doku doku
108
BLOG

Jestem młodszy o 15 lat - jeszcze coś w temacie korupcji

doku doku Polityka Obserwuj notkę 0

Podczas jednej z dyskusji o korupcji (temat coraz bardziej aktualny) przypomniało mi się, jak w administracji wyglądał Dzień Promocji Zdrowia, gdy miałem okazję w niej pracować. Około południa w urzędzie jakaś firma zaczęła świadczyć różne darmowe usługi diagnostyczne i poradniczo-medyczne. Z ciekawości poszedłem podszkolić się z dietetyki - w ofercie były porady dietetyczne dla zdrowych i chorych, a ja mam konika dietetycznego, więc naturalnie nie mogłem się oprzeć. Okazało się, że Pani Dietetyczka obsługiwała jakąś fajną maszynę, więc dałem się namówić na zbadanie stanu ogólnego mojego zdrowia.

Maszyna ta, jak wyjaśniła Pani, przepuszcza przez organizm różne prądy elektryczne, kiedy stanie się boso na elektrodach. Każda specjalnie dobrana częstotliwość prądu mierzy inne parametry zdrowia. Zapamiętałem jeden szczegół - jeden z prądów mierzy stopień otłuszczenia niektórych narządów wewnętrznych, gdyż miernikiem zdrowia nie jest grubość tkanki tłuszczowej na brzuchu czy karku, ale otłuszczenie tych narządów - można być spaślakiem z zewnątrz, a w środku być zdrowym - niektóre sporty pozwalają zachować zdrowie mimo wielkiego sadła na brzuchu czy biodrach. Taki zdrowy tłuścioch ma lepiej, bo może ćwiczyć bez obciążenia i się zmęczyć.

Ogólnie bardzo mi się spodobała idea mierzenia stanu zdrowia obiektywnie, a nie tym popularnym wskaźnikiem BMI dla ciemniaków, który nie uwzględnia masy mięśni, masy kości, masy tkanki łącznej, masy głowy... - grubokościsty mięśniak zawsze wg BMI będzie miał nadwagę. Ale obiektywny prąd elektryczny, który zajrzy do środka organizmu, powie ci prawdę. Więc stanąłem na tej wadze z prądem i pozwoliłem się przebadać maszynie. Wyszło mi, że mam o 15 lat mniej - miałem wtedy wg metryki 63 lata, a maszyna pokazała mi, że mój prawdziwy wiek (fizjologiczny) wynosi 48 lat. Ale nie dałem się spławić Pani Dietetyczce.

Zadałem jej kilka pytań o wskazówki dla mnie (oczywiście nie napiszę szczegółów - nie mogę ujawniać swoich problemów zdrowotnych na forum publicznym) i z odpowiedzi Pani zrozumiałem, że Pani nie jest dietetykiem, tylko została przeszkolona do obsługi maszyny i do tego, jakich porad dietetycznych udzielić osobom, które nie są młodsze od samych siebie. Z jej punktu widzenia byłem natrętem o 15 lat zdrowszym niż powinienem być, więc nie ma ona dla mnie żadnych zaleceń, a nie zna się na tym, co jeść, kiedy się choruje na to czy tamto. Była jednak miła i uprzejma, więc kiedy pokazałem jej ulotkę, na której była obietnica sformułowana dość obiecująco, a ja wspomniałem, że wzięli już pieniądze za te porady, to miła Pani poprosiła, żebym przyszedł po przerwie na lunch, a ona podzwoni i popyta i da mi wskazówki, mimo że nie jest dietetykiem.

To się nazywa uczciwość! Szkoda, że nie ma takich uczciwych lekarzy w polskich firmach medycznych pracujących dla rządu. Facet wziął pieniądze za udawanie lekarza, niech więc wykona zabieg, za który wziął pieniądze, nich przepisze lekarstwa na receptę i wystawi zwolnienie lekarskie z pracy... co? absurd! prawda? Jednak podobne praktyki stosowane są w całej naszej skorumpowanej administracji. Np. firmy szkoleniowe zatrudnione przez rząd, szkolące nauczyli czy urzędników, zatrudniają szkoleniowców bez wykształcenia. Dlaczego? Dlatego, że właściciele tych firm są szwagrami lub kolegami z podwórka naszych rządzących biurokratów, albo po prostu płacą im łapówki... albo i jedno i drugie.

Wyobraźcie sobie nauczycieli - ludzi nie tylko wykształconych, ale także na bieżąco aktualizujących to swoje wykształcenie - którzy muszą słuchać takich szkoleniowców z ulicy, przeszkolonych tylko w tym temacie swojego szkolenia "miękkiego" - oczywiście menele tylko za takie szkolenia się biorą - wydaje im się, że każdy może szkolić innych z "miękkich" dyscyplin. Najlepsze są szkolenia dla menadżerów. Menel z podwórka od razu po przeszkoleniu może zostać menadżerem lub szkoleniowcem - to zależy. czy polityk chce go wynająć, jako szkoleniowca, czy chce go zatrudnić, jako dyrektora w urzędzie. Ale wróćmy do nauczycieli, których mieliśmy sobie wyobrazić, jakie męki cierpią słuchając menela, który szkoli ich na miękko. Wyobraźcie sobie dyrektora szkoły, jak się czerwieni ze wstydu, bo przecież on wie, że wszyscy wiedzą, że on wziął łapówkę za wysłanie swoich nauczycieli na takie szkolenie.

Wszystko jest okazją do dodatkowego zarobku naszych skorumpowanych biurokratów - nawet Dzień Promocji Zdrowia. Wszyscy są szczęśliwi: menele udający dietetyków; biurokraci, którzy wzięli łapówkę i pracownicy, którzy dzięki imprezie stali się szczęśliwsi, młodsi i zdrowsi o 15 lat.

Tak samo zmiana czasu na letni. Zadowoleni są biurokraci, że mają zajęcie w tym burdelu; zadowoleni są zleceniobiorcy, którzy przestawiają zegary firmwarowe; a najbardziej zadowoleni są menele z PKP, którzy mają pretekst, żeby bawić się zmianami rozkładów jazdy.

Każdy kretyński pomysł może być wykorzystany, żeby skorumpowani biurokraci mogli zarobić. Iga Świątek została gwiazdą... to dobra okazja, żeby wziąć łapówki. Menele z TVP wykombinowały, żeby usunąć damski tenis z programu, bo dostaną za to łapówki od kanału, który będzie miał wyłączność na pokazywanie turniejów WTA. 

Nawet pomoc dla Ukrainy jest dla naszych biurokratów okazją, żeby brać łapówki, np. ta ostania afera z jakimiś zezwoleniami na dostarczenie Ukraińcom czegoś... no ale chyba zaczynam za bardzo dywagować w kierunku, który znają wszyscy - tak, mamy straszną korupcję - doganiamy już pod tym względem UE

doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka