To jest dwór. Dwór zabrali panowie nasłani przez PKWN.
To jest dziadek Henryk, który miał dwór.
To znaczy dziadka Henryka już nie ma. Ale jest Henryk syn i wnusio Henryk. Oni mają w domu szable na ścianie, bo szlachta są.
Co prawda Henryk syn dworu nie pamięta. Bo jak PKWN zabrał dwór to syn Henryk miał 2 lata. I dworu nie widział. Bo dwór spłonął, po tym jak pijani panowie z PKWN za bardzo imprezowali. Syn Henryk, bardzo dwór chce odzyskać. A jeszcze bardziej wnusio Henryk. Wnuk Henryk w ogóle Polskę mało zna, bo jak był mały to się źle zachowywał i rodzina zesłała, go do cioci we Francji, żeby nie popadł w złe towarzystwo. Ale dwór tym bardziej chce odzyskać.
A to jest kamienica. Znaczy była.
Bo w kamienicę podczas wojny pierdolnęła bomba.
Więc z kamienicy niewiele zostało.
Przy okazji zginęli właściciele tej kamienicy.
Może, nie przy okazji. Ale w każdym bądź razie, nikt ich po wojnie nie widział. Złe ludzie mówią, że to nie od bomby. Ale to złe ludzie, tak mówią. Bo mówią, że właścicieli jak uciekali z kamienicy, kijami zbóje zatłukli, jak się wydało, że właściciele mieli złoto i dolary w kieszeniach pochowane. Ale kto tam wie. Bo to dawno było. I nie ma tego co tę bombę rzucał. Nie ma zbójów, których może nie było.
A to jest…. piąta woda po kisielu.
Piąta woda nigdy z rodziną, która miała kamienicę stosunków nie utrzymywał. Ale dziś twierdzi, że jako najbliższemu pozostałemu po wojnie krewnemu rodziny kamieniczników, to właśnie jemu należy się kamienica.
Rodzina kamieniczników, tak naprawdę nie miała kamienicy. Bo oni mieli dużo długów. A długi były zabezpieczone na kamienicy.
Ale bank się spalił podczas wojny. Może po wojnie były jakieś kwity. Ale ponieważ panowie z PKWN zabrali, nie tylko kamienicę, ale jeszcze zabrali bank, to nie trzymali tych starych papierów, bo i tak wszystko było ich.
A to jest chata Ukraińca.
To znaczy obywatela Polski pochodzenia ukraińskiego. On sobie spokojnie w tej swojej wsi usiłował, żyć pomimo biedy, wojsk, które maszerowały tam i z powrotem, w jednej i drugiej wojnie, władzy (tej dobrej przedwojennej), która mu Cerkiew, a to zamykała, a to paliła. Ale chociaż po wojnie była, to chaty już nie ma. Bo chatę Ukraińca spaliło wojsko polskie podczas akcji Wisła. A Ukraińca w ramach akcji Wisła wysłali do Wrocławia. Proszę nie pytać dlaczego wycieczkę do Wrocławia nazwali Akcja Wisła. To zrobili panowie z PKWN. Oni tak mieli, że dużo przestawiali, ale Wisły nie zdążyli zawrócić do Wrocławia. Więc ten Ukrainiec, znaczy Polak siedzi w tym Wrocławiu, a Wisły jak nie było, tak nie ma. I teraz każą mu być wdzięcznym. Że niby dzięki tej przeprowadzce poznał co to woda z kranu i brukowana droga. Ukrainiec nie domaga się chaty. Ale w sumie dlaczego? Jak oddawać to co zabrał PRL, to chyba każdemu? Ukrainiec nie prosił się do Wrocławia, no i nie ma tam Wisły. W sumie wypada mu oddać te jego Bieszczady.
A to są wszyscy żyjący dziś Polacy.
To znaczy niektórzy, ale reprezentują wszystkich. Bo ja powinienem teraz pisać raport dla klienta, a nie głupotami się zajmować. Więc narysowałem kilku, którzy mają udawać wszystkich. Ich przodkom państwo polskie zabrało jeszcze więcej, niż tym których do tej pory narysowałem.
Bo po wojnie panowie z PKWN, KRN, rządu tymczasowego im tym podobnych zorganizowanych grup trzymających władzę wymienili pieniądz. Ale to nie była wymiana. Tylko kradzież. I dziś każdemu Polakowi, należy się zwrot wówczas zabranych pieniędzy.
A to są niektórzy żyjący dziś Polacy.
Ich przodkom zabrano złoto. Po wojnie za posiadanie więcej niż małej obrączki ślubnej groziła czapa, to znaczy kara śmierci. A ludzie pod tą karą sprzedawali państwu złoto za ułamek jego wartości. No jak oddawać, to wszystkim, bo tak będzie sprawiedliwie.
A to jest chłop polski.
O nim nikt nie mówi w temacie reprywatyzacji. A to jemu, znaczy chłopu, przez kilkadziesiąt lat państwo polskie kazało dostarczać furmanki płodów rolnych poniżej ich ceny rynkowej.
To się nazywało dostawy obowiązkowe. A za Hitlera kontyngenty. I dopiero Gierek, to taki jakby prezydent, tylko, że go ludzie nie wybierali, tylko partia nominowała, powiedział, że chłopi już nie muszą tych kontyngentów, znaczy dostaw obowiązkowych oddawać państwu.
Tych furmanek, co je chłopom zabrano, a zapłacono za nie za mało było bardzo dużo. Ja tu dałem kilka, żeby zobrazować jak bardzo państwo polskie rabowało chłopa naszego. A z tego co zrabowało, to zbudowało fabryki, drogi, mosty i no i w ogóle cały PRL. Jak mamy oddawać wszystkim, to chłopom też. I chyba najbardziej, bo w sumie zabrano najwięcej i całkiem niedawno.
No to, tak pokrótce. Komu trzeba oddać. Żeby każdemu oddać, to każdy musi oddać. Więc, żeby się w tym wszystkim połapać to tu dałem taki uproszczony schemat powszechnej reprywatyzacji:
No tu zabrakło kilku spraw. No na przykład tych cerkwi, co państwo polskie (to dobre przedwojenne) spaliło. Nieładnie ludziom palić miejsca, gdzie rozmawiają z Bogiem, nawet jak go nie ma, a im się tylko wydaje. No i pańszczyzny nie ma, znaczy darmowej pracy chłopów na Polaków przez kilkaset lat nie ma. A jak by pomyśleć, to jeszcze był taki jeden Pan, co to teraz do Brukseli uciekł, on też zabrał, to co miało być na emerytury. Więc to chyba tez trzeba oddać. Może i na tym ostatnim obrazku nie jest wszystko, ale tak z grubsza widzisz co trzeba, żeby wszystkim oddać wszystko. No bo przecież, nie można oddawać, tak tylko niektórym po uważaniu…