Mamy w Polsce nowy model inflacji - inflacji jednostronnej, zwanej Nowy Polskim Ładem. Ta inflacja po polsku, zwana czasem PIJ (Polska Inflacja Jednostronna), polega na tym, że ceny rosną i rosną odsetki od kredytów, podczas gdy ani płace ani odsetki od oszczędności nie rosną. Ktoś mógłby zadać w tym momencie naiwne pytanie: Dlaczego więc coś takiego nazywamy "inflacją"? Przecież ściśle rzecz biorąc, to nie jest żadna inflacja to tylko wzrost intensywności ograbiania pracujących frajerów przez rządzących cwaniaków (w tym bankierów). Przecież PiS od dawna już nacjonalizuje, centralizuje... a więc odbudowuje socjalizm i PRL. Odpowiedź jest prosta: po prostu w UE pojawiła się inflacja, więc nasze władze dostały do ręki doskonały instrument propagandowy. Wystarczyło po prostu sfałszować wskaźniki wynagrodzeń w sektorze prywatnym i podnieść wynagrodzenia kadry kierowniczej w przedsiębiorstwach państwowych i spółkach z udziałem, aby częściowo uwiarygodnić te wskaźniki. Trudniej jest jednak sfałszować wynagrodzenia w budżetówce, bo wszyscy wiedzą, jakie w tym roku były podwyżki płac nauczycieli, pielęgniarek itd. Na razie władze tylko zapowiadają wprowadzenie podwyżek - nauczyciele mają coś dostać jako pierwsi - może ta inflacja wreszcie ruszy...
Dobrą wolę mógłby rząd pokazać, wprowadzając proste uczciwe prawo, że banki nie mogą podnosić oprocentowania kredytów bez jednoczesnego stosownego podniesienia oprocentowania oszczędności.
Inne tematy w dziale Gospodarka
