Paweł Dobrowolski Paweł Dobrowolski
7947
BLOG

Przyjmować czy nie przyjmować?

Paweł Dobrowolski Paweł Dobrowolski Polityka Obserwuj notkę 27

Zarówno „żadnych kolorowych islamistów” jak „mamy obowiązek pomagać, bo to europejskie” to hasła i skrajności pomiędzy którymi jest rozsądne podejście do przyjmowania imigrantów.

Poniżej argumenty za i przeciw przejmowaniu w Polsce uchodźców. Bo rzecz nie w tym czy wpuszczać do Polski imigrantów, lecz jak ich wpuszczać przy wszystkich za i przeciw, tak żeby miało to sens dla nas. I owszem mamy prawo tak myśleć, granice są m.in. po to by decydować kogo przyjąć u nas w naszym kraju z korzyścią dla nas.

Przeciw:

1. Ludzie to nie ziemniaki. Merkel nie ma prawa poprzydzielać imigrantów po różnych państwach jak jej wygodnie. Jeśli uchodźcy chcą jechać do Niemiec to nie widzę powodu, by polska policja i polskie wojsko trzymali ich u nas na siłę.

2. Poniedziałkowe straszenie przez Merkel likwidacją wolnego przepływu ludzi w ramach Schengen jest mało wiarygodne. Państwa centrum mogą znieść wolny przepływ ludzi, by nam dokuczyć czy zaliczyć punkty polityczne wśród rodzimych wyborców. Ale nie powstrzymają imigrantów, którzy w gumowych pontonach przepłynęli morze.

A jeśli jednak Niemcy zlikwidują wolny przepływ obywateli UE w ramach UE możemy nie podjąć się pilnowania granicy: jak chcą to niech sobie sami łapią uchodźców, którzy jadą do Niemiec.

3. Ten kto tworzy problemy powinien płacić za ich rozwiązanie. Konsekwencje polityki kolonialnej i jej dzisiejszej kontynuacji powinny obciążać kolonialistów i interwencjonistów. My kolonializowaliśmy Ukrainę. I jeśli mamy z kimkolwiek za cokolwiek się rozliczać, to za narzucanie pańszczyzny kozakom. I tak się składa, że w Polsce corocznie bardziej lub mniej legalnie przebywa kilkaset tysięcy Ukraińców.

Jeśli Merkel chce to niech przyjmuje Syryjczyków i Irakijczyków czy uchodźców z Afryki. My w odróżnieniu od Niemiec nie mieliśmy kolonii w Afryce, nie mordowaliśmy jej mieszkańców i nie rozwalaliśmy im systemów społecznych i politycznych wpychając ich w dzisiejszą biedę.

To nie Polska wymyśliła dziwne państwa typu Syria o cudacznych granicach i składające się z nienawidzących się sekt, lecz Francja, która chciała lojalnym wobec siebie mniejszością zapewnić odrębne państwo gdzie będą miały władzę, a sobie dalszy wpływ na Bliskim Wschodzie.

To nie Polska wytyczyła granice Iraku tak by połączyć wyrzynających się od wieków sunnitów i szyitów. To nie Polska obaliła Sadama, który przy wszystkich swoich wadach ubijał mniej ludzi, niż ubito po inwazji USA i Wlk. Brytanii na Irak.

To nie Polska zatrzymała libijskie statki patrolowe ale Włochy. Libijska straż przybrzeżna patroluje wybrzeże w gumowych pontonach! Włosi nie chcą im oddać statków, które trafiły do Włoch na remont. Ja nie dziwię się libijskim strażnikom przybrzeżnym wypływającym na patrole w gumowych pontonach, że nie chcą zadzierać z przemytnikami.

To nie Polska, a Francja, Wlk. Brytania i USA złamały prawo międzynarodowe i bombardowały libijskie wojsko na ziemi, gdy miały jedynie pozwolenie ONZ na utrzymanie strefy zakazu lotów dla libijskiego lotnictwa. Bez bliskiego wsparcia zachodniego lotnictwa rebelianci nie obaliliby Gadafiego , a Libia nie stałaby się portem przesiadkowym do Europy. Cokolwiek mówić o Gaddafim porządek potrafił zapewnić, a imigrantów puszczał na zachód w większych liczbach tylko raz czy dwa gdy chciał wywrzeć nacisk na Włochy.

Wojna domowa w Syrii jeśli już musiał być to mogła być brutalna lecz krótka i zdecydowanie rozstrzygnięta, z mniejszym w sumie cierpieniem i stratami. To nie my zachęcaliśmy ludność do buntu przeciw Assadowi, by potem odmówić jej broni. To nie my groziliśmy Assadowi interwencją i zabraliśmy mu broń chemiczną. Syria przez zachodnią interwencję stała się polem wieloletnich zmagań na wyniszczenie.

To nie my a Francja po zniesieniu kolonializmu nadal żeruje na państwach Afryki wpychając je w biedę i tworząc niestabilność. Byłe francuskie kolonie do dziś dzień mają obowiązek trzymać swoje rezerwy walutowe w banku centralnym Francji — trzymają tam ponad 20 miliardów Euro i dostają roczne oprocentowanie w wysokości 0,75% ! Francuskie firmy mają zagwarantowane pierwszeństwo w eksploatacji tamtejszych złóż zasobów naturalnych. Gdy któryś rząd usiłował się wywikłać z tych i dziesiątek podobnych obciążeń na rzecz Francji był szybko obalany w zamachu stanu. To Francuzi a nie my do dziś dzień tak eksploatują Afrykę, że czynią ja biedną.

To nie my wymyśliliśmy wspólną europejską polityką rolną, która dotacjami bogatych podatników wypycha ze światowych rynków afrykańskie płody rolne – jedyną produkcję w której mieszkańcy Afryki mieliby szanse nawiązać równorzędną konkurencję.

Więc gdy z państw rozwalonych przez Zachód uciekają ludzie niech sobie jadą do tych państw, które im rozwaliły ich społeczności, gospodarki i życie. A jeśli Euromądrale chcą nas pouczać o moralności przyjmowania lub nie uchodźców oraz wartościach europejskich to niech zanim napadną, okradną lub wypchną ze światowych rynków jakieś kolejne państwo spytają nas czy się zgadzamy. Jak nie ma naszego pozwolenia na rozwalanie kolejnych społeczności, to nie ma naszego współpłacenia za spowodowanie migracji.

4. My Polacy jesteśmy zlepieni z takich kompleksów, polskość jest tak słabym i mało atrakcyjnym klejem społecznym, a my mamy tak niską zdolność wspólnego działania, że lepiej nie podkręcać ognia pod naszym kociołkiem.

Do końca XIX wieku Polacy to byli wyłącznie szlachta i jej potomkowie. Reszta w większości była traktowana jako własność szlachty albo jakiś obcy margines typu niemieccy i żydowscy kupcy i rzemieślnicy. Naród zlepiliśmy stosunkowo późno, gdy obywatele szlachta uznali, że do powstań potrzebują mięsa armatniego, więc nie wypada trzech czwartych tubylców plus imigranckich przyległości traktować jak bydło pociągowe lub ledwie tolerowanych kupczyków. Polski patriotyzm, jest na tyle świeżej daty, że jest kruchy i histeryczny. Podszyty kompleksami szybko przeistacza się w nacjonalizm. Lepiej złych duchów za bardzo nie budzić.

5. Polski system przyjmowania imigrantów jest głównie nastawiony na izolowanie ich od społeczeństwa zazwyczaj w jakiś leśnych ośrodkach o reżimie pomiędzy letnimi koloniami a więzieniem bez możliwości pracy, uzależniając ich od socjalu rozdawanego od podatnika a w wysokości, która pozwala jedynie wegetować. W ten sposób wychowujemy roszczeniowe niezintegrowane społeczności – roszczeniowe bo uniemożliwiamy im polepszenie własnego losu własnym wysiłkiem. Jedyne co im pozostaje to domagać się więcej od nas.

Sposób przyjęcia imigrantów jest szalenie istotny dla ich zdolności do produktywnego zintegrowania się ze społeczeństwem przyjmującym. W Ameryce i Wielkiej Brytanii imigranci integrują się bo pracują. Po pierwsze mają prawo pracować, lub przymyka się oko na ich niezalegalizowaną pracę. Nie ma tam też rozbudowanego socjalu. Po prostu trzeba pracować by przeżyć. A gdy imigranci i rdzenni mieszkańcy razem ocierają się o sobie w pracy to potrzebują minimum porozumienia by praca szła. Tak rodzi się tolerancja, taka prawdziwa, a nie ta o której opowiada się przy kawie w modnej kawiarni.

