Od wielu już lat ciągle mówi się o powroci
e Donalda Tuska do polityki w Polsce. Warto zastanowić się - komu taki powrót miałby służyć. Warto zacząć od stwierdzenia, że mężczyźni od 65 roku życia posiadają prawo do emerytury. Już ten fakt przesądza, że zabieranie się za pracę w chwili uzyskania wieku emerytalnego nie ma sensu.
Z drugiej strony - zaopatrzenie finansowe przyszłego emeryta może przesądzić, czy on musi dorabiać do emerytury. Piastowanie funkcji publicznych wymaga wielkiej odporności na ataki ze wszystkich stron - więc w takich realiach zabieranie się za pracę nie ma sensu.
Już tylko fakt "honorowego przewodniczenia"partii politycznej jest wystarczający, by decydować o podejmowanych przez zarząd decyzji i nie ponosić za nic odpowiedzialności. I to jest chyba najwłaściwsze rozwiązanie.
Komu zatem miałby służyć powrót Donalda Tuska do polskiej polityki ?
Od razu trzeba tutaj wykluczyć Borysa Budkę. Formalnie jego ewentualna decyzja o rezygnacji z funkcji przewodniczącego partii wymusza procedurę wyborczą nowego przewodniczącego. Tu decydują postanowienia Statutu partii - wybory przeprowadza się w określonych warunkach, musi być czas na zgłoszenie kandydatur, musi być czas na zaprezentowanie się kandydatów na forum partii i dopiero w wyborach - powszechnych - wszyscy członkowie partii głosują na wybranego kandydata.
Po obliczeniu głosów na poszczególnych kandydatów wskazuje się zwycięzcę.
I tu pojawia się problem - bo jeżeli urzędujący przewodniczący sam rezygnuje z urzędu - to nie ma przeszkód, by pełnił obowiązki przewodniczącego do czasu wyboru nowego kandydata przewodniczącego.
Chyba, że Borys Budka składa rezygnację przymuszony do takiego działania - bo już zawiódł totalnie i lada dzień partia w ogóle pozostanie tworem teoretycznym, tworem bez członków.
W takiej sytuacji należałoby odwołać przewodniczącego i do czasu wyłonienia nowego przewodniczącego powołać Komisarza - czyli kogo ?
W PO jest kilka osób, które mogłyby ubiegać się o zarządzanie partią i zgodnie z praktyką w tej partii - komisarz byłby prawdopodobnie jej przyszłym przewodniczącym. Ale - honorowy przewodniczący - nie powinien zastępować zdjętego przewodniczącego chyba nawet przed upływem pierwszego roku jego kadencji jako komisarz.
Oznaczałoby to - że usunięty przewodniczący dopuścił się czynów na szkodę partii - a tego Borys Budka nie jest w stanie przełknąć. Miał zupełnie inne aspiracje a to, że doprowadził do wycofania się się z kandydowania Grzegorza Schetyny - to znak, że nie Grzegorzowi dane było wygrać wybory prezydenckie.
Tu prezydentem miał zostać ktoś inny, ale nie Grzegorz Schetyna.
Jeżeli mam rację, to trzeba zwrócić uwagę, że nowym przewodniczącym dolnośląskiej PO został niedawno sam Grzegorz Schetyna - a to wróży poważny konflikt w strukturach PO.
Komu jeszcze potrzebny jest Donald Tusk ?
Zacznijmy od kandydatury Małgorzaty Kidawy Błońskiej na urząd prezydenta państwa. Niestety, ta kandydatura została skompromitowana i tylko za zgodą większości parlamentarnej przesunięciu terminu wyborów prezydenckich zaakceptowano możliwość zgłoszenia nowych kandydatów bez konieczności ponownego zgłaszania osób już uczestniczących w prezydenckiej kampanii wyborczej w roku 2020.
Negatywna ocena kandydatury Małgorzaty Kidawy Błońskiej przez wyborców zainspirowała inne ugrupowania opozycyjne względem PiS (w rozumieniu, że chodzi o Zjednoczoną Prawicę pod przywództwem Jarosława Kaczyńskiego) do wystąpienia w imieniu całej opozycji - dopiero w świetle sondaży wyborczych nastąpiło zjednoczenie partii opozycyjnych i zadeklarowanie poparcia dla Rafała Trzaskowskiego jako jedynego kandydata całej opozycji.
