Zauważyłem, że nawet na najwyższym poziomie ogólności ludzie nie znają najbardziej podstawowych faktów dotyczących ocieplania się klimatu. Przykładem skrajnej ignorancji jest zdanie: "oczywiście wpływ człowieka jest zaniedbywalnie mały". Komentarz do tego fałszu postanowiłem udostępnić szerzej, ponieważ przypomniało mi się, że ludzie często nie potrafią oddzielić wpływów człowieka od wpływów innych ani nie potrafią porównać ze sobą różnych wpływów.
Każdy widział wykresy zmian obejmujących ostatnie kilkaset lat, ale nie każdy wie, że zmiany, które dokonują się w ostatnich latach są wywołane przez człowieka w ponad 100%. Domyślacie się co to znaczy? Gdyby usunąć wpływ człowieka z tych wykresów, na wykresach pozostałby naturalny trend ochładzania się klimatu.
Mówiąc prościej i dokładniej: Nauka zna wpływy inne niż wpływy człowieka, np. cykle aktywności Słońca, cykle zmienności pola magnetycznego Ziemi, precesję osi Ziemi, tektonikę płyt... Podsumujmy je określeniem "wpływy naturalne" (jakby człowiek nie był naturalny) i popatrzmy na narysowane przez naukowców wykresy, które obrazują te wpływy... Nie są to wykresy tego, co widzimy, czujemy i mierzymy, ale są to wykresy rzeczywistości alternatywnej - wersji rzeczywistości bez człowieka. I co widzimy na tych fikcyjnych wykresach? Nie wierzcie Internetowi, sami to zobaczcie w źródłach wydawnictw, którym ufacie. A komu się nie chce... gdybyście sprawdzili, to byście się przekonali, że wykresy wskazują na stopniowe ochładzanie się klimatu - przed nami kolejny zimny epizod epoki lodowcowej.
Tymczasem prawdziwe wykresy tego, co mierzymy, pokazują że klimat się ociepla, a to oznacza, że ludzkość ogrzewa Ziemię mocniej niż to wynika z pomiarów. Gdyby wpływy naturalne były zaniedbywalnie małe, to moglibyśmy powiedzieć, że za ocieplenie 99% odpowiedzialności ponosi człowiek. Ale tak nie jest, wpływy naturalne ochładzają Ziemię, a więc w rzeczywistości około 111% odpowiedzialności za ocieplenie ponosi człowiek.
A na koniec ciekawostka dla tych, którzy rozumieją, co to jest fenotyp rozszerzony. Ocieplenie klimatu i wzrost stężenia CO2 jest dobry dla roślin i innych organizmów. Przyroda skorzysta na tym, co dla ludzkości jest katastrofą. Coraz bujniej pleniąca się przyroda być może manipuluje ludźmi, aby czuli instynktowny popęd do spalania węgla i emitowania CO2. W taki sam sposób ssaki trawożerne służą trawie i jej wojnie z lasami. Trawa odgryzana z góry szybciej rośnie, a siewki drzew odgryzione z góry giną. Ssaki trawożerne stopniowo przesuwają granicę lasu na korzyść stepu. Człowiek też jest trawożerny - też wycina lasy, żeby hodować więcej trawy. Geny człowieka, jak geny krowy, zmuszają nas do walki z lasami w interesie trawy. Trawożerność opłaca się zwierzętom, bo trawa mówi: "zjedz mnie całą, jestem twoja, rosnę dla ciebie, żebyś nigdy nie był głodny" - mutacje, które spowodowały, że ludzie usłuchali traw, pozwoliły ludziom szybciej się rozmnażać. Teraz to geny zmuszają nas do wypalania i karczowania lasów, i do sadzenia trawy w miejsce lasu. Ale trawy rośnie za dużo, co więc robi człowiek, który bezmyślnie wyhodował za dużo trawy? Człowiek produkuje z trawy paszę i hoduje zwierzęta, żeby one zjadały nadmiar trawy. W ten sposób człowiek, bydło, antylopy... zostaliśmy przez nasze geny połączeni w międzygatunkową koalicję - armię, która służy trawom w jej wojnie ze złymi drzewami, które zabierają trawie światło, a ludziom zasłaniają widok, rzucają cień na dom, sprawiają, że dom jest wilgotny i zagrzybiony. Instynkt nakazuje ludziom wycinać drzewa, bo to przez miliony lat służyło ich zdrowiu.
Możliwe, że to nasze instynkty każą nam wycinać i palić drzewa, żeby trawy lepiej rosły.
Inne tematy w dziale Rozmaitości