doku doku
146
BLOG

Białe plamy historii - syndrom Napoleona

doku doku Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

Może niezręcznie nazwałem efekt, o którym chcę napisać... może to "efekt Napoleona", a może uciekło mi właściwe słowo... Czuję, że można to lepiej nazwać, może ktoś z Was mi coś podpowie.

Chodzi mi o zjawisko polegające na nadziei, która powstaje u niewolnika na widok pojawiającego się na horyzoncie wroga. Każdy wróg pana jest postrzegany jak anioł zemsty i wyzwoliciel. Kiedy Napoleon pojawił się na horyzoncie naród nasz odzyskał nadzieję, ożywił się, nawet pomagał Francuzom walczyć z zaborcą, a w końcu pod wodzą Poniatowskiego w 1812 roku rzuciliśmy się bić Rosjan u boku Francuzów.

Dlaczego więc wymyślam nazwę na jeden epizod z Napoleonem? W dalszych akapitach wyjaśnię, że ten syndrom dotyczy nie tylko Napoleona i nie tylko naszego narodu. Ale na razie po kolei. Dlaczego rzuciliśmy się na Rosję? Wydawałoby się, że póki trwa wojna z Prusami, to naturalne byłoby, gdybyśmy rzucili się na Prusaków, a Napoleon by podziwiał nas już w roku 1807. Mógłby już wtedy zauważyć to co zauważył w 1812: że "Polacy biją się jak lwy".

Data 1807 jest dobra, żeby cofnąć się o 100 lat - do roku, kiedy Polska stała się niewolnikiem Rosji i terenem do dalszych regularnych grabieży polskich ziem przez okupacyjne wojska rosyjskie. I tak doszliśmy do tej białej plamy. W szkole uczą nas wciąż wersji historii napisanej dla Polaków przez rosyjskich cenzorów. W rosyjskiej wersji historii Polska traci niepodległość dopiero w wyniku tzw. rozbiorów. Tymczasem prawda jest taka, że Polska stała się niewolnikiem i żywicielem Rosji 100 lat przed powstaniem Księstwa Warszawskiego - sto lat przed sławnym wystąpieniem Dąbrowskiego i Wybickiego z odezwą do Polaków, żebyśmy pokazali Napoleonowi, że jesteśmy godni odzyskania niepodległości. Dlaczego pokazaliśmy to dopiero w roku 1812?

Ponieważ to tam, na wschodzie był obiekt naszej nienawiści. To na wschodzie mieszkał naród naszych znienawidzonych wrogów - naród który mordował nas i grabił przez 100 lat. Kiedy patrzymy teraz na oficjalne mapy, to widzimy, że Księstwo Warszawskie powstało na terenach zaboru pruskiego. Ale myśmy wtedy wiedzieli, że Prusacy nie są naszym wrogiem. Nasi przodkowie pamiętali, kto ich mordował i grabił przed rozbiorami. W 1806 roku Prusaków wciąż traktowaliśmy jak wybawców, którzy uratowali nas przed wyniszczeniem. Gdyby nie słabość Rosji spowodowana wojną z Turcją, Rosja by się nie podzieliła Polską z Prusami i Austrią i naród polski zostałby wyniszczony. Turcja, Austria i Prusy uratowały wtedy nasz naród - chociaż zrobiły to niechcący.

Okres przed rozbiorami to wielka zakłamana biała plama naszej historii. Jakieś tylko oderwane wzmianki, np. o elekcji Leszczyńskiego w 1733 i rosyjskiej interwencji, ale nie uczymy się o tym, jaka była skala ludobójstwa uprawianego przez Rosjan na naszym narodzie przez kilkadziesiąt lat, jak Rosjanie mordowali całe wsie, w których mieszkali niepokorni. Mamy za to bajeczki o moralnych rozterkach króla Stanisława Augusta. Prawda jest taka, że byliśmy systematyczni tępieni przez Rosjan, często na osobistą prośbę króla Stanisława.

Ale nie byliśmy jedynym narodem traktowanym okrutnie przez Rosjan. Ukraińcy, Litwini, Łotysze byli w podobnej sytuacji. U tych narodów syndrom Napoleona pojawił się także wiele lat później. Dla nich Napoleonem był Hitler. Kiedy Hitler pojawił się na horyzoncie narody te odzyskały nadzieję i przyłączyły się do najeźdźcy tak samo, jak my przyłączyliśmy się do Napoleona w 1812. Ukraińcy, Litwini i Łotysze też mieli swoich "Poniatowskich", którzy werbowali do SS, aby u boku  nowego "Napoleona" rzucić się na Rosjan. Czy mamy prawo ich za to potępiać? 

doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo