doku doku
84
BLOG

Atrybuty człowieczeństwa, czyli przyrodzona godność

doku doku Społeczeństwo Obserwuj notkę 4

Jak obiecałem, kontynuuję rozważania na temat podmiotowości, która bywa nazywana człowieczeństwem, duszą lub przyrodzoną godnością. Zacznę od tego, na czym skończyłem jedną z ostatnich notek na ten temat. Mianowicie od dość oczywistego spostrzeżenia, że komputer musi być wyposażony we wrażliwe zmysły, aby w ogóle móc występować jako podmiot.

Warto rozwinąć to zagadnienie, gdyż pojawiają się czasem infantylne rozważania na temat świadomości komputerów (czy może jaźni), w kontekście możliwości udawania człowieka, tak aby zmylić słuchacza. Warto więc sobie uświadomić, że tego rodzaju eksperymenty są zupełnie absurdalne, gdyż nie można wykluczyć, że gdzieś tam głęboko w gabinecie administratora systemu siedzi żywy człowiek, który w razie problemów ręcznie udziela odpowiedzi, której nie potrafi udzielić komputer. Wypytywanie komputerów o ich duszę nie ma sensu... chyba że mamy 100% pewności, że są całkowicie odcięte od wszystkich sieci.

Zamykacie się z komputerem w odizolowanej celi (np. sali sądowej) i niech ten komputer was przekona, że jest człowiekiem. Co taki komputer musi zrobić, żebyście mogli go wypuścić z dowodem osobistym, jako wolnego i pełnoprawnego obywatela Polski? Dla ułatwienia rozważań wykluczymy możliwość, że mamy do czynienia z biologicznym człowiekiem przebranym za robota lub ukrytym wewnątrz komputera. Bez zmniejszenia ogólności tych rozważań ustalmy, że badamy urządzenie wyraźnie mniejsze od małej ludzkiej głowy - powiedzmy, że przypomina ośmiornicę lub pająka. Dla tych, którzy mają problemy z prowadzeniem abstrakcyjnych rozważań filozoficznych, proponuję wyobrazić sobie, że badania są prowadzone przez bohaterów filmu SF. Takie badanie podmiotowości komputera czasem wygodniej jest traktować jak proces sądowy - np. rozpatrywanie wniosku komputera o obywatelstwo.

Kto czytał "Krytykę czystego rozumu" Kanta doskonale rozumie, że w notce nie można zejść do poziomu "białej skrzynki", czyli specyfikacji poszczególnych funkcji komputera, koniecznych do tego, aby móc go uznać za człowieka. Taka specyfikacja musiałaby być dziełem równie obszernym jak książka Kanta. Musimy  ograniczyć się więc tylko do bardziej ogólnego poziomu abstrakcji - patrzymy na człowieka, jak na "czarną skrzynkę" - zresztą tylko takie spojrzenie pozwala sądowi wydać sprawiedliwy wyrok.

Podstawową grupą koniecznych zdolności takiego komputera są funkcje zmysłów. Komputer musi aktywnie badać otoczenie, precyzyjnie reagować na bodźce, zapamiętywać to, czego doświadczył i dzielić się z nami swoją wiedzą na temat swojego świata zewnętrznego (którego jesteśmy częścią) i na temat swoich ocen (opinii, odczuć etc). 

Drugą grupą koniecznych zdolności są funkcje radzenia sobie w aspekcie przetrwania i rozwoju. Musi potrafić wymieniać baterie lub inne autonomiczne źródła energii, musi potrafić zdobyć części zamienne i materiały do naprawy, w razie potrzeby kupić je lub o nie skutecznie poprosić.

W tym momencie trzeba zrobić dygresję. Badany komputer nie ma na starcie domniemania, że jest człowiekiem. W przypadku człowieka biologicznego dziecko nie musi nauczyć się samodzielności, aby zachować  swój status człowieka, z którym się rodzi. Komputer, który nie ma takiego statusu, musi najpierw ten status zdobyć, a w tym celu musi pokazać swoje zdolności.

A co w przypadku komputerów, o których wiemy, że się rodzą i dojrzewają? Odpowiedź jest prosta, nie musimy ich badać, wystarczy zbadać ich rodziców i jeśli uznamy, że są ludźmi, to automatycznie ich dzieci otrzymają ten sam status.

Trzecią grupą koniecznych zdolności są zdolności komunikacyjne na poziomie podmiot-podmiot. Ta grupa zdolności już zbliża nas, od poziomu podstaw, do poziomu, który intuicyjnie kojarzy nam się z przyrodzoną godnością. Jest to komunikacja partnerska, czyli pomiędzy równymi. Klasyczna informacja obustronna w rodzaju: "czuję, że wiesz, iż jestem człowiekiem godnym szacunku" - musi być poparta faktycznym rozumieniem wrażliwości, potrzeb i upodobań partnera. Musi być także poparta niezgodą na inne traktowanie. Komputer grzecznie odpowiadający na wszystkie pytania i spełniający wszystkie prośby ze zrozumieniem potrzeb proszącego, nie może być uznany za człowieka. Człowiek musi być zdolny do walki o swój status.

I znów dygresja. Człowiek biologiczny już ten status posiada, więc nie musi stale o niego walczyć. Może zatrudnić się jako służący czy pielęgniarz i nie musi udowadniać, że jest człowiekiem... chyba, że pracodawca zażąda czegoś, co wykracza poza warunki umowy o pracę, a pracownik nie będzie mógł szczerze powiedzieć tej "magicznej" kwestii: "czuję, że wiesz, iż jestem człowiekiem godnym szacunku". Komputer, który dopiero walczy o status człowieka, musi cały czas pilnować, aby komunikacja była partnerska. Dopiero człowiek ma bowiem prawo zawierać umowy z innymi ludźmi. Komputer, który da się nabrać na taką sztuczkę, przegrywa proces i sąd odrzuca wniosek o obywatelstwo.

Czwarta grupa zdolności opisuje poziom, który najlepiej oddaje słowo "podmiotowość". Komputer musi umieć wskazać swoje dążenia, cele i upodobania. Musi odróżniać prawdę od fałszu (zdolności logiczne), faworyzować wybrane obiekty z nieistotnego tła (zdolności estetyczne) i unikać niektórych obiektów i sytuacji w dążeniu do swoich celów w zgodzie z upodobaniami (zdolności moralne). Przykładowa wpadka na tym etapie, to przeoczenie faktu, że obiekt jest człowiekiem. Komputer, który nie rozpozna człowieka wśród obiektów swojej podmiotowości, przegrywa proces.

I ostatnia dygresja: Człowiek może się pomylić (nie zauważyć człowieczeństwa w obiekcie swojego zainteresowania), ponieważ nie jest obiektem procesu o uznanie człowieczeństwa - żadna pomyłka (ani nic innego) nie może mu tego statusu odebrać. Komputer, który chce udowodnić, że jest człowiekiem, musi być czujny podczas procesu. Musi pokazać, że rozumie, że to on jest obiektem, tak jak inne przedmioty w sali, ale nie może się pomylić - nie może potraktować człowieka jak obiektu.

Oczywiście uznanie człowieczeństwa jest nieodwracalne. To najlepsza definicja czasu, jaką wymyśliłem... przy okazji, zastrzegam sobie jejj autorstwo. Oto definicja czasu doka: 

Czas jest porządkiem, którego kierunek wyznacza przemiana obiektu w człowieka - czas zawsze płynie w kierunku od obiektu do człowieka.

Najważniejszy wniosek z tej definicji? Kto zauważy, że jedna z fundamentalnych zasad moralnych jest wnioskiem wprost z tej definicji?


doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo