Tytuł wymaga uzupełnienia gwoli ścisłości, gdyż jak wszyscy wiemy, największym zagrożeniem jest Rosja. Jednak nie chcę mieszać nauki z polityką, więc ograniczę się do zagrożeń dostrzeganych przez naukowców. W listopadowym nrze ŚN jest artykuł "Alaska płonie" na temat niektórych skutków rozmarzania, cofania się i znikania z niektórych miejsc wiecznej zmarzliny.
Czy wiecie, co to jest "wieczna zmarzlina"? Na wszelki wypadek przypomnijcie sobie, jeśli nie macie pewności. Bez tego nie da się zrozumieć zagrożenia. A tym zagrożeniem jest metan. Tak, ten sam metan, który jest najlepszym paliwem i źródłem energii spośród paliw stosunkowo łatwo dostępnych - ten właśnie metan jest największym zagrożeniem dla naszego świata.
Ogromne złoża metanu uwięzione są pod wieczną zmarzliną, która działa jak nieszczelny korek. W dzisiejszych czasach od wielu już lat ten korek się rozpuszcza pod wpływem ocieplania się klimatu. Coraz więcej metanu przeciska się przez szczeliny w tym korku i ulatnia do naszej atmosfery.
Metan (CH4) jest bardzo skutecznym gazem cieplarnianych, wielokrotnie groźniejszym niż nasz niemal niewinny dwutlenek węgla (CO2), który wydychamy i którym cały czas nas straszą. Zauważmy jednak, że nasze (ludzkości) "wysiłki", aby wpompować do atmosfery coraz więcej CO2... i jeszcze więcej i jeszcze - spalamy coraz więcej węgla i lasów, hodujemy coraz więcej zwierząt, wycinamy lasy, które pochłaniają CO2 wyciągając go z atmosfery - stężenie CO2 w atmosferze rośnie i rośnie... i co? Te nasze "wysiłki" trwają już ponad 100 lat, a nasz klimat ocieplił się przez ten czas raptem o około jeden stopień. Tymczasem uwolnienie się części metanu ze złóż (tzw. klatratów) w ciągu kilku lat doprowadzi do wzrostu temperatury o kilka stopni, może nawet o 10 stopni, jeśli uwolni się go więcej.
Naukowcy (i nie tylko) zaobserwowali już coraz więcej bąbli metanu, które wydostają się z wody mórz przybrzeżnych w Arktyce. Pomiary ilości metanu ulatniającego się z różnych szczelin pokazuję, że metanu wydostaje się z ziemi coraz więcej. Wieczna zmarzlina topnieje i znika z coraz większych obszarów. Odkrywane są kolejne złoża klatratów metanu. Jest więc nieuchronne to, że niedługo nastąpi uwolnienie ogromnej masy metany do atmosfery i globalna temperatura na Ziemi wzrośnie o kilka stopni. A wtedy zapomnimy o CO2, bo stanie się on nieważny. Za 20 lat będziemy rozstrzeliwać polityków, którzy, znając niebezpieczeństwo, bawili się handlem jakimiś "emisjami", zamiast inwestować w wydobycie metanu z klatratów.
Właśnie tak! Katastrofę możemy powstrzymać. Wystarczy zdążyć zacząć wydobywać ten metan, zanim sam się zacznie uwalniać. Szczeliny w korku wiecznej zmarzliny przestaną być groźne, kiedy sami wywiercimy w nim dziury i pociągniemy metan do kopalni gazu ziemnego, którą zbudujemy nad złożami. Warto w tym miejscu przypomnieć, że metan stanowi około 90% tego gazu ziemnego, który wszyscy znamy. Metan nie jest więc niczym nowym ani egzotycznym - to po prostu gaz ziemny - zwany "błękitnym paliwem" ponieważ jest najczystszym ekologicznie źródłem energii spośród wszystkich paliw kopalnych. A to zdanie może okazać się niedługo nieaktualne, metan z klatratów będzie jeszcze o 10% czystszym i bardziej ekologicznym paliwem ni ż znany nam gaz ziemny.
Szyki wzrost wydobycia metanu z klatratów pozwoli wyeliminować spalanie węgla w elektrowniach czy domach. Gaz ziemny stanie się tani i będziemy mogli zupełnie zapomnieć o CO2 - emisja CO2 zmniejszy się tak bardzo, że klimat przestanie się ocieplać. Rosja, USA, Kanada, Dania, Norwegia... Politycy tych państw powinni niezwłocznie zacząć wspierać i dotować inwestycje w budowę nowych kopalni gazu ziemnego w Arktyce. Tylko tak można uratować Arktykę i cały świat przed katastrofą.
A na czym polega ta katastrofa? Czy to nie lepiej, że będzie wszędzie i kilka stopni cieplej? Dla mieszkańców Tybetu może to lepiej, ale dla mieszkańców wybrzeży i nizin nadmorskich to będzie katastrofa. Za kilka lat, wg pesymistycznych prognoz, jako pierwszy spłynie do oceanu z Antarktydy lodowiec Thwaitesa. Spowoduje to (wraz z innymi towarzyszącymi lodowcami) podniesienie się poziomu Wszechoceanu o około jeden metr i ten poziom nadal będzie szybko się podnosił. Setki milionów uchodźców przybędą z nizin na wyżej położone tereny. Dzisiaj politycy głoszą, że mamy jeszcze 50 lat na to, żeby przygotować się na tę migrację, bo oni mówią tylko o wzroście CO2 - udają, że nie wiedzą o uwalnianiu się CH4. Jeżeli jednak uwzględnimy emisje CH4 z arktycznych klatratów, to okazuje się, że mamy 10 - najwyżej 20 lat. Jeżeli nie zbudujemy w tym czasie nowych kopalni gazu ziemnego w Arktyce, to zaleje nas fala...
Inne tematy w dziale Gospodarka