Zauważyłem notkę, w której bardzo jednostronnie przedstawiona jest argumentacja, aby nie mieć dzieci. To tak, jakby opis człowieka ograniczać do opisu tylko jednej nogi. Warto więc napisać notkę, która ogarnie całość zagadnienia. Pominę, oczywiście, aby nie powtarzać, aspekt (kompetencje rodzicielskie: miłość, mądrość...) opisany w tamtej notce i wymienię inne aspekty.
Aspekt gospodarczy. Z ekonomicznego punktu widzenia optymalna liczba dzieci (kiedyś nawet napisałem notkę z obliczeniami) wynosi około 1,7 na jedna kobietę, a koszty utrzymania dwóch jedynaków są wyraźnie większe, niż koszty utrzymania rodzeństwa. Model idealnego społeczeństwa z punktu widzenia możliwości rozwoju gospodarczego, bezpieczeństwa i potęgi militarnej kraju jest więc następujący: 1/3 kobiet nie ma dzieci, 1/3 kobiet ma dwoje dzieci i 1/3 kobiet ma trójkę dzieci.
Aspekt zdrowotny. Najlepiej rozwijają się dzieci w rodzinach trójdzietnych - najgorzej ma jedynak (pomijając oczywiście patologiczne rodziny lub masowo wielodzietne). Ten argument dobrze wspiera argument gospodarczy, bo przy okazji optymalizuje koszty.
Aspekt fizyczno-ekologiczny. Kondycja przyrody Ziemi i zapasów dóbr naturalnych jest coraz gorsza. Największym brzemieniem dla Ziemi jest człowiek, który zużywa niektóre zapasy szybciej, niż one są odtwarzane, np. mamy coraz mniej gleby, coraz mniej zdrowej wody, coraz mniej zasobów ropy, coraz mniej lasów... Także względne proporcje zasobów zmieniamy szybciej, niż naturalne procesy potrafią przywrócić równowagę, np. proporcje drapieżników do ich ofiar, proporcje magnezu do innych minerałów w glebie, proporcję lodu do wody w hydrosferze, ilość śmieci i zanieczyszczeń... Powinniśmy więc stopniowo zmniejszać zaludnienie Ziemi (metodami innymi niż przestępstwa, wojny i epidemie), aby ratować Ziemię przed degradacją (wyjałowieniem). Jeśli skupimy się na zapasach surowców, to mamy piękne powiązanie z argumentem gospodarczym (np. wyeksploatowane kopalnie). Jeśli skupić się na zasobach naturalnych, to mamy piękne powiązanie z argumentem zdrowotnym (np. oddychanie czystym powietrzem).
Aspekt wygody i luksusu. Im mniej jest ludzi, tym więcej mamy przestrzeni i własności przypadającej na jednego człowieka.
Aspekt biologiczny. Rodzina to nie tylko dzieci. Bezdzietni krewni też mają w przyrodzie ważną funkcję, wykształconą przez tzw. dobór krewniaczy. Rodzice czasem potrzebują wsparcia - np. bezdzietne ciotki idealnie się do tego nadają. Istnieją też szersze funkcje społeczne, do których najlepiej nadają się osoby bezdzietne, np. żołnierze, policjanci, lekarze, kapłani, nauczyciele, dziennikarze, strażacy... Mówimy o nich, że są "z powołania". To efekt doboru krewniaczego rozszerzonego na całe klany i plemiona.
Aspekt etyczny. Bezdzietni szanują trójdzietnych i na odwrót. Nie ma przymusu bycia standardową rodziną - każdy wybiera to, co dla niego i jego rodziny jest dobre, a wszyscy żyją spełnieni, jako cenni członkowie społeczeństwa i dobrzy obywatele.
A na koniec jednak wrócę do aspektu kompetencji rodzicielskich. Warto pamiętać, że wszystkie te liczbowe opisy (1/3, jedynak, ...) mają charakter statystyczny - każdy człowiek jest inny, ludzie nie dzielą się w naturze, tak jak ich szufladkujemy. Przykładowo, jeżeli rodzice są kompetentni, to nie skrzywdzą dziecka czyniąc go jedynakiem. Jedynak też może wyrosnąć na zdrowego, życzliwego i mądrego patriotę - statystycznie ma na to mniejsze szanse, jeśli ma kompetentnych rodziców, to ta statystyka go nie dotyczy.
Inne tematy w dziale Rozmaitości