Skupię się tylko na sacharozie i syropie glukozowo-fruktowym. Inne trucizny i narkotyki zostały już dzieciom zakazane, kolejne zakazy wchodzą w życie lub są planowane: energetyki, napoje z kofeiną... Zrozumienie, że dzieci nie są zabawkami, tylko ludźmi potrzebującymi więcej troski niż dorośli, w naszej cywilizacji zatacza coraz szersze kręgi. Innym przejawem jest formułka "dla dobra dziecka", która w prawie rodzinnym pokazuje, że prawa dzieci są na pierwszym miejscu - przed prawami człowieka (tymi dorosłymi) - prawo dziecka do opieki jest najważniejszym prawem człowieka.
Po takim wstępie mogę więc sformułować oczywisty wniosek, że bez zmniejszania ogólności mogę prowadzić swój wywód, ograniczając się do przykładu cukru, jako symbolu każdej trucizny, tradycyjnie podawanej dzieciom. Dla tych mniej obeznanych z logiką podam wyjaśnienie tego zwrotu "bez zmniejszania ogólności" - chodzi o to, że zamiast "cukier", możecie wpisać dowolne słowo spośród trucizn tradycyjnie podawanych dzieciom (nikotyna, alkohol, opium...) w dalszą część mojego wywodu, a argumentacja pozostanie zarzutu. Wybrałem słowo "cukier" dlatego, że cukier jest dzisiaj najgorszą z trucizn - cukier wywołuje wśród dzieci najwięcej spustoszeń w organizmie, gdyż podaje się go dzieciom w strasznych ilościach i na skalę masową.
Szkody fizyczne wywołane przez cukier znane są powszechnie (otyłość, cukrzyca, miażdżyca, rak...) więc nie będę powtarzał znanych banałów - wiemy jak dzieci cierpią z powodu karmienia ich cukrem. Zadajmy sobie pytanie: dlaczego dzieci muszą cierpieć? Czy dorośli nie potrafią kochać zdrowych dzieci? A może to wina rządzącej mafii cukrowniczej?
Ostatnie pytanie wyjaśnia sprawę wyznawcom spiskowizmu, ale ludziom myślącym zdecydowanie nie - owszem taka mafia istnieje, ale nie ma tyle władzy - jest oczywiste, że istnieją głębsze powody karmienia dzieci cukrem przez rodziców i innych opiekunów. Moim zdaniem pierwsze pytanie jest ważniejsze, szczególnie jeśli sformułujemy je inaczej. Może trzeba spytać o źródła tej pokusy, żeby podawać dzieciom cukier.
Moim zdaniem właściwym tropem jest spostrzeżenie funkcji, jaką często cukier ma w życiu rodzinnym. Mam na myśli funkcję nagrody, prezentu, przekupstwa i szantażu. Wygodnie jest uzależnić dziecko od cukru, a potem używać go do manipulowania zachowaniem dziecka. "Zrobisz to, dostaniesz cukierka". "Byłeś grzeczny, zasłużyłeś na deser". Literatura też obfituje w opisy takich praktyk, np. jeden z najsłynniejszych cykli książeczek dla dzieci - o Mikołajku.
Warto zauważyć, że wychowanie oparte na uzależnieniu dzieci od cukru, uczy dzieci prostytucji i przyzwyczaja je do korupcji. W uproszczeniu, prostytucja w domu prowadzi do szkód psychicznych, korupcja - do szkód moralnych. Dzieci wychowane w atmosferze prostytucji i korupcji mają mniejsze szanse, aby wyrosnąć na zdrowych i uczciwych dorosłych.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo