Spóźniona zmiana interpretacji prawa przez sędziów jedną niesprawiedliwość będzie naprawiać kolejnymi. Nota bene: dziś wpis dwa razy dłuższy niż zwyczajowe 500-600 słów.
(1) To, że nadzór dopuścił, banki udzielały, a politycy naciskali na nadzór by dalej udzielać kredytów walutowych było błędem. Błędem, którego koszty ponosili głównie kredytobiorcy. Ponosili do 2019, gdy sędziowie zaczęli zmieniać orzecznictwo w/s kredytów frankowych.
Kredyty walutowe nie powinny być udzielane osobom fizycznym zarabiającym w złotówkach. Kursy walutowe zazwyczaj mocno się zmieniają raz na kilka lat. A raz na dekadę czy dwie bardzo mocno. Ryzyko skokowego wzrostu długu obciąża nie tylko kredytobiorców. Obciąża również system finansowy i całą gospodarkę. Trudności ze spłatą wielu kredytów mogą uczynić banki niewypłacalnymi, wymagać dofinansowania banków przez podatników i zmniejszyć na wiele lat dynamikę akcji kredytowej i rozwój gospodarki.
(2) W Polsce na razie nie mieliśmy dużego kryzysu bankowego z kredytów walutowych. Nie mieliśmy z powodu:
– przewagi prawnej banków nad kredytobiorcami oraz
– przywiązania Polaków do mieszkań nabytych na kredyt.
Polskie prawo upadłościowe jest tak skrzywione w stronę banków, że brak spłaty kredytu mieszkaniowego jeszcze do niedawna pozwalał nie tylko zabrać mieszkanie kupione za kredyt, ale również cały majątek kredytobiorcy oraz znaczną część przyszłych dochodów kredytobiorcy.
W Polsce kupno mieszkania w miejscowości o atrakcyjnym rynku pracy potwierdza akces do wielkomiejskiej klasy średniej. Zaś utrata tego mieszkaniu jest widowiskową deklasacją. Polacy potrafią pożyczać pieniądze od rodziny, byle spłacać na czas raty kredytu mieszkaniowego. I często spłacają te kredyty nawet jeśli wskutek osłabienia złotówki pozostało do spłaty więcej niż rynkowa wartość mieszkania.
(3) Kredytobiorcy frankowi są różnorodnym gronem. Części kredyty walutowe się opłaciły. Części nie. Wszystko zależało od momentu w którym wzięli kredyt i kupili mieszkanie.
Wzrost kursu franka wielu kredytobiorcom znacznie zwiększył kwoty do spłacenia. Wielu po dokonaniu sporych spłat nadal ma do spłacenia więcej niż gdy zaciągnęli kredyt. Niektórym wzrost wartości mieszkania, które kupili na kredyt skompensował wzrost zobowiązań kredytowych. Ale niektórzy frankowicze stracili na kursie i niewiele zyskali na wzroście wartości mieszkań. Inni jeszcze nie mieli okazji skorzystać ze wzrostu nieruchomości. Nie udźwignęli wyższych rat lub żądań banków o przedstawienie kolejnych zabezpieczeń w związku ze wzrostem długu ze spadku wartości złotego. Banki zabrały im mieszkanie i zlicytowały. A teraz dalej nasyłają komorników.
(4) Nie wiemy w jakich proporcjach i jak bardzo frankowicze stracili czy zyskali. Te dane mają tylko banki i nadzór bankowy.
Od czasu do czasu dostajemy jakiś bardzo ogólny wyimek z tych danych. Na przykład w 2013 IMF podał, że w przypadku jednej czwartej kredytów walutowych wartość kredytu przekraczała wartość mieszkania o co najmniej 30%:
Źródło: IMF, Republic of Poland: Financial System Stability Assessment, July 2013, Report No. 13/221
(5) Poszkodowani kredytobiorcy frankowi od lat procesowali się w sądach oraz prowadzili kampanię medialno-polityczną. W rezultacie tej kampanii sędziowie zaczęli zmieniać linię orzeczniczą na bardziej korzystną dla frankowiczów.
Przez pierwszych kilka lat frankowicze raczej przegrywali w sądach. W 2019 coraz częściej zaczęli wygrywać. Zmiana wyrokowania sędziów nie opiera się o analizę ekonomiczną strat i korzyści poszczególnych kredytobiorców i banków. Opiera się o zmianę opinii sędziów o formalnych zapisach w umowach. Sędziowie zaczęli uznawać, że umowy kredytów walutowych były wadliwe lub wręcz nieważne w momencie podpisania. Wadliwe lub nieważne z samego faktu wystąpienia w umowie tych zapisów, które obecnie sędziowie uznają za ułomne.
(6) Oparte o formułki prawne oderwane od kalkulacji gospodarczej wyroki tworzyć mogą kolejne niesprawiedliwości.
Formalne zapisy uznawane ostatnio przez sędziów za wadliwe były powszechne. Stosując coraz powszechniejsze interpretacje podważyć można większość kredytów frankowych. Nawet jeśli do tego nie dojdzie jednym z możliwych skutków interpretacji pozbawionej szacunku kosztów i korzyści z konkretnego kredytu jest, że kredytobiorcy walutowi, którzy do tej pory skorzystali ekonomicznie na kredytach walutowych teraz jeszcze bardziej skorzystają. Bo sędziowie pod uwagę przy rozsądzaniu ważą nie sumę kosztów i korzyści, a obecność zapisów, które zaczęli uznawać za wadliwe czy nieważne.
(7) Banki nie cieszą się powszechną sympatią. Po części słusznie. Przez lata miały w stosunku do kredytobiorców nadmiernie uprzywilejowaną pozycję, którą nadużywały.
Do 2016 banki miały możliwość egzekucji na kredytobiorcach na podstawie tylko swoich wewnętrznych dokumentów – niesławny Bankowy Tytuł Egzekucyjny. Przedstawiały sędziemu swoje wyliczenia, dostawały z automatu pieczątkę i wysyłały komornika. BTE to rozwiązanie awaryjne. Dobre na czas transformacji od socjalizmu do kapitalizmu, gdy sądy w sprawach gospodarczych działały jeszcze słabiej niż teraz, a banki były nieskomputeryzowane. Ale coś co miało sens jako chwilowa proteza na początku lat 1990ych uchylono dopiero w 2016!
Banki w wypadku pogorszenia sytuacji kredytobiorcy miały prawo nie tylko zabrać kupione za kredyt mieszkanie. Miały również prawo zabrać cały pozostały majątek kredytobiorcy i do tego jeszcze tyle przyszłych dochodów ile uznały za potrzebne do wyrównania ich strat. Kredytobiorcy nie bardzo mieli się jak bronić przed tym dożywotnim ściganiem za długi. Upadłość konsumencka, która w normalnym państwie daje szansę na nowy czysty początek u nas była przez lata instytucją pozorną.
(8) Likwidacja bankowego tytułu egzekucyjnego oraz częściowa liberalizacje prawa upadłościowego w ostatnich latach w niewielkim stopniu naprawiły asymetrię ustawowych relacji pomiędzy bankiem i kredytobiorcą.
Upadłość konsumencka z narzędzia pozornego stała się po pierwszej liberalizacji z 2014 realnym rozwiązaniem dla małej, ale rosnącej liczby konsumentów:
Źródło: Ministerstwo Sprawiedliwości
Więcej nie dało się do tej pory naprawić. Gdy w latach 2012-14 pracowałem w rządowym zespole ds. Nowelizacji Prawa Upadłościowego i Naprawczego proponowałem by lepiej wyważyć stosunki kredytobiorców i banków m.in. wprowadzając zasadę, że oddanie bankowi mieszkania kupionego na kredyt zwalnia kredytobiorcę z wszystkich zobowiązań w stosunku do banku. Zespół nawet był gotów rozważyć tę propozycję. Ale dostaliśmy informację, że banki zainterweniowały w ministerstwie finansów i jeśli chcemy by ustawa przeszła przez rząd tę propozycję trzeba wycofać. Moją propozycję rozwodniono na zasadę, która przeszła i dziś w prawie upadłościowym zapisana jest jako: z sumy uzyskanej z sprzedaży mieszkania wydziela się upadłemu kwotę odpowiadającą przeciętnemu czynszowi najmu lokalu mieszkalnego w tej samej lub sąsiedniej miejscowości za okres od dwunastu do dwudziestu czterech miesięcy.
(9) Niektórzy ekonomiści twierdzą, że konsumenci mieli wystarczająca wiedzę by brać kredyty walutowe a wolność zawierania umów pozwalała bankom oferować te kredyty.
Nie przedstawiają przy tym dowodów na tę wiedzę. Czasem twierdzą, że Polacy kupując waluty w PRL potrafili grać na zmianach kursów walut. Tak potrafili. Kupując kilka dni wcześniej czy później sumy typu 20 czy 200 dolarów. Kombinowanie na kupnie drobnych sumek walut w PRL nie swiadczy o posiadania przez dzisiejszych konsumentów wiedzy o wpływie zmienności kursów walutowych przez dwie czy trzy dekady na zobowiązaniach liczonych w dziesiątkach tysięcy franków.
Wymaganie przez banki oświadczeń kredytobiorców, że posiadali wiedzę o zmienności kursów walut jest raczej dowodem, na to, że banki wiedziały w co pakują klientów, a nie dowodem na wiedzę klientów o ryzyku.
Inni ekonomiści bronią banki powołując się na swobodę umów. Swoboda umów to ważna zasada. Chroni naszą wolność. Lecz w warunkach nadmiernego uprzywilejowania banków jest słabym argumentem. Do niedawna niewypłacalni Polscy konsumenci byli pozbawienie możliwości skorzystania z nowego początku poprzez redukcję zadłużenia w ramach upadłości konsumenckiej. Banki mogły zabrać konsumentowi mieszkanie kupione na kredyt, cały majątek oraz tyle przyszłych dochodów ile uważały za potrzebne do wyrównania swoich strat. Zabezpieczenie banków na całym majątku i wszystkich przyszłych dochodach konsumenta odbierało bankom motywację do poprawnej oceny zdolności konsumenta do spłaty kredytu przez cały okres jego trwania.
(10) Teraz sędziowie by naprawić szkodę, którą wyrządzono części kredytobiorców walutowych czynią inne szkody.
Zmieniają istniejący umowy kredytowe lub je anulują w sposób przypadkowy bo niezwiązany z faktyczną szkodą. Kredytobiorcy frankowi są różni jedni stracili, inni zyskali. Ale sędziowie tego nie liczą. Po prostu sędziowie uznali niektóre formalne zapisy za złe. Jeśli podnosiłeś zarzuty o złych zapisach w sądzie przed 2019 raczej przegrywałeś. Jeśli składałeś pozew w 2019 lub póxniej prawie na pewno wygrywasz.
Po wielu latach egzekwowania niesprawiedliwie skrzywionego na korzyść banków prawa sędziowie nabrali ochoty jego reinterpretacji na podstawie kryteriów formalnych niezwiązanych z faktycznymi korzyściami i stratami. Hurtowo unieważniają lub uznają za wadliwe istniejące umowy kredytowe. W państwie gdzie jest to możliwe niczyj majątek nie jest w pełni bezpieczny.
(11) Jest lepszy sposób. Nie trzeba uciekać się do nowych teorii interpretacji, które hurtowo przekreślą istniejące umowy o kredyty walutowe. Można naprawić prawo o upadłości konsumenckiej. Zwłaszcza można spowodować, by kredytobiorca, który odda bankowi mieszkanie nabyte na kredyt był zwolniony z jakichkolwiek dalszych roszczeń banków z tytułu tego kredytu.
Z możliwości oddania mieszkania za uwolnienie się od banku skorzystają najbardziej poszkodowani i zdesperowani. Możliwość ta oznaczać będzie utratę statusu społecznego przypisywanego do posiadania mieszkania w dużym mieście. Ale w zamian kredytobiorcy będą mieli jasną ścieżka do nowego początku – oddają mieszkanie i są wolni od jakichkolwiek dalszych roszczeń banków. Zachowają pozostałe aktywa. A ich przyszłe dochody będą ich.
Taka zmiana prawa upadłościowego możliwie sprawiedliwie rozłoży koszty i korzyści. Kredytobiorcy, którzy mają więcej kredytu do spłacenia niż warty jest dom czy mieszkanie będą mogli jeśli zechcą uwolnić się od dalszych roszczeń banków. Banki poniosą stratę. Ale stratę rozsądnie ograniczoną w porównaniu do hurtowego przekreślenia frankowych kredytów hipotecznych.
W latach 1989-91 pracował z profesorem Sachsem. Absolwent Harvardu. Od 1995 zajmuje się doradztwem gospodarczym - pomaga zarządom i właścicielom spółek w podejmowaniu strategicznych decyzji. W tym czasie brał udział w ponad pięćdziesięciu transakcjach kupna i sprzedaży spółek, z czego około dwudziestu doszło do skutku na łączną sumę ponad 1 miliarda euro. Ekspert Instytut Sobieskiego oraz Warsaw Enterprise Institute. Autor koncepcji wprowadzenia do polskiego porządku prawnego Publicznego Wysłuchania. Pomiędzy rokiem 2011-2013 prezes Forum Obywatelskiego Rozwoju, gdzie 10-krotnie zwiększył liczbę współpracowników oraz po raz pierwszy w historii FOR doprowadził do wzrostu środków pozyskiwanych od darczyńców. Opublikował raport szacujący dług publiczny Polski na powyżej 200% PKB, książkę pt. „Podstawy Analizy Finansów Firm” wydaną nakładem Stowarzyszenia Księgowych w Polsce oraz kilkadziesiąt raportów i artykułów o ekonomii politycznej reform. Członek zespołu ministra sprawiedliwości ds. nowelizacji prawa upadłościowego. Strażak w Ochotniczej Straży Pożarnej.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka