wątek "neosędziów" sięga roku 2015

Bardzo dawno temu, kiedy jeszcze Platforma Obywatelska liczyła na trzecią kadencję, w roku 2015 powołano grupę sędziów na kolejną kadencję. Liczyła ta grupa nominację kandydatów zastępujących trzech sędziów w związku z upływem ich kadencji i jednocześnie - awansem - powołano drugą grupę sędziów, którzy mieliby kontynuować kadencję sędziów, których kadencja miałaby zakończyć się w najbliższym czasie...

I tu zaczął się problem dla PO.

Urzędujący jeszcze prezydent Bronisław Komorowski powołał grupowo sędziów przejmujących kadencje już zakończone sędziów i jednocześnie powołał grupowo sędziów, którzy będą kontynuować kadencje sędziów - kończące się w najbliższej przyszłości...

Jednocześnie odbyły się wybory prezydenckie i stało się to, czego nie oczekiwano. Okazało się bowiem, że Bronisław Komorowski nie został wybrany na drugą kadencję...

I tu rozlało się mleko, bowiem następujący prezydent państwa Andrzej Duda odmówił mianowania sędziów mających zastąpić tych sędziów - których kadencja miałaby zakończyć się w najbliższej przyszłości. Urzędująca wtedy koalicja PO-PSL z milczącą aprobatą Lewicy popełniła istotny błąd. Przy nominacji nowych kandydatów na sędziów nie wskazano - który z powołanych przez prezydenta Komorowskiego kandydatów obejmie kadencję po swoim poprzedniku.

Sytuacja stała się gorąca - z sześciu kandydatów na nowych sędziów trzech miało objąć już wolne kadencje po poprzednikach, druga trójka kandydatów na sędziów miała przejąć zwolnione kadencje w najbliższej przyszłości - ale nie wskazano imiennie - który z kandydatów obejmie mandat po swoim poprzedniku.

Prezydent Andrzej Duda postanowił nie przyjmować przysięgi od nominowanych kandydatów na sędziów z uwagi na brak wskazania - po kim mieliby kontynuować kadencję...

A że sprawa była pilna, ponownie przystąpiono do nominacji kandydatów na sędziów - tym razem ze wskazaniem - który z kandydatów po kim będzie kontynuował kadencję sędziego...

Tak wygląda ten problem.