Jabłka są jednymi z popularnych owoców w Polsce. Rosną w sadach, udają się w ogrodach przydomowych. Jeszcze do niedawna drzewami owocowymi obsadzano pobocza dróg, aby strudzony wędrowiec miał co ugryźć, gdy będzie głodny i orzeźwić się, gdy dokuczy mu pragnienie.
Obsadzanie dróg drzewami owocowymi było szczególnie popularne na obszarach z przewagą ludności niemieckiej. Takie były ich upodobania.
Dzisiaj trudno jest kontynuować tę tradycję choćby z tego powodu, że spadający owoc może spowodować poważne perturbacje w ruchu, gdyby uderzył w szybę pędzącego samochodu. Ale zwiększenie wydajności drzew owocowych pozwala na zwiększenie podaży bez konieczności zwiększania areału uprawy.
Cóż zatem można robić z jabłkami ?
Od dziecka towarzyszyłą mi jabłoń odmiany "papierówka". Owoce tej jabłoni nadaja się do spożycia już wczesnym latem. Oczywiście, zielone i niedojrzałe jabłka mogą powodować dolegliwości gastryczne, ale umiejętność oceny powinna towarzyszyć zawsze. W pierwszym okresie spada z drzewa sporo owoców, które dorastaja nazbyt wcześnie, zanim rożlina wzmocni się na tyle, by dźwigać ciężar owocu. Jednak te właśnie pierwsze spadajace jabłka często posiadają pewne walory smakowe. Oczywiście ich jakość po uderzeniu w twardą ziemię obniża wartość handlową, ale nie obniża wartości samych jabłek.
Jeżeli ktoś posiada chociaż jedną własną jabłoń, juz od początku owocowania może cieszyć się ich smakiem. Jednak dopiero okres przyspieszonego dojrzewania i - co się zdarza - większej intensywności spadów pozwala na przygotowanie w gospodarstwie domowym doskonałych przetworów owocowych - bo jabłka można przygotowywać same, można też łączyć je z niedużymi ilościami innych owoców.
Najorostszym sposobem jest przygotowanie zebranych owoców do smażenia. Jabłka należy oczyścić z gniazd nasiennych oraz części nadpsutych, niektórzy zdejmują także i skórkę (przez obieranie). Tak przygotowane owoce, pocięte na mniejsze cząstki, zalewa się niedużą ilością wody i dodaje cukru. Całość gotuje się aż do czasu rozmięknięcia miąższu na papkę. Wysmażone w ten sposób przeciery można zalać do słoików szczelnie zamyjanych. Jeżeli praca przebiegała prawidłowo, tak zrobione dżemy jabłkowe można przechowywać nawet i kilka lat. Są doskonałym dodatkiem do sera, do lodów a także nadają się jako uzupełnienie do wypiekanych ciast.
Innymi owocami, które szczególnie łatwo dodają się do przecieru jabłkowego, to śliwki. Można łączyć je w różnych proporcjach, konserwować zwykłym cukrem z buraka cukrowego - dzięki czemu mamy do czynienia z pożywieniem sdrowym, bez konserwantów i nadającym się do długiego przechowywania.
Innym sposobem przetwarzania owoców sa wina. Jabłka doskonale nadaja się do tego celu, ale w przypadku jabłek - postępuje się z nimi nieco inaczej, niż z owocami miękkimi.
Przede wszystkim oczyszczone jabłka (można nie obierać, trzeba jednak dokłądnie usunąć wszystkie miejsca porażone zgnilizną) - najlepiej po przetarciu na miazgę, lecz niekoniecznie - należy zalać wrzącą wodą i do tak przygotowanego produktu (w szerokim garnku) można dodać drożdzy winiarskich, ostatecznie drożdży do pieczenia - ale nie mogą to być drożdże solone i po wstępnym zafermentowaniu w miazdze odłączamy płyn od moszczu. Dlatego ważne jest rozdrobnienie, aby zbyt długo nie czekać na rozmięknięcie owoców. Sok wstępnie zafermentowany zlewamy do gąsiora na wino i ewentualnie dosładzamy, po czym musimy odczekać na zakończenie fermentacji. Zafermentowana wstępnie miazga nadaje się na kompost a jej spożycie może spowodować zatrucia pokarmowe. Jednak wino po zakończeniu prawidłowo prowadzonej fermentacji może zachwycić niejednego znawcę win.
I tu dochodzimy do pewnego problemu prawnego. Powszechnie przyjmuje się, że wino można robić tylko z winogron. Wino z innych owoców nie powinno nazywać się winem...
Może to i prawda, ale ja pamiętam czasy, kiedy produkowano masowo wina na bazie jabłek, potocznie nazywane "jabolami" albo też jako "patykiem pisane" - ta nazwa pochodziął od sposobu wykonania etykiety. Wyglądała ona mniej więcej tak, jak tekst napisany patykiem zamaczanym w atramencie...
Wino produkowane przez akłady winiarskie w tamtym czasie nie było produktem najwyższej jakości a koniec fermentacji wiążał się z "zagazowaniem" kadzi fermentacyjnej. Chodziło o definitywne zakończenie procesu fermentacji czyli prowadzono je do chwili, aż drożdze przetworzą na alkohol cały sukiej znajdujący się w fermentujacej miazdze Ponieważ owoce nie są produktami przemysłowymi, różnie było z ich zawartością cukru i zakończenie fermentacji po określonym czasie groziło ponowną fermentacją - tym razem alkohol zamieniał się w ocet. Aby uniknąć takiej niespodzianki, trzeba było zlikwidować drożdże a jednym ze sposobó było zapalenie określonej ilości siarki w kadzi fermentacyjnej w okolicznościach bez dostępu powietrza. Wtedy uwolniona do postaci gazowej siarka wnikała w płym likwidując definitywnie drożdże tam znajdujace się.
Czy takie postępowanie mogło mieć negatywny wpływ na osoby pijące takie wino ? Cóż - wina wykonane zgodnie Polską Normą i w ten sposób zasiarczone rzeczywiście mogą być kwestionowane jako napój naturalny. Jednak sporządzenie wina domowym sposobem z dowolnego owocu jest na pewno satysfakcjonujące, wartości handlowej w zasadzie nie posiada, bo tego jest po prostu za mało.
W mojej ocenie powszechna umiejętność produkcji dobrego i zdrowego napoju będzie poważnym ostrzeżeniem dla producentów, którzy bezkarnie rujnują nasze zdrowie produktami zupełnie nieprzysfajalnymi przez organizm. Myślę, że warto jest samodzielnie zrobić chociaż po 5-6 słoików z różnymi owocami i skonsumować je zimą.
Inne tematy w dziale Rozmaitości