Z problemem pozbywania się ciąży niechcianej spotkałem się już w latach 60. XX w. - w miarę szybko - jeżeli patrzeć kryterium nauczenia się czytania i pisania. W tamtym czasie wielu znajomych rodziców otrzymywało nowe mieszkania - a te miały już centralne ogrzewanie. My mieszkaliśmy w zabudowie szeregowej, która nie była przewidziana dla takich luksusów - ale dla wielu naszych znajomych nasz piec był okazją pozbycia się zbędnych książek.
W tamtym czasie trudno było pozbyć się niewygodnych śmieci - a takimi były również i stare książki gromadzone skrupulatnie w domowych zbiorach... a te przy przeprowadzce stanowiły znaczący problem...
Dla mnie było to niesamowite przeżycie, bowiem mogłem bez problemu poznawać treść ukrytą pod znakami graficznymi zadrukowanych stron. Łykałem wszystko, chociaż nie wszystko było dla mnie zrozumiałe. Najbardziej jednak lubiłem grube książki w twardej oprawie - a te z lat 50. XX w. były naprawdę interesujące. Mam tu na myśli ksiażki przeznaczone dla kobiet wiejskich typu "poradnik gospodyni wiejskiej" a także liczne publikacje poświęcone uprawie ogrodu - który był wtedy bardzo poszukiwanym uzupełnieniem strefy mieszkaniowej...
W tych książkach było wiele ważnych i ciekawych tematów, a jednym z nich było powszechne korzystanie z opieki medycznej organizowanej w tworzonych przez państwo ośrodkach zdrowia. W tamtym czasie powszechnym zwyczajem było korzystanie z pomocy felczera albo "babki" - czyli osoby znającej się na przynoszeniu ulgi osobom cierpiącym. Korzystanie z pomocy lekarskiej nie należało wtedy do rutynowych czynności. Do lekarza szło się dopiero wtedy, kiedy taki wiejski znachor nie dawał rady w przywróceniu zdrowia.
Tam znalazłem bardzo ważne informacje przeznaczone dla kobiet usiłujących pozbyć się niechcianej ciąży. Autorzy tych poradników przestrzegali przed korzystaniem znanych, ludowych sposobów usuwania ciąży. Sposoby były proste - polegały na wielokrotnym skakaniu ze stołu na podłogę, aby doprowadzić do usunięcia zagnieżdżonego płodu. Autorzy przestrzegali przed stosowaniem różnych przedmiotów powodujących podrażnienie macicy poprzez drażnienie długim i cienkim przedmiotem, a szczególnie przestrzegano przed używaniem drutów dziewiarskich - któe groziły przebiciem ścianek macicy i zakażeniem - w tamtym czasie ze skutkiem śmiertelnym.
Przestrzegano też przed stosowaniem różnych wywarów ziołowych powodujących zatrucie organizmu i skuteczne poronienie - bowiem takie przedawkowania nieznanych środków także mogło skończyć się śmiercią kobiety usiłującej pozbyć się niechcianego dziecka...
Jak wspomniałem, wtedy byłem dzieckiem uczącym się czytać, stąd wiele terminów było dla mnie niejasnych. Dlatego z zimną krwią przyjmowałem przeczytane informacje. Minęło ponad pół wieku od tego czasu. Miałem go aż nadto na przemyślenia i świadomie - po raz pierwszy ujawniam treść przeczytanej informacji - bo widzę konieczność podniesienia tego problemu.
http://www.radiomaryja.pl/informacje/wroclaw-dziecko-oknie-zycia/
Kilka lat temu klasztory rozpoczęły akcję instalowania specjalnego pomieszczenia dostępnego z zewnątrz. Nazwano je "oknem życia". Jest to specjalnie przygotowane pomieszczenie z możliwością otwarcia od zewnątrz. Zgodnie z deklaracją założyciela - jest to specjalne pomieszczenie - gdzie można pozostawić dziecko, jeżeli rodzice mają jakiekolwiek problemy z dalszą opieką nad noworodkiem.
Dziecko uzyskuje status specjalny.
Zasada jest prosta. Jeżeli ktoś przekaże dziecko pod opiekę Kościoła - takie dziecko jest kierowane do adopcji. TO organizator "okna życia" zabezpiecza sprawy związane z nadaniem imienia, z rejestracją w urzędzie stanu cywilnego oraz zapewnia opiekę zdrowotną w pełnym zakresie niezbędnym dla zachowania życia dziecka.
Jednocześnie tworzy się specjalny rodzaj dokumentu, który uwalnia rodziców dziecka od jakiejkolwiek odpowiedzialności za tak trudną decyzję.
Czas pokazał, że ta inwestycja jest bardzo potrzebna. Bardzo często dziecko po urodzeniu się zostaje przekazane pod opiekę, często w bardzo dramatycznych okolicznościach - wkrótce po porodzie, często w warunkach domowych. Tu warto zastanowić się - dlaczego dochodzi do tak dramatycznych decyzji. Często można uznać, że jest to świadomość braku środków na utrzymanie rodziny - ale znacznie częściej będzie to dramat kobiety - porzuconej przez ojca dziecka i bez wsparcia własnych rodziców. Tak widziałbym ten problem.
Czy można go rozwiązać ?
Myślę, że już najwyższy czas zwrócić uwagę na model rodziny - w którym ważny jest każdy człowiek. Media współczesne żerują na słabostkach. Kino szuka wzorców przysparzających kasy twórcom kultury, ale nie zawsze są to wzorce godne naśladowania. Przemoc, okrucieństwo - są to bardzo poszukiwane trendy w tworzeniu tzw. "kina akcji" - przecież dramat jako sztuka od samego początku bazuje na tragedii ludzkiej. Jednak ofiarą jest tutaj dziecko - bezbronne i bezsilne, niezdolne do samodzielnego funkcjonowania bez troskliwej opieki rodziców...
Dlatego szczególną pomoc należy skierować do tych osób, którym zawaliło się oparcie w najbliższych...
Inne tematy w dziale Rozmaitości