Natomiast w państwach takich jak Francja, podobnie jak u nas, imigranci są wykluczani z rynku pracy prawem lub dyskryminacyjnym zwyczajem, ale mają na przeżycie socjal, który za mały jest by awansować w społeczeństwie, ale za duży by zdechnąć. Wegetują więc i się frustrują. To nasz model, dopóki go nie zmienimy lepiej nie zwiększać zbyt drastycznie liczby imigrantów.

Za:

1. Społeczeństwa z imigracją są większe, różnorodne i bardziej twórcze. Polska się kurczy. Bez imigrantów będzie nas coraz mniej. Coraz mnie pracujących, coraz mniej podatników, którzy sfinansują emerytury, coraz mniej biznesmenów z nowymi pomysłami coraz mniej żołnierzy.

Ludzie z innych państw przywożą nie tylko inne sposoby patrzenia na wyzwania, nie tylko motywacje do ciężkiej pracy, by stanąć na nogi, ale również kontakty w państwach pochodzenia, a wypadku ludzi, którzy u siebie mieli jakąkolwiek pozycję przeogromną potrzebę odbicia się w życiu.

Talent wśród ludzkości jest dość równomiernie rozłożony. Polscy imigranci w USA stworzyli Holywood choć tutaj byli tylko ledwie tolerowanymi Żydami. Nie bójmy się biednych i innych, bo nie jesteśmy w stanie nawet przewidzieć jakie przyniosą nam szanse rozwoju.

2. Wyeliminujemy ryzyko wyborczego zwycięstwa lewicy. Przyjęcie jakiejkolwiek większej liczby imigrantów zabije wyborcze szanse lewicy prawdopodobnie na wiele lat. Mózg ludzki jest tak zbudowany, że lubimy i odruchowo pomagamy podobnym do nas. Czujemy się instynktownie zagrożeni innymi, nawet jeśli o inności stanowią drugorzędne ale widoczne cechy.

Do annałów psychologii społecznej przeszedł eksperyment, gdy osoba ubrana w garnitur udawała zawał w dzielnicy robotniczej oraz osoba ubrana w drelich roboczy robiła to samo w dzielnicy biurowej. W eksperymencie jeśli byłeś ubrany po robotniczemu w dzielnicy robotniczej, lub po biznesowemu w dzielnicy biznesowej miałeś spore szanse na pomoc. Gdy strojem nie pasowałeś do otaczających cię ludzi skłonność do pomocy spadała.

Oczywiście mózg ludzki jest plastyczny – społeczeństwa post rasowe są możliwe – wystarczy spojrzeć na Chiny czy Japonię – typowy Chińczyk czy Japończyk z dominującej większości potrafi być inny jeden od drugiego w kolorze skóry czy budowie ciała, a mimo to uznają się za jedność. Gdy ludzie zaczną żyć obok siebie razem pracować dostrzeganie różnic zmaleje, a zwiększy się zrozumienie. Ale póki co w naszych warunkach przyjęcie jakiejkolwiek większej liczby imigrantów oznacza wzrost siły prawicy i to prawdopodobnie na całe dekady.

3. W życiu politycznym narodów przyzwoitość to cecha przereklamowana. Chyba, że stosowana taktycznie. Najlepiej głośno ją wychwalać oraz na cały świat pokazywać jednostkowe przykłady naszych humanitarnych zachowań. Na pewno nie ma sensu głośno krzyczeć, że przyjmiemy tylko chrześcijan.

Zwłaszcza gdy Europa ma problem instytucjonalny. Nie jest państwem, nie ma jednej polityki imigracyjnej, a pozwala na swobodny przepływ ludzi. W teorii miało to działać tak, że pierwsze państwo do którego trafili imigranci rozpatruje wniosek o przyznanie statusu uchodźcy. W praktyce jest tak, że imigranci trafiają do Europy w większości przez okolice morza śródziemnego. Większość z nich ląduje w Grecji czy Włoszech. Te państwa nie są sobie w stanie poradzić z takim napływem, zwłaszcza zbankrutowana Grecja. Niemcy zdawały sobie sprawę, z tego że taki podział jest nie do utrzymania i ogłosiły, że przyjmą uchodźców zanim zostało im to narzucone. Teraz zamiast kłócić się z koalicją Greków, Włochów, Francuzów i Hiszpanów w roli złych Europejczyków obsadzają Orbana, który buduje płot na granicy oraz Polaków, którzy chcą przyjąć wyłącznie chrześcijan.

Dziś wyszedł dłuższy niż zwykle tekst. Wnioski są jednak krótkie:

1. System, gdzie uchodźcy są sprawą pierwszego państwa do którego trafili jest nie do utrzymania w ramach UE.

2. Imigrantów możemy i potrzebujemy wpuścić znacznie więcej niż teraz. Dla nas samych, bo nas jest coraz mniej. Ale również po to , żeby wyglądać na współpracujących Europejczyków.

3. Jeśli już wpuszczać to od razu każdemu dawać możliwość pracy. Bo gdy ludzie bez języka i kontaktów załapią się i utrzymają na rynku pracy to warto ich tu mieć. Z taką zaradnością na pewno sobie poradzą, a nas wzbogacą.

4. Oduczyć policję państwową, a w zasadzie zakazać jej legitymowania na naszych ulicach śniadolicych w poszukiwaniu nielegalnych imigrantów. Nielegalni albo przemieszczają się w drodze do Niemiec, albo zakotwiczyli się i sobie radzą u nas. W pierwszym przypadku nie ma sensu powstrzymywać, w drugim nie ma sensu przeszkadzać.

5. Skończyć z izolowaniem imigrantów od społeczeństwa – ośrodki gdzie ich trzymamy dobre mogą być na kilkanaście dni, maksymalnie kilka tygodni potrzebnych na załatwienie formalności. Następnie dać im stypendium na wynajęcie mieszkania i przeżycie na pół roku czy rok, a potem niech radzą sobie sami na takich samych zasadach jak Polacy. W razie czego, zawsze mogą jechać do Niemiec. My im tego nie powinniśmy utrudniać.

6. Docelowy system UE dla imigrantów powinniśmy dostosować do naszych potrzeb, ale tak by sprawiać wrażenie dobrych Europejczyków. Węgrzy, którzy uznają poniżej 1% imigrantów za uchodźców zbyt jawnie przeginają. Nic nam się nie stanie jeśli 200 tys. „imigrantów” z Ukrainy dostanie status uchodźców a następnie ekspresowo otrzyma obywatelstwo. Tego nie przebiją nawet Niemcy, którzy za Niemca uznają tylko urodzonych z niemieckich rodziców. Wtedy będziemy mogli sobie z nimi porozmawiać o europejskości z pozycji naszej odwiecznej tolerancji.

W latach 1989-91 pracował z profesorem Sachsem. Absolwent Harvardu. Od 1995 zajmuje się doradztwem gospodarczym - pomaga zarządom i właścicielom spółek w podejmowaniu strategicznych decyzji. W tym czasie brał udział w ponad pięćdziesięciu transakcjach kupna i sprzedaży spółek, z czego około dwudziestu doszło do skutku na łączną sumę ponad 1 miliarda euro. Ekspert Instytut Sobieskiego oraz Warsaw Enterprise Institute. Autor koncepcji wprowadzenia do polskiego porządku prawnego Publicznego Wysłuchania. Pomiędzy rokiem 2011-2013 prezes Forum Obywatelskiego Rozwoju, gdzie 10-krotnie zwiększył liczbę współpracowników oraz po raz pierwszy w historii FOR doprowadził do wzrostu środków pozyskiwanych od darczyńców. Opublikował raport szacujący dług publiczny Polski na powyżej 200% PKB, książkę pt. „Podstawy Analizy Finansów Firm” wydaną nakładem Stowarzyszenia Księgowych w Polsce oraz kilkadziesiąt raportów i artykułów o ekonomii politycznej reform. Członek zespołu ministra sprawiedliwości ds. nowelizacji prawa upadłościowego. Strażak w Ochotniczej Straży Pożarnej.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (27)

Inne tematy w dziale Polityka