Postanowiłem i ja zabrać głos w dyskusji na temat klapsa w procesie wychowawczym. Odnoszę wrażenie że rozmawia ze sobą tylko beton, który podbudowuje swoje tezy skrajnymi przypadkami. To że zdarzają się patologie nie zmienia prawdy o pożytku klapsa wymierzonego z miłości. Takie pacnięcie zastępuje realne groźne dla życia lub zdrowia doświadczenie. Owszem można czekać, aż dziecko włoży rękę do ognia i przekona się empirycznie czym to grozi, można też ostrzec je głosem, a kiedy brak reakcji klapsem właśnie
Moim zdaniem dyskusja nie obejmuje rozsądnej myślącej większości. Cała ożywiona przyroda stosuje klapsy jako ostrzeżenie przed naruszeniem niebezpiecznej granicy, za którą kryje się realne niebezpieczeństwo. Zwierzęta robią to od zawsze i nikt nie podważa prawa kotki do pacnięcia łapą zbyt rozbrykanego kociaka.
Czasem, powtarzam, czasem jest to konieczne i nie ma nic wspólnego z przemocą. Władza rodzicielska to odpowiedzialność oraz dobór narzędzi do celu i okoliczności. Nie można scedować na rodziców całej odpowiedzialności i wszystkich obowiązków, bez prawa jakiegokolwiek regresu.
Patologię trzeba tępić, ale zaufanie też trzeba mieć !
Inne tematy w dziale Społeczeństwo