To, że pod płaszczykiem reprywatyzacji dokonuje się zabór mienia wiadomo od dawna. Zamiast pozwolić się politykom przerzucać winną, powinniśmy żądać, by każdy dokument wytworzony przez samorządy w związku z obrotem nieruchomościami był dostępny w internecie.
Wiedza, o tym co się wyprawia z samorządowymi nieruchomościami była powszechna. By dowiedzieć się o kradzieży pod przykrywką reprywatyzacji oraz szemranych decyzjach nieruchomościowych nie trzeba było się starać. Mi na przykład zajęło rok by dowiedzieć się, że na nieruchomościach w Warszawie robi się szemrane transakcje. Nie szukałem tych informacji. Po prostu mieszkałem i pracowałem w Warszawie. W 1995 wróciłem do Warszawy po studiach. A już po roku byłem świadom, że np. kamienicę w środku Warszawy przejęły osoby, które wywłaszczonych spadkobierców za PRL zadenuncjowały za handel złotem, za co ci dostali czapę, a potem za rynku i demokracji te same osoby “odzyskały” kamienicę. Byłem świadom, że urzędnicy i radni przejmują mieszkania będące własnością miasta, czasem podejrzanie tanio, czasem podejrzanie szybko oraz w sytuacjach, w których nie mieli do tych mieszkań prawa. Czytałem w gazetach o sprawach spadkobierców w sądach, które trwały latami, a po wykupieniu roszczeń załatwiane były w kilka dni. Naprawdę nie trzeba było być Sherlockiem Holmes, by wiedzieć o nieprawidłowościach.
Ale dziś bardziej od komisji czy to specjalnych czy śledczych, czy miejskich czy sejmowych, potrzebujemy przejrzystości. Dokumenty tworzone przez władze samorządowe a dotyczące wszystkich decyzji nieruchomościowych powinny, być dostępne w internecie. Każda sprzedaż, każde wynajęcie, każde oddanie, przekazanie itp. generują dokumenty. Każdy z tych dokumentów powinien być w internecie, w dniu wytworzenia. Kto decydował. Na jakiej podstawie. Kto kupił, wynajął, dostał. Na jakich warunkach.
Na początek wszystkie bieżące dokumenty, w nowych sprawach. A w rok, najdalej kilkanaście miesięcy wszystkie dokumenty historyczne, zeskanowane i udostępnione w internecie, tak, żeby było możliwe ich przeszukiwanie słowami kluczami, np. nazwiskami czy adresami.
Nie wierzę, że politycy, którzy przez dwie dekady nie widzieli problemu, teraz naprawdę wyświetlą coś w tych komisjach. Raczej będą sie nawzajem kryli, a nam rzucą kozły ofiarne. Dziś tylko pełna jawność wszystkich dokumentów, udostępnionych tak żeby można było je przeszukiwać słowami kluczami, da nam możliwość kontroli na władzą oraz ustalenia jak było…