Wojtek Wojtek
1056
BLOG

Katastofa górnicza w Courrieres, 1906

Wojtek Wojtek Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Górnictwo ma już kilka tysięcy lat tradycji. Poszukiwania szlachetnych kruszców, czy też cennego krzemienia – to najdawniejsze dzieje związane z górnictwem. Również i rudy miedzi oraz pokładów soli kamiennej wniosły swoje doświadczenie w rozwój górniczego rzemiosła – które dzisiaj kojarzy się głównie z wydobyciem węgla...

Pomijając inne aspekty współczesnego górnictwa nie sposób zastanowić się nad katastrofami mającymi miejsce w kopalniach. Jednym z największych i najtrudniejszych problemów było zalanie kopalni wodą wypływającą nagle z górotworu. Innym zagrożeniem były wypływy metanu – który przy określonym stosunku gazu do powietrza tworzył mieszankę wybuchową. Kolejnym zagrożeniem było zapalenie się i eksplozja pyłu węglowego albo samozapłon pokładu węgla. Taki pożar złoża potrafił być aktywny czasem i przez wiele lat.

Występowanie katastrof górniczych wiązało się ze śmiercią górników. Ale też zdarzało się zasypanie wyrobisk w sposób uniemożliwiający przyjście im z pomocą i pozostawali w miejscu katastrofy już na zawsze.

Jeszcze w XIX wieku panowało przekonanie, że przyczyną wybuchu w kopalni jest metan – w niektórych złożach występujący bardzo obficie, w innych kopalniach był niemalże nieobecny.

Gdy w 1844 roku Michał Faraday doszedł do wniosku, że skłonność do wybuchu ma również pył węglowy – długo nie chciano przyjąć tej prawdy do wiadomości. Prościej było założyć, że wybuch metanu jest tak samo obecny w kopalni, jak i wydobywana kopalina...

Dopiero pół wieku później (1894) stwierdzono urzędowo, że wybuch pyłu węglowego bez inicjacji metanu jest prawdopodobny - co doświadczalnie potwierdził H. Hall w upadowej Big Lady.

Szczególnie wielkim dramatem zakończył się wybuch pyłu węglowego w 1906 roku we francuskiej kopalni Courrieres. Zginęło wtedy 1099 górników. Szczegółową analizę tej katastrofy przeprowadził Wacław Cybulski, twórca polskiej szkoły zwalczania wybuchowości pyłu węglowego i metanu. Ustalił on, że sam wybuch ogarnął ogromną część kopalni na długości 5 km przy szerokości wyrobisk ok. 1,5 km. W chwili katastrofy w kopalni znajdowało się ok. 1800 górników. Wykluczono występowanie metanu. Natomiast samo złoże w czasie wydobywania go z pokładu i jego transportu było mocno zapylone – bo sam węgiel był miękki i prószył bardzo. W tej kopalni stosowano materiały wybuchowe nie były badane na okoliczność możliwości zapłonu pyłu i można było spodziewać się, że w trakcie robót strzałowych doszło do wzniecenia pyłu – który został objęty ogniem zapłonu.

Późniejsze badanie wykluczyło możliwość wybuchu metanu, ponieważ po tej eksplozji nie ujawnił swojej obecności.

Wybuch z 10 marca 1906 roku poprzedziło inne wydarzenie – pożar złoża. Jednak ten pożar został zlokalizowany i ogrodzony tamami zabezpieczającymi przed dalszym rozprzestrzenianiem się pożaru złoża. Prawidłowe opanowanie pożaru potwierdzały raporty inżyniera sporządzone jeszcze przed tym tragicznym w skutkach wybuchem pyłu węglowego.

Na pewno w kopalni Courrieres nie stosowano żadnej metody zabezpieczenia przed zapyleniem powietrza – co praktykowano już w niektórych kopalniach poprzez systematyczne zraszanie wyrobiska wodą.

Przeprowadzona akcja ratownicza miała bardzo dramatyczny przebieg. Akcja była utrudniona z uwagi na dużą liczbę zawałów uniemożliwiających przejście przez wyrobiska. Wady systemu wentylacyjnego uniemożliwiły właściwe przewietrzanie kopalni. Świeże powietrze oraz powietrze zużyte prowadzono jednym szybem, w którym wykonano przepierzenie tworząc dwa kanały. Wybuch uszkodził to przepierzenie – co spowodowało, że powietrze świeże mieszało się z zużytym jeszcze w szybie, bardzo utrudniając oddychanie pod ziemią.

Już na drugi dzień po wybuchu osoby kierujące akcją ratowniczą zarządziły zmianę kierunku przewietrzania, aby szybciej ugasić pożar.

Ogromna przestrzeń kopalni zajęta wybuchem podziałała na psychikę ratowników. Uznano, że nikt z zatrudnionych w polu objętym wybuchem nie mógł go przeżyć. Ta decyzja doprowadziła do zatrucia się gazami pożarowymi górników usiłujących wydostać się z obszaru objętego katastrofą.

Sam wybuch miał miejsce 10 marca, ale już 12 marca z solidarną pomocą przybyli ratownicy z Niemiec. W ich wyposażeniu znalazły się przenośne aparaty tlenowe, jakimi nie dysponowali górnicy francuscy. Dzięki temu wsparciu można było wykonać prace zabezpieczające kopalnię po wybuchu.

W 20 dniu po wybuchu – mimo uznania przez kierownictwo akcji o braku możliwości przeżycia osób znajdujących się w strefie wybuchu – pole objętego katastrofą samodzielnie opuściła grupa 13 górników. Przetrwali ten czas w ślepym wyrobisku, do którego nie dotarł czad powybuchowy. Przeżyli dzięki resztkom żywności znalezionym przy zabitych towarzyszach, jedli surowe mięso końskie wycięte z padłych koni i owies. Pili własny mocz...

W 25 dniu po wybuchu samodzielnie opuścił wyrobiska objęte pożarem jeszcze jeden górnik.

Te dramatyczne wydarzenia spowodowały zainteresowanie zagrożeniami w kopalni. Opracowano m.in. teoretyczny model samozapłonu pyłu. Ale też spowodowały poważne zmiany w spojrzeniu na katastrofy górnicze.

Postanowiono o zorganizowaniu zawodowych drużyn ratowniczych, o wyposażeniu kopalń w sprzęt ratowniczy, o wprowadzeniu przepisów o ratownictwie górniczym...

 

Na podstawie:

Zenon Szmidtke – Muzeum Miejskie w Zabrzu, Proces zmian w górnictwie zainicjowany przez katastrofę w Courrieres w 1906 r. i jego polskie aspekty [w:] Górnictwo w przestrzeni, czasie, kulturze, red. S. Januszewski, Wrocław 2007.

 

http://www.dobrezycie.strefa.pl/teksty/pop_gorn.html

Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura