Jestem z pokolenia, które pamięta czasy, kiedy szczepionki były traktowane jak największy dar Niebios dla ludzkości. To były czasy, gdy na ulicach Warszawy często spotykało się ludzi porażony przez chorobę Heinego-Medina. W tamtych czasach nie znałem nowej nazwy "polio". Ciekawe, czy młodzi ludzie pamiętają tę dawną nazwę. O "popularności" tej strasznej pandemii świadczy wielka liczba kawałów na poziomie np. takim: "przychodzi hajne majne do lekarza, a lekarz mówi: "dyskoteka to na przeciwko"".
Nasze matki, dziadkowie... nie raz mówili o tym, jak wielkim darem dla ludzkości było upowszechnienie szczepień. Dawniej co druga matka była nieszczęśliwa, bo jej ukochane dziecko umierało lub było niszczone przez jedną z wielu ciężkich chorób. To był mroczny świat, pełen cierpienia. Nie chce mi się wymieniać tych wszystkich nazw jak Heinego-Medina czy ospa, tyfus, cholera, dżuma... które wzbudzały kiedyś grozę, a dzisiaj są częścią historii, ale takich chorób było wiele. Dzisiaj żyjemy w bezpiecznym świecie. Już chyba ponad 50 lat minęło od tamtych mrocznych czasów, a w niektórych krajach może nawet 100?
Młode pokolenia 40-latków i 20-latków nie pamiętają tamtych czasów i ktoś zaniedbał ich edukacji. Niektórzy młodzi nie rozumieją tego wszystkiego, co związane jest ze słowem "szczepionka". Piękno tego słowa... wdzięczność jaką odczuwamy dla lekarzy, którzy nas szczepili, szczepili nasze dzieci i nasze wnuki... świadomość tego, ile zła i cierpień znikło ze świata za sprawą szczepionek.
Dla mnie to, co się teraz dzieje wokół szczepionek, to jest nie tylko zbrodnia przeciwko ludzkości - to jest także profanacja tego pięknego słowa. To słowo jest symbolem tego, co najcenniejsze dla ludzi - symbolem zdrowych dzieci, symbolem szczęśliwych matek, wolnych od strachu.
To były też czasy miłości i szacunku do nauki. To naukowcy dali ludzkości szczepionki i każdy człowiek rozumiał, komu ludzkość zawdzięcza ten cudowny dar. Dzisiaj niektórzy młodzi ludzie nie rozumieją, że to właśnie naukowcom zawdzięczają swoje zdrowie i szczęście. Zdrowi i szczęśliwi od dziecka nie rozumieją, czym jest prawdziwa choroba i prawdziwe cierpienie.
Tymczasem zarazki tylko czekają na to, żeby ludzie zapomnieli i przestali się szczepić. Wciąż w różnych częściach świata tlą się ogniska cholery, gruźlicy, trądu i wielu innych strasznych chorób. Jeśli przestaniemy szczepić na nie dzieci, to mroczne czasy śmierci, kalectwa i cierpień powrócą. Dlatego ruch antyszczepionkowy nazywam zbrodnią przeciwko ludzkości. Nie jestem z politpoprawnego pokolenia - nazywam rzeczy po imieniu.
Można krytykować wybrane firmy, można krytykować oszustów udających naukowców, można mówić o fałszywych szczepionkach. Zawsze istnieli fałszywi lekarze sprzedający fałszywe leki, ale to nie znaczy, że lekarze nie są lekarzami, a leki nie dają ulgi. Nawet dzisiaj są tacy oszuści, np. homeopaci, którzy sprzedają placebo zamiast leczyć. Pewnie pamiętamy wszyscy niedawną głośną aferę z fałszywą szczepionką przeciwko grypie. Ministrem zdrowia była wtedy Kopacz i ona jako jedyna w Europie nie wzięła łapówki i nie kupiła fałszywej szczepionki od jakiegoś unijnego pupilka... jak wtedy unijni ją hejtowali za tę jej uczciwość...
Zdarzają się więc fałszywe leki, fałszywe szczepionki, trafiają się oszuści w środowisku lekarzy, a nawet naukowców. Nadużywać można wszystkiego, nadużycia zdarzają się wszędzie. Jednak nie zmienia to faktu, że leki, szczepionki, lekarze i naukowcy to najcenniejsze dobro - nie wolno tych słów używać w znaczeniu pejoratywnym - wielkim złem jest występować przeciwko nim.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo