Socmedia są jak restauracja, która wpuszcza tylko gości ubranych w krawat. Sprzedaje nie samo jedzenie, ale też nastrój. Gdy socmedia widzą się jako miejsce interakcji mimoz i płatków śnieżnych mogą zamknąć konto każdemu, kto psuje im ten klimat i zagraża takiemu biznesplanowi.
Przymuszanie socmediów do oferowania konta każdemu nie jest ochroną wolności słowa. Jest jej pogwałceniem. Nie można przymuszać do wypowiedzi i przebywania w towarzystwie, na które ludzie nie mają ochoty. Organizatorzy przestrzeni przeznaczonych do interakcji społecznych mają prawo nimi zarządzać.
Zwolennicy konta na tłiterku jako prawa człowieka młócą na lewo i prawo pojęciami monopol i zagrożenie wolności słowa. Brzmi groźnie, ale pojęcia te nadużywają zawężając ich znaczenie do samego fesbunia i tłiterka.
Monopol? A na jakim rynku? Monopol na rynku komunikacji?! Masz wszystkie inne formy komunikacji dostępne ludzkości. Masz cały internet poza fejsbuniem i tłiterkiem. Załóż sobie stronę. Masz gazety papierowe i elektroniczne oraz masz billboardy. Nadal możesz organizować wiece i marsze oraz wieszać plakaty. W samym internecie masz dziesiątki różnych aplikacji: socmedia, portale zrzutkowe, bulletin boardy. A w samych socmediach możesz wybierać pomiędzy twitterem i facebook oraz dziesątkami bardziej egzotycznych usług jak vkontakte czy weibao.
I niech powiedzą nam zwolennicy przymuszania do oferowania konta każdemu: na czyj koszt? Jeśli facebookowi spadną przychody bo twoje elaboraty polityczne odstraszą mu użytkowników kto za to zapłaci?
Monopol na rynku reklamy? Możesz reklamować się w wielu innych mediach. Łączny udział socmediów w wydatkach reklamowych rośnie. Ale jest póki co szacowany gdzieś w okolicach 15% dla wszystkich socmediów.
Ani facebook, ani tweeter nie jest monopolistą. Zwolennicy dostępu do tłiterka i fejsbunia jako prawa człowieka muszą tworzyć błędne analogie typu Gazprom rosyjski potentat w wydobyciu gazu, który z odbiorcami był połączony na sztywno rurą. Czy też twierdzić, że istnieje jakiś odrębny rynek reklamy profilowanej adresowanej do użytkowników socmediów. Tą metodą można szybko zacząć udowodniać, że Facebook ma 100% udział w reklamie na Facebooku. Faktycznie monopolista…
Przymuszanie socmediów do dawania konta każdemu jest pogwałceniem wolności słowa. Socmedia tworzą przestrzeń do komunikacji z określonym klimatem. Tak jak organizator zgromadzenia publicznego, kapłan kościoła czy właściciel filharmonii. Każdy z nich ma prawo określać i egzekwować normy zachowania pod sankcją wykluczenia z dostarczonej przez siebie przestrzeni.
Jeśli na zgromadzeniu publicznym będziesz wykrzykiwał hasła, które nie podobają się organizatorowi wiecu czy marszu ten ma prawo ciebie wyprosić ze zgromadzenia, a policja ma obowiązek mu w tym pomóc. Na nic twoje żale, że organizator też zachęcał do polaryzacji i na niej korzystał. Out! Won! Idź sobie własny marsz organizować.
Podobnie z kościołami, które stanowią prywatną przestrzeń przeznaczoną do użytku publicznego. Kapłan nią zarządzający ma prawo wyprosić każdego, kto w jego ocenie zachowuje się sprzecznie z zasadami wiary. W Polsce kościół katolicki ma 90%+ udział w rynku posług religijnych. Czyż należy zatem zakazać mu dyskryminować i doprowadzić do tego by muzułmanie mogli swoje modły odprawiać w kościołach?
Nawet jeśli masz jedyną w województwie filharmonię to określasz dopuszczalne tam normy zachowania. Każdy kto zachowuje się tam jak na koncercie rockowym, wskakuje na fotele i nuci na głos odtwarzane utwory może być wyproszony. I na nic się zdadzą hasła o monopoliście na rynku filharmonii.
Z wolnością słowa w socmediach jest jak z wolnościa słowa na zgromadzeniu publicznym. Socmedia mają swoich organizatorów którzy tworzą reguły uczestnictwa w ich projekcie: mają prawo wyprosić każdego.
Żeby nie było nieporozumień. Czuję wasz ból. Lata temu 90% czytelników mojego bloga wchodziło nań bezpośrednio. Obecnie 2/3 wchodzi z facebooka lub twittera. To mi nie daje prawa domagać się konta na socmediach. Daje mi tylko obowiązek robić treści, których sami będziecie chcieli szukać. A gdy facebook z twitterem mnie pogonią tworzyć kanały dystrybucji, na których będziecie chcieli mnie znaleźć.
W latach 1989-91 pracował z profesorem Sachsem. Absolwent Harvardu. Od 1995 zajmuje się doradztwem gospodarczym - pomaga zarządom i właścicielom spółek w podejmowaniu strategicznych decyzji. W tym czasie brał udział w ponad pięćdziesięciu transakcjach kupna i sprzedaży spółek, z czego około dwudziestu doszło do skutku na łączną sumę ponad 1 miliarda euro. Ekspert Instytut Sobieskiego oraz Warsaw Enterprise Institute. Autor koncepcji wprowadzenia do polskiego porządku prawnego Publicznego Wysłuchania. Pomiędzy rokiem 2011-2013 prezes Forum Obywatelskiego Rozwoju, gdzie 10-krotnie zwiększył liczbę współpracowników oraz po raz pierwszy w historii FOR doprowadził do wzrostu środków pozyskiwanych od darczyńców. Opublikował raport szacujący dług publiczny Polski na powyżej 200% PKB, książkę pt. „Podstawy Analizy Finansów Firm” wydaną nakładem Stowarzyszenia Księgowych w Polsce oraz kilkadziesiąt raportów i artykułów o ekonomii politycznej reform. Członek zespołu ministra sprawiedliwości ds. nowelizacji prawa upadłościowego. Strażak w Ochotniczej Straży Pożarnej.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura