Konkurs piękności *
Klaudia stała jako ostatnia w dwudziestoosobowym szeregu równie młodych, jak ona dziewcząt, którym udało się po wielu męczących próbach i pokazach na kolejnych etapach dotrzeć tu: do studia telewizyjnego na wielki finał. Strój, w jakim musiała się teraz prezentować, nie był tym, w jakim chciałaby być oglądana przez męską w przeważającej części publiczność. Uważała, że jest to ubiór idealny na plażę albo na basen, natomiast w tym miejscu wolałby mieć na sobie coś zupełnie innego. Jednak dla osiągnięcia celu, jaki sobie postawiła, zgodziła się, do pewnego momentu, spełniać wszystkie oczekiwania organizatorów i menadżerów konkursu. Nie przyszła tu po koronę najpiękniejszej. Miała własne wyobrażenie o swojej wartości, w którym uroda zajmowała może nie ostatnie, ale na pewno nie pierwsze miejsce. Zgłosiła się, bo chciała coś udowodnić wszystkim zaangażowanym w tę, jej zdaniem wątpliwą, zabawę: organizatorom, jurorom, a przede wszystkim widzom, których z całego tego towarzystwa oceniała najniżej, może poza samymi uczestniczkami, tymi, które zupełnie szczerze marzyły o zdobyciu pierwszej nagrody.
Teraz nadszedł czas, aby ten podstępny plan na oczach milionów telewidzów zrealizować. Prowadzący konkurs spiker zadał uczestniczkom pytanie mające sprawdzić właściwie nie wiadomo, co, ale na pewno niezbędne w ocenie ich piękności, bo to przecież było głównym celem konkursu.
- Jeśli mogłabyś zmienić się na jeden dzień w jakieś zwierzątko, to w jakie zmieniłabyś się najchętniej?
Odpowiedzi były wcześniej uzgodnione. W ogóle każdy ich ruch i słowo były dokładnie wyreżyserowane i nikt nie wyobrażał sobie wypowiedzi innej niż przewidziana w scenariuszu. Klaudia sobie wyobrażała. Nie miała zamiaru mówić tego, co wyznaczył jej reżyser. Cierpliwie czekała na swoją kolej.
Mikrofon wędrował od jednej finalistki do drugiej i w odpowiedziach padały kotki, myszki, króliczki, chomiczki itp. – wszystkie futerkowe i miłe w dotyku, jakby zebrane tu dziewczyny chciały przekonać oglądających je na widowni i przed telewizorami ludzi, że zostały stworzone wyłącznie do tego, by je przytulać. Na końcu dotarł też do Klaudii. Wzięła go do ręki i bez zastanowienia powiedziała głosem, w którym wyraźnie słychać było nutę oburzenia:
- Chciałabym zmienić się w żmiję i pokąsać tych wszystkich durnych facetów, którzy patrzą wyłącznie na moją figurę i zupełnie ich nie obchodzi, że mam też mózg i to wcale nie gorszy od nich.
W studiu zapanowała konsternacja. Prowadzący zaczął się zastanawiać, jak powinien zareagować na taką niesubordynowaną postawę uczestniczki. Wykluczyć z dalszej części konkursu? Pouczyć, że zachowała się niestosownie i zażądać, żeby przeprosiła publiczność? Udać, że nic się nie stało i kontynuować dalej?
Kłopotliwe milczenie przerwała nagle eksplozja burzliwych braw ze strony prawie trzystuosobowej publiczności zgromadzonej w studiu. Durni faceci, którzy do tej pory oceniali wyłącznie kształty kandydatek, klaskali najgłośniej.
*) Andrzej Liczmonik, Nie tak czarne, nie tak białe, 2016, fragment książki za zgodą i na prośbę Autora.
Inne artykuły Andrzeja Liczmonika:
https://www.salon24.pl/u/dobrezycie/893864,andrzej-liczmonik-utwory-wybrane
Istnieje możliwość nabycia książek A. Liczmonika, zamówienia: studioinspiracje(at)interia.pl
Inne tematy w dziale Gospodarka