Premier Ewa Kopacz na wtorkowym posiedzeniu rządu - tym razem w Krakowie - oceniła nową treść ustawy zmieniającą sposób rozliczenia kredytów rozliczanych we frankach szwajcarskich za ustawę uderzającą w interes banków.
Mnie osobiście dziwi podejście polityków do społeczeństwa w przypadku kolizji interesów z bankami. Jak wiadomo, banki nie są instytucją charytatywną wspierającą osoby bez środków do życia. Banki żyją z obrotu pieniądzem i udzielają kredytów inwestycyjnych oraz konsumpcyjnych wszystkim, którzy posiadają zdolność kredytową ocenianą przez bank udzielający kredytów.
Nie zdarzyło się, aby bank udzielił kredytu osobie nie posiadającej realnych możliwości zwrotu udzielonego kredytu. Tym bardziej banki zachodnie tak nie robią. Mało tego, my w Polsce nie mamy żadnej wiedzy o tendencjach finansowych w świecie i nie możemy oceniać rozwoju gospodarki w skali światowej. Banki zagraniczne znają dokładnie sytuację finansową społeczeństw na różnych kontynentach i jeżeli udzielały kredytów w Polsce, to udzielały je z myślą o uzyskaniu prowizji w związku z udzielonymi kredytami. A jeżeli rynek finansowy za granicami Polski został zachwiany - to banki zagraniczne już musiały o tym wiedzieć i oczekiwanie, że poniosły straty w Polsce - jest naiwnością.
Trudno przyjąć zasadę - że tylko jedna strona w pełni odpowiada za swoje zobowiązania podczas, gdy ta druga korzysta ze wsparcia państwa w egzekwowaniu swoich wierzytelności.
Jak wiadomo, polskie społeczeństwo utraciło źródło zarobkowania w związku z politycznymi decyzjami likwidacji źródeł pracy w Polsce. O ile pracownicy stali się osobami bezrobotnymi bez prawa do pobierania jakichkolwiek zasiłków, urzędnicy administracji państwowej i samorządowej powiązani przynależnością do partii politycznej uzyskują wynagrodzenie wielokrotnie przekraczające średnią krajową wypłacanych wynagrodzeń...
Inne tematy w dziale Gospodarka