Zauważyłem już dawno zmianę obyczajów, ale dopiero teraz zwerbalizował mi się w głowie całkiem porządny gestalt. Grałem ostatnio w brydża u bogatych znajomych i zaskoczyło mnie, jak gospodyni kombinuje, żeby nic nie zostało z tego, co jemy. Uświadomiłem sobie, że przecież od dawna obserwuję u młodych ludzi nową obyczajowość, a pod wpływem dzieci zmieniają się też tradycyjnie wychowani rodzice. Uświadomiłem sobie, że za moich czasów drogowskazem był Kamyczek, który nakazywał kulturalnemu człowiekowi robić rzeczy, które dzisiaj wydają się śmieszne i absurdalne, np. obowiązek przypalania papierosa kierowcy samochodu, gdy siedzi się obok niego. W każdym kulturalnym domu musiała być popielniczka, aby gość mógł palić bez skrępowania. Teraz wynocha na balkon albo do ogródka.
Ale wracam do tematu jedzenia. Kamyczek nakazywał kulturalnemu gościowi zostawiać na talerzu część potrawy, aby nikt go nie podejrzewał, że głodził się przed imprezą, żeby zaoszczędzić i najeść się za darmo. Zresztą człowiek kulturalny nie obżera się, tylko kosztuje potrawy i delektuje się ich smakiem. Inna zasada mówiła, że towarzystwo jest ważniejsze od jedzenia, więc człowiek kulturalny bierze do ust tylko małe porcje, aby móc w każdej chwili odpowiedzieć, kiedy ktoś szacowny zwróci się do niego. Kompromitacją było zostać przyłapanym z pełnymi ustami. Oczywiście jedzenie stygło, więc gospodarz (kelner, służący) dyskretnie zabierał talerz z potrawą i podawał następną.
Teraz jest dla mnie oczywiste, że nawyk niedojadania pochodzi ze starszych czasów, kiedy bogate tłuściochy obżerały się łapczywie, jedzenie stale donoszono, a taki pasibrzuch po prostu już więcej w siebie nie mieścił (chwilowo). Dzisiaj otyłość nie jest modna, porcje zjadamy małe i rzadko się najadamy. Absurdem jest zostawianie czegoś na talerzu. Obowiązuje dzisiaj ekologiczny savoir-vivre - nie wypada marnować jedzenia. Tak samo nie wypada wyrzucać wszystkich śmieci do zmieszanych, ani dobrych ubrań do śmieci; nie wypada nosić publicznie naturalnych futer, jeździć paliwożernym samochodem, jeść mięsa w towarzystwie wegetarian... Kamyczek zakazywał wegetarianom demonstrowania swoich gustów kulinarnych w gościach, bo sugerowanie, że podawane jedzenie jest dla niego niestosowne, byłoby obraźliwe dla gospodarza - wegetarianin musiał dyskretnie wybierać potrawy... a kulturalny gospodarz dyskretnie nie komentował, bo wiedział, że gości wegetarianina.
Nie wypada śmiecić w lesie, zostawiać śmieci na biwaku, wyrzucać niedopałków z łódki do jeziora... Wiele z tych "nie wypada" obowiązywało już dawniej, ale obraz całości się zmienił - mamy nowy savoir-vivre - ekologiczny
Inne tematy w dziale Społeczeństwo