Każda władza ma do siebie to, że ma kilka twarzy... Czasem jest to twarz ludzka, pełna zrozumienia i wrażliwości, innym razem będzie to twarz potwora...
Męstwo*
Co mam mu teraz odpowiedzieć?
Jak się zachować w sytuacji, która spadła na mnie tak nieoczekiwanie?
Pracuję tu już od pięciu lat, spotykałam się z tym człowiekiem codziennie – zawsze szarmancki, kulturalny, do bólu rzeczowy i, zdawało się, raczej konserwatywny w swych obyczajach, a tu nagle taka propozycja wypowiedziana wprost, bez żadnych subtelności.
Zamurowało mnie. Jak mam na nią zareagować?
On jest moim przełożonym, Może w każdej chwili awansować mnie lub zwolnić z pracy. Argumentów mu nie zabraknie.
Zawsze może wydać jakieś polecenie niewykonalne, a potem zarzucić niewywiązanie się z obowiązków albo oskarżyć o coś niekoniecznie słusznie, ale trudno będzie się z tego wybronić.
Widziałam już takie odejścia w ciągu tych pięciu lat – ze łzami w oczach, z poczuciem krzywdy. Tylko wtedy nie mogłam uwierzyć, żeby taki dobrze wychowany i uprzejmy człowiek… przypuszczałam, że miał jednak jakieś podstawy, że to odchodzący są sobie winni. Teraz wiem, że było inaczej.
I co ja mam zrobić?
Mam mieszkanie kupione na kredyt, który spłacać będę jeszcze przez wiele lat.
Mam dziecko na utrzymaniu, rodziców z niskimi emeryturami, którzy na pewno mi nie pomogą. Z dnia na dzień się nie przekwalifikuję, a znaleźć pracę podobną do tej nie będzie łatwo.
Jeśli mnie zwolni, w krótkim czasie stanę się bezdomna, a moje dziecko trafi do placówki opiekuńczej.
Walczyć?
Wytoczyć mu sprawę w sądzie? Ta rozmowa jest bez świadków. Niczego mu nie udowodnię. On jest obstawiony prawnikami. Zniszczą mnie.
Zgodzić się? A później patrzeć codziennie w lustro, przemawiać do swojego dziecka, ucząc je, że w życiu są sprawy ważne, ważniejsze i najważniejsze? Ostatecznie to przecież nic wielkiego. Wszystkie korporacje świata pełne są szefów romansujących z młodymi podwładnymi.
Dla niektórych to nawet nobilitacja. Nie każda przecież zasługuje na uwagę pryncypała. Tylko to odbicie w lustrze, tylko te spojrzenia w oczy własnego dziecka, tylko to wszystko, co zawsze o sobie myślałam i nadal chciałabym myśleć, tylko…
- Panie prezesie, pańska propozycja jest niestosowna, nieetyczna i obraża mnie jako kobietę. Najlepiej będzie, jeśli oboje o niej natychmiast zapomnimy. A ponieważ nie sądzę, aby po tym, co przed chwilą usłyszałam, nasza współpraca była nadal możliwa, za chwilę złożę na pańskim biurku moje pisemne wypowiedzenie.
Do widzenia.
*) Andrzej Liczmonik, Cnoty i grzechy, 2016, fragment książki za zgodą i na prośbę Autora.
Inne artykuły Andrzeja Liczmonika:
https://www.salon24.pl/u/dobrezycie/893864,andrzej-liczmonik-utwory-wybrane
Istnieje możliwość nabycia książek A. Liczmonika, zamówienia: studioinspiracje(at)interia.pl
Inne tematy w dziale Społeczeństwo