doku doku
550
BLOG

Szczepienia "obowiązkowe" - manipulacja antyszczepionkowców

doku doku Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 36

Zauważyłem, że niektórzy bezmyślnie posługują się słowem "obowiązkowy" lub udają głupich, żeby manipulować głupcami Wytłumaczę więc jasno, że to słowo nie ma sensu w odniesieniu do procedur medycznych. Możliwe, że mój ścisły i logiczny sposób prowadzenia wywodu jest nie dla wszystkich przyswajalny, więc pozwolę sobie zacząć od zacytowania nieco innego sposobu - bardziej intuicyjnego  

 "część krajów europejskich może pozwolić sobie na dobrowolne szczepienia i wskazywać zalecane, część teoretycznie nie narzuca obowiązku, ale wprowadza różne formy egzekwowania braku szczepień, inne z kolei są zmuszone do wprowadzania i utrzymania obowiązku szczepień" (to z medme.pl).   

 Tłumacząc to na język ścisły i logiczny oznacza to, że w krajach posiadających najwyższe tzw. "wskaźniki zaszczepienia" szczepienia nie są prawnie określane jako "obowiązkowe", ale nazywa się je "zalecane" lub "rekomendowane". Jeżeli jednak wskaźniki te spadają do poziomu niebezpiecznego i rośnie skala zachorowań, wtedy wprowadza się bardziej rygorystyczne prawo, wymuszające te szczepienia, np.:

 "W ostatnim czasie obowiązkowe szczepienia pojawiły się m.in. w Czechach (6 szczepień obowiązkowych) i we Włoszech (12 szczepień obowiązkowych), gdzie do żłobków i przedszkoli przyjmowane są wyłącznie dzieci z aktualną kartą szczepień".

Widać jak na dłoni, że temat nie jest polityczny, ale medyczny. Medycyna decyduje o tym, kiedy w jakim kraju pojawia się zagrożenie epidemią, a wtedy prawo reaguje, np. szczepienia "zalecane" stają się "obowiązkowe". To się stale zmienia. Kiedy jakaś choroba wygasa, szczepienia "obowiązkowe" zostają zaliczone do "rekomendowanych" a lekarze uważnie liczą, czy dzieci nadal są szczepione. Jeśli rodzice ulegną wpływom antyszczepionkowców i wskutek tego "wskaźniki zaszczepienia" zaczną spadać, to wtedy znów niektóre szczepionki "zalecane" zmieniają się w "obowiązkowe". 

Antyszczepionkowcy lubią wyliczać kraje, w których (niektóre) szczepionki "obowiązkowe" gdzie indziej są tylko "zalecane". Podają to jako argument, żeby z tych krajów brać przykład. Manipulacja polega na tym, że są to kraje, w których nie ma antyszczepionkowców, bo wszyscy rozumieją, ze szczepionki są konieczne. W tych krajach szczepionki są dobrowolne, bo nie ma potrzeby nikogo do nich zmuszać. 

 W kraju, w którym wskaźniki zaszczepienia są wysokie, nie ma potrzeby stosowania prawnych środków przymusu, wystarczają np. wymagania przedszkoli, które nie przyjmują dzieci nieposiadających karty szczepień, czy inne sytuacje, kiedy rodzice uświadamiają sobie, że są wrogami dzieci - także swoich. Miłość do dzieci i sumienie zwykle wystarczają, żeby tacy rodzice naprawili swój błąd i poddali się medycznym rekomendacjom. Jeżeli jednak wskaźnik zaszczepień spada, wtedy rekomendacje zmieniają się w obowiązek. To nie jest sprawa dla polityków - to medycyna decyduje o tym, czy w danym kraju jakaś szczepionka musi zostać zaliczona do obowiązkowych.

 A na koniec zagadki sprawdzające rozumienie:

 Czy prawdą jest, że im bardziej kulturalny i cywilizowany jest naród, tym rzadziej pojawia się konieczność wprowadzania obowiązkowych szczepień w tym kraju? 

Jaka jest korelacja między popularnością antyszczepionkowców w jakimś kraju, a liczbą szczepionek obowiązkowych w tym kraju?

Jeśli te zagadnienia nadal wydają się za trudne, to pytajcie śmiało. Np. jaki procent dzieci niezaszczepionych wymusza wprowadzenie prawnego obowiązku szczepienia? Czy ten procent może być w cywilizowanym kraju decyzją polityczną?


doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (36)

Inne tematy w dziale Rozmaitości