Przeczytałem tutaj mętny artykuł PKN ORLEN na temat produkcji izopropanolu i znalazłem tam nieścisłości. Dyskusja (niestety niszowa) natchnęła mnie do napisania notki, w której klarownie wyłożę problem w szerszym kontekście. Dla łatwiejszego zrozumienia posłużę się analogią z przypisaniem jej do PKN ORLEN (który oczywiście nie produkuje papieru toaletowego)- tak łatwiej sformułować analogię.
Dobrze jest zebrać makulaturę i zrobić z niej coś, co można sprzedać z zyskiem, np. papier toaletowy. To się nazywa zagospodarowanie odpadów. Makulatura jest odpadem, który zaśmieca otoczenie. Pożytecznie jest więc ją zebrać i zrobić z niej papier toaletowy. Ale PKN ORLEN ma plan, żeby zwiększyć produkcję makulatury i wybudować nową fabrykę papieru toaletowego. PKN ORLEN nie wystarczy zbierać więcej makulatury, PKN ORLEN chce produkować makulaturę, żeby mieć surowiec do produkcji papieru toaletowego. A ja twierdzę, że to zły pomysł - istnieją tańsze surowce, np. pulpa drzewna, z których można robić papier toaletowy, jeśli brakuje makulatury. Absurdem jest produkowanie makulatury tylko po to, żeby była surowcem do produkcji papieru toaletowego.
Można łatwo i tanio produkować izopropanol niemal bezpośrednio z ropy, czyli z propenu z gazów krakingowych. Można też produkować izopropanol z acetonu, który jest odpadem produkcji fenolu. PKN ORLEN postanowił uruchomić produkcję izopropanolu z acetonu. W tym celu chce zwiększyć produkcję fenolu, żeby mieć więcej acetonu. To tak jakby produkować więcej książek w celu uzyskania dużych ilości makulatury. A taka produkcja książek, to już nie jest zagospodarowanie odpadów – to jest działalność niszczycielska.
Nie wolno dopuścić do tego, żeby komuś opłacała się, dzięki dotacjom, produkcja książek na makulaturę, a nie do czytania. Nie wolno dopuścić do tego, żeby komuś opłacała się, dzięki dotacjom, nadmierna produkcja fenolu, żeby otrzymać więcej acetonu. Książki produkuje się do czytania, żeby je z zyskiem sprzedać czytelnikom. Fenol produkuje się też po to, żeby go sprzedać z zyskiem. Co PKN ORLEN zamierza zrobić z fenolem, na który nie będzie popytu? I tutaj kończy się ta analogia – nadmiar fenol jest gorszy niż nadmiar książek, których nikt nie chce kupić. Książki można przerobić na makulaturą, fenolu nie można przerobić na aceton.
Najlepszym rozwiązaniem jest w ogóle likwidacja dotacji i pełna prywatyzacja firm produkcyjnych, ale w realnym świecie nie żyjemy w idealnym państwie prawa. Czasem istnieje potrzeba państwowego wsparcia dla działań potrzebnych, ale nierentownych z powodu słabości prawa. Likwidacja zanieczyszczeń, zbieranie śmieci i zagospodarowanie odpadów to przykłady takich działań. Konieczne jest więc szczególnie uważne patrzenie na ręce wszystkim przedsiębiorstwom angażującym się w taką działalność, gdyż są one wyjątkowo podatne na korupcję i przyciągają oszustów – naturalnie ciążą ku socjalizmowi. Wydaje się, że każdy cwany biznesmen powinien próbować przekonać rząd, że zagospodarowuje odpady i należą mu się dotacje na ten cel – nazwać jakiś półprodukt „odpadem” i znaleźć jakiegoś producenta, który wytwarza ten „odpad” w swoim cyklu produkcyjnym.
Inne tematy w dziale Rozmaitości