Na potrzeby wstępu od razu nasuwa mi się wspomnienie z dzieciństwa - od dziecka interesowała mnie wiedza o człowieku, czytałem co się dało - jak człowiek działa, co warto jeść, jak ćwiczyć, którą szkołę psychologii wybrać... W czasach studenckich zauważyłem, że nie ma nauk o człowieku. Jest medycyna, ale to sztuka leczenia - to wiedza o chorobach i lekarstwach. Podobnie dietetyka - zalecenia dla ludzi chorych. Wiedza fizjologiczna o tym, jak działa człowiek była na poziomie mitów w rodzaju: "kobiety naturalnie oddychają szczytami, mężczyźni - przeponą". Wtedy też dowiedziałem się o istnieniu wiedzy fizjologicznej (też pełnej mitów) ale jednak osobnej wysoko rozwiniętej dyscypliny naukowej, którą my byśmy nazwali, gdyby istniała w Europie czy w USA: "fizjologia zdrowego człowieka". Taka dyscyplina od tysiącleci była uprawiana w Chinach. Jedną z prawd od dawna znanych w Chinach była prawda, że oddech szczytami jest patologiczny. Zdrowa kobieta oddycha tak, jak zdrowy mężczyzna - przeponą. Ta wiedza już w latach 90-tych rozpowszechniła się w Europie i USA, nie wiem, czy zachodnia nauka to jakoś udowodniła, czy po prostu wiedza taoistów jakoś przesiąkła do naszej cywilizacji. Wiem natomiast na pewno, że około roku 1993 zmieniono programy ćwiczeń w gimnastyce korekcyjnej i fizjoterapii (wiem na pewno o AWF) - naukowcy pokazali, że instruktorzy tai chi mieli rację - tradycyjne ćwiczenia "wzmacniające" mięśnie proste brzucha szkodzą kręgosłupowi - pogłębiają problemy pacjentów z kręgosłupem. Od razu przeskoczę do najnowszego odkrycia - kobiety też mają prostatę, która też jest potrzebna dla ich zdrowia.
W sytuacji, gdy nie mamy właściwej dyscypliny naukowej, możemy po prostu ostrożnie posługiwać się metodą naukową w odniesieniu do wiedzy dostępnej z różnych źródeł, mniej lub bardziej naukowych. Takie ostrożne podejście polega na unikaniu pokarmów podejrzanych o szkodzenie, dopóki nie sprawdzimy sami, że nam nie szkodzą. Przykładowe okruchy wiedzy na ten temat:
1. Najpowszechniejsze alergeny: mleko (świeże - z laktozą), pszenica, soja, jaja, orzechy. Niektórzy dodają do tej listy owoce morza (to dla superostrożnych). Tych pokarmów unikamy na początek. Później pojedynczo testujemy, czy nam szkodzą.
2. Tzw. białe trucizny: mleko, sól, cukier, zbożowe (mąka, ryż, makaron...) - zamiast nich jedzmy razowe lub razem z dużą ilością błonnika (mało mleka, dużo muesli wysokobłonnikowego). W ogóle staramy się unikać pustych kalorii (tych bez błonnika - miód też do nich należy), a przy nadwadze są one wykluczone.
4. Nadmiar białka szkodzi - spalanie aminokwasów daje w efekcie popiół zatruwający organizm (tego nie bójmy się za bardzo, organizm naturalnie radzi sobie z takim niewielkim zatruciem, dopóki jest niewielkie) - lepiej spalać tylko węglowodany i tłuszcze, a aminokwasy zużywać jako budulec, a nie paliwo. Są też inne szkody, np. chudy ser twarogowy szkodzi, a tłusty niekoniecznie - naturalna proporcja białka i tłuszczu ułatwia przyswajanie wapnia i innych cennych składników pożywienia. Podobnie chude mleko szkodzi, a pełnotłuste niekoniecznie.
5. Wysoki indeks glikemiczny szkodzi prawie wszystkim trzustkom, nie tylko cukrzykom. Najgorsze jest piwo - nie wolno pić piwa w tym samym czasie, gdy trawimy węglowodany. Jeżeli na imprezie pijemy piwo, nie jemy żadnych słodyczy ani pieczywa.
6. Istnieje wiele coraz bardziej szczegółowych okruchów wiedzy, np.: "uważaj na szczaw i rabarbar", "unikaj pestek z wiśni", "unikaj zbyt młodych i starych grzybów", "unikaj solaniny", "uważaj na retinol - unikaj wątroby ryb"...
1. Każdy człowiek jest inny. Już Tołstoj oświecał, że szufladkowanie chorób ma mało sensu, gdyż każdy człowiek choruje na swoją chorobę, niepodobną do chorób innych ludzi. Oczywiście wtedy medycyna była na niskim poziomie, ale nawet dzisiaj twierdzenie Tołstoja pozostaje częściowo aktualne, a nauka to potwierdza - np. kobiety inaczej chorują niż mężczyźni i powinny być inaczej leczone. Wiemy już o tym, że np. dla Japończyków alkohol jest silną trucizną, a my sobie z nią dużo lepiej radzimy.
2. Te okruchy wiedzy są uproszczeniami. Przykładowo mleko może uczulać na dwa sposoby - zwykle uczula laktoza, ale często też nie do końca strawione białko mleka (niektórzy chorują tylko po mleku UHT) - charakterystyczny objaw to nawracające zapalenie ucha środkowego. Ponadto laktoza nie tylko jest alergenem, niektóre ludy po prostu nie trawią laktozy z powodu ustania, po odstawieniu od piersi, wytwarzania laktazy - enzymu trawiącego laktozę.
3. Naucz się rozpoznawać mity. Klasycznym przykładem jest pozornie naukowe podejście dotyczące rzekomych korelacji między reakcją na pokarmy a grupą krwi. Tego rodzaju korelacje są bardzo słabe, gdyż nie mają bezpośrednich związków przyczynowo skutkowych. Wiele genów uczestniczy w kształtowaniu różnych cech, takich jak grupa krwi czy ścieżki metaboliczne trawienia i przyswajania. Nawet jeśli niektóre geny wpływają na jedną i drugą cechę, to takich "wspólnych" genów jest statystycznie nikły odsetek, więc nienaukowym absurdem jest zalecanie określonej "diety" na daną grupę krwi. Kto rozumie metodę naukową, potrafi odróżniać mity od hipotez.
4. Diety nie nadają się dla zdrowego człowieka - każda dieta jest dla zdrowego człowieka niezdrowa. Trzeba nauczyć się rozróżniać diety od "diet", czyli kuchni. Przykładowo, kuchnia makrobiotyczna nie jest dietą - jest dobrą receptą dla zdrowego człowieka. Natomiast dieta odchudzająca jest dietą, która ma na celu wyleczyć chorobę zwaną otyłością. Kto już schudnie, musi odstawić dietę i wybrać bezpieczną kuchnię, która pozwoli zachować zdrowie. Korzystając z gotowych recept zawsze należy zrozumieć, do kogo jest adresowana: czy do ludzi chorych, czy do zdrowych.
Komentarze
Pokaż komentarze