Oceny Rafała Trzaskowskiego nie są wysokie i większość członków partii opozycyjnych żałuje tego poparcia. Teraz Donald Tusk miałby być kandydatem całej opozycji a PO miałaby pozostać liderem opozycji...
I tu zaczyna zginać się dziób pingwina. Przewodnictwo PO zostało zakwestionowane publicznie a zmowa, że nie będzie innego kandydata ze strony koalicji partii opozycyjnych wyłączyło te partie z życia politycznego. Na placu boju pozostała PO - skompromitowana pod każdym względem a decyzje zarządu PO nie raz nie uwzględniały stanowiska koalicjantów. Wobec takiej nielojalności wobec sojuszników przegrała cała opozycja.
Przyjęcie Donalda Tuska za przewodniczącego i PO, i wszystkich partii będących w koalicji z PO - może spowodować, że beneficjentem podziału mandatów w sejmie czy też w senacie będzie PO z rażącym pominięciem członków partii koalicyjnych...
Sądzę, że jest to wystarczająca przesłanka, żeby Borys Budka nie składał rezygnacji z funkcji przewodniczącego PO, bo może to spowodować zaangażowanie się w kampanię wyborczą PO Rafała Trzaskowskiego oraz Grzegorza Schetyny. Najgorszym scenariuszem byłby w takiej sytuacji protest liderów partii koalicyjnych z PO by to PO była główną opozycją względem #dobrej zmiany.
Powierzenie przewodnictwa PO jej honorowemu przewodniczącemu nie jest gwarancją, że nie wystąpią z roszczeniami o przywództwo całej opozycji liderzy innych partii...e Donalda Tuska do polityki w Polsce. Warto zastanowić się - komu taki powrót miałby służyć. Warto zacząć od stwierdzenia, że mężczyźni od 65 roku życia posiadają prawo do emerytury. Już ten fakt przesądza, że zabieranie się za pracę w chwili uzyskania wieku emerytalnego nie ma sensu. Z drugiej strony - zaopatrzenie finansowe przyszłego emeryta może przesądzić, czy on musi dorabiać do emerytury. Piastowanie funkcji publicznych wymaga wielkiej odporności na ataki ze wszystkich stron - więc w takich realiach zabieranie się za pracę nie ma sensu.
Już tylko fakt "honorowego przewodniczenia"partii politycznej jest wystarczający, by decydować o podejmowanych przez zarząd decyzji i nie ponosić za nic odpowiedzialności. I to jest chyba najwłaściwsze rozwiązanie. Komu zatem miałby służyć powrót Donalda Tuska do polskiej polityki ? Od razu trzeba tutaj wykluczyć Borysa Budkę. Formalnie jego ewentualna decyzja o rezygnacji z funkcji przewodniczącego partii wymusza procedurę wyborczą nowego przewodniczącego. Tu decydują postanowienia Statutu partii - wybory przeprowadza się w określonych warunkach, musi być czas na zgłoszenie kandydatur, musi być czas na zaprezentowanie się kandydatów na forum partii i dopiero w wyborach - powszechnych - wszyscy członkowie partii głosują na wybranego kandydata.
Po obliczeniu głosów na poszczególnych kandydatów wskazuje się zwycięzcę. I tu pojawia się problem - bo jeżeli urzędujący przewodniczący sam rezygnuje z urzędu - to nie ma przeszkód, by pełnił obowiązki przewodniczącego do czasu wyboru nowego kandydata przewodniczącego. Chyba, że Borys Budka składa rezygnację przymuszony do takiego działania - bo już zawiódł totalnie i lada dzień partia w ogóle pozostanie tworem teoretycznym, tworem bez członków. W takiej sytuacji należałoby odwołać przewodniczącego i do czasu wyłonienia nowego przewodniczącego powołać Komisarza - czyli kogo ? W PO jest kilka osób, które mogłyby ubiegać się o zarządzanie partią i zgodnie z praktyką w tej partii - komisarz byłby prawdopