Komisja zajmująca się wyjaśnieniem wątpliwości powołuje świadka w celu uzupełnienia materiału dowodowego.
Świadek zgłosił się na posiedzenie komisji i przystąpiono czynności formalnych. Na wstępie zapytano świadka o dane personalne oraz wskazanie, czym zajmuje się.
O ile imię i nazwisko oraz wiek nie wzbudziły żadnej sensacji, to już wskazanie świadka, czym zajmuje się - całkowicie sparaliżowało dalszą pracę komisji.
Przewodniczący stwierdził, że świadek nie może zajmować się czymś, co podaje, bo... tak nie jest. Na to świadek przedłożył stosowne zaświadczenie - które przewodniczący komisji poddał w wątpliwość. W tym miejscu zaczęli włączać się inni członkowie komisji ze wskazaniem, że świadek ma prawo wskazać, czym zajmuje się a przewodniczący powinien przyjąć to jako oświadczenie świadka bez dalszej dyskusji.
W tym miejscu nagranie z posiedzenia komisji stało się bardzo trudne w odbiorze - bo o ile słychać było przewodniczącego, to kiedy inna osoba mówiła coś zgodnego z jego oczekiwaniem - to jest to słyszalne, ale kiedy osoba wypowiadała się nie po myśli przewodniczącego - ten wyłączał jej mikrofon...
Po dłuższych przepychankach słownych ustalono, że głos zabierze doradca sejmowy...
Po słowach doradcy sejmowego przewodniczący przerwał przesłuchanie świadka i zaprosił członka komisji, którego zamierzał wykluczyć z pracy komisji, na przedstawienie sprzeciwu przed Prezydium Komisji...
To wszystko odbywa się za pieniądze polskiego społeczeństwa w myśl prawa w sposób rozumiany przez osobę, która dysponuje możliwością wyłączania mikrofonu niewygodnym wypowiedziom innych osób, nie tylko powołanego przed komisję świadka...
https://www.youtube.com/watch?v=TeN6rkfyNqQ
Inne tematy w dziale Polityka