Mirosława Stachowiak-Różecka rozpoczęła swoją karierę w 2006 roku jako radna miasta Wrocławia. Dzięki tej pracy poznała cały system zarządzania miastem. Pozwoliło jej to na ubieganie się o mandat prezydenta miasta. Niestety, Rafał Dutkiewicz - pewniak stuprocentowy - nie wygrał w cuglach już w pierwszej turze i musiał mocno prężyć się, aby w dogrywce nie ustąpić miejsca Mirosławie. Pozytywnym efektem tamtej kampanii wyborczej było uwzględnienie przez niego chociaż części wniosków dotyczących interesu Wrocławian. Ostatecznie ustąpił ze stanowiska i sporymi nakładami na kampanię wyborczą - tym razem wybory wygrał nieznany nikomu (a przynajmniej wcześniej nierozpoznawalny) Jacek Sutryk - dotychczasowy urzędnik w Urzędzie Miejskim Wrocławia.
Tu warto zastanowić się, dlaczego Grzegorz Schetyna przypisał sobie pierwsze miejsce na liście wyborczej właśnie we Wrocławiu, chociaż miało być zupełnie inaczej. W mojej ocenie pozycja Rafała Dutkiewicza przez jego wycofanie się z walki o fotel prezydenta miasta spadła i to nawet bardzo. Jego następca nie posiada praktycznie niezależnego zaplecza a to zależne nie ma argumentów na poparcie kandydatury Jacka. On sam, jako prezydent miasta, raczej nie jest indywidualnością godną podziwu i za trzy lata raczej nie będzie miał nawet szansy na reelekcję a kto wie, czy nie będzie przedterminowych wyborów na urząd prezydenta miasta.
I znowu rośnie autorytet Mirosławy Stachowiak-Różeckiej.
Jeżeli przypomnimy sobie jej uwagi na temat pracy Zarządu Miasta - to dzisiaj znajdują one potwierdzenie. To - co krytykowała - nie obroniło się a jej propozycje - jeżeli zostały wdrożone - to raczej sprawdziły się. Pani Mirosława, jako poseł RP reprezentującej społeczność Wrocławia i jego okolic, uzyskała nowe doświadczenia, poszerzyła swoją wiedzę i gdyby teraz znowu uzyskała mandat - to w kolejnych wyborach samorządowych będzie na pewno liderem trudnym do obalenia.
Sądzę, że jej silna pozycja we Wrocławiu nie daje szansy nikomu delegowanemu na ten teren z szeregów opozycji i być może dlatego Grzegorz Schetyna postanowił kandydować właśnie z Wrocławia. Uczynił to z lęku, że znowu ktoś z Prawa i Sprawiedliwości uzyska mandat posła z wyboru wrocławskich wyborców. Dlatego sam stanął wśród kandydatów PO z przystawkami (bo tylko PO w ogóle tutaj liczy się a przystawki mają dodać jej głosów).
Inne tematy w dziale Polityka