W dzisiejszym świecie trudno jest rozpoznać, kto jest wrogiem a kto przyjacielem. Mimo, że od wejścia Polski do struktur Unii Europejskiej minęło wiele lat, to w mojej ocenie jest raczej gorzej. Owszem, jest grupa, której wiedzie się naprawdę dobrze, ale nie widzę związku ogólnego poziomu życia Polaków w swoim kraju z poziomem elit powiązanych współpracą na rzecz struktur UE. Te ciągłe koalicje, wybory, skargi do Strasburga i tysiące demonstracji spowodowały, że tak naprawdę nie wiadomo już, komu ufać, a od kogo trzymać się z daleka.
Jest pewna grupa zwolenników demokracji, którzy za jej wzorzec przedstawiają organizację prawną w ramach UE i oskarżają osoby odpowiedzialne w Polsce za szerzenie nienawiści, lobbowanie za powrotem do "komuny", ect. W mojej ocenie rząd Beaty Szydło doskonale przygotował akcję jak najbardziej w granicach demokracji, gdzie upomniano się o podstawową kategorię wyboru - nie tylko przez aklamację wskazanej przez kogoś propozycji, ale wręcz zainicjowania propozycji własnej...
Tu druga strona nie traciła niczego - ani uprawnień, ani też przewagi liczebnej... Ktoś z blogerów wykazał, że zarówno PiS, jak i opozycja posiadały po 19 mandatów w parlamencie UE... co oznacza, że posiadająca ogromną przewagę Prawo i Sprawiedliwość ma dokładnie tyle samo mandatów w UE, co odstawiona na boczny tor opozycja... Teraz, po szalonej decyzji przewodniczącego PO, straciła ona jednego ze swoich kandydatów i teraz PiS liczy ich 19 a PO tylko 18. Mandat eurodeputowanego usuniętego z EPL przechodzi - w zależności od uznania - na tę stronę, która będzie miała rację. Chyba, że Jacek Saryusz Wolski zechce dochodzić swych praw i wystąpi o uznanie wykreślenia go z członka PO za nieważne... co właściwie jest tylko weryfikacją kompetencji przewodniczącego w zakresie wykonania statutowego uprawnienia wykreślenia członka partii z jej szeregów...
Uważam, że propozycja rządu Beaty Szydło udzielenia poparcia na stanowisku przewodniczącego KE byłą nobilitacją, wyrazem wielkiego zaufania wobec kandydata z partii opozycyjnej, kandydata dokładnie z tej samej struktury, z której ma poparcie sam Donald Tusk...
Na podstawie wyników głosowania i wcześniej składanych deklaracji widać wyraźnie, że zadziałała tutaj siła argumentacji wodza EPL ze wskazaniem - kto jest tutaj kandydatem na kierownika biura...
http://www.krrit.gov.pl/Data/Thumbs/_public/images/elementy-graf/ODAweDYwMA,logo-wybory-europejskie.png
Te wszystkie okoliczności stawiają wielki znak zapytania nad obrońcami demokracji w Polsce, bo oni powołują się na demokrację w stylu tej w parlamencie europejskim, gdzie jest tylko jeden wódz, jest tylko jedna obowiązująca wykładnia i nie jest to temat do jakiejkolwiek dyskusji.
https://januszszewczak.files.wordpress.com/2014/05/jw_ue-boczny_tor.jpg?w=350&h=200&crop=1
Próba zgłoszenia kandydata na urząd przewodniczącego Rady Europy odsłoniła hipokryzję tej zbiorowości - po co były zapytania kanclerz Niemiec o poparcie dla jej kandydata. Dzisiaj już wiemy, że nie było to zapytanie, lecz konkretna dyrektywa do wykonania i bez żadnej dyskusji. Tylko ciemna masa ma być przekonana, że jest to autentyczny wybór 27 głosów przeciwko jednemu... Ot i cały system dyktatu w trybie demokracji...
2017 03 10, 17:15, [20 100]
Inne tematy w dziale Polityka