest prosty - baterie zbudowane są z połączonych ogniw. Jedno ogniwo może zasilać zegarek słoneczny na rękę. Bateria słoneczna to już coś mocniejszego, może pomagać w zasilaniu samochodu. Do ogrzania domu potrzebujemy wiele baterii, które grupowane są w zbiory zwane panelami, ale ta nazwa nie będzie nam potrzebna. 

Porównajmy więc baterię słoneczną zainstalowaną we Włoszech (lub w Grecji) z baterią słoneczną w Polsce. Słońce w Grecji świeci mocniej niż w Polsce, więc taka sama bateria wytworzy w Grecji więcej energii niż bateria w Polsce. Jeżeli Grek sprzedaję tę energię, to ma zyski. Polakowi się nie opłaca kupować baterii słonecznej, gdyż będzie sprzedawać za mało energii. Polak woli kupić tanią energię elektryczną z sieci niż kupować drogie baterie słoneczne.

Wniosek jest prosty. W Polsce powinniśmy produkować baterie słoneczne i sprzedawać je Grekom, a Grecy powinni sprzedawać nam prąd elektryczny wytworzony przez te baterie. Bateria słoneczna zainstalowana w Polsce to zwyczajne marnotrawstwo. Fabryka baterii słonecznych zbudowana w Grecji to też marnotrawstwo, ale to pozostawię Waszej inteligencji - nie mogą wszystkiego tłumaczyć.

Mogłoby się wydawać, że idea Unii Europejskiej powstała m. in. po to, żeby wspierać mądre ekonomiczne rozwiązania, likwidując izolację między narodami. Dawniej Grecy mogliby się obawiać, że złośliwi Polacy będą Grekom drożej sprzedawać baterie niż np. Niemcom. Polacy mogliby się bać, że złośliwi Grecy będą sprzedawać energię Polakom drożej niż Turkom. Teraz, kiedy mamy Unię, te obawy powinny zniknąć - rynek jest otwarty, nie ma ceł w handlu wewnątrzunijnym... Dlaczego więc rząd Polski płaci dotacje Polakom, którzy marnują baterie słoneczne, instalując je w Polsce?

Tylko jeden argument przemawia na korzyść takich instalacji - argument odległości. Komuś, kto nie rozumie działania sieci energetycznej czy transportowej, może wydawać się, że odległość między Grecją a Polską jest ogromna - że przewiezienie baterii z Polski do Grecji kosztuje tak dużo, że lepiej zainstalować baterię w Polsce - prądu będzie mniej, ale za to nie wydamy pieniędzy na transport. Podobny argument działa w przypadku sprzedawania energii elektrycznej z Grecji do Polski. Sprzedawany prąd elektryczny musi przepłynąć przez kabel z Grecji do Polski, a po drodze są straty. Lepiej więc prąd dla Polaków wytwarzać w Polsce, jest on droższy, ale przesyłany jest do pobliskich Polaków niemal bez strat.

Jest to oczywiście argument tylko jakościowy. Kiedy jednak policzyć zyski i straty, to okazuje się, że prąd elektryczny wyprodukowany w Grecji jest około dwukrotnie tańszy niż wyprodukowany w Polsce, a koszty transportu wynoszą około kilku procent - zaokrąglijmy do 10%, żeby mieć na pewno prawdziwy i klarowny obraz - porównanie liczby 100% z liczbą 10%. Teraz rozumiemy, że koszty transportu są nieistotne - faktycznie nie ma argumentu, żeby produkować w Polsce energię eklektyczną z baterii słonecznych. A jest mnóstwo argumentów, żeby tego nie robić.

Oczywisty argument ekonomiczny - nieopłacalne produkowanie energii elektrycznej w Polsce osłabia gospodarkę. Argument bezpieczeństwa - dobrze zintegrowana sieć energetyczna Europy gwarantuje ciągłość dostaw prądu mimo pojedynczych awarii. Argument jakości i stabilności dostaw prądu - prąd z wielkiej sieci ma stałe parametry jakościowe i jest dostępny niezależnie od pogody. Myślę, że to wystarczy. Jest oczywiste, że dotowanie producentów energii elektrycznej za pomocą baterii słonecznych jest złem w Polsce, Niemczech i w innych krajach Europy zachodniej 

doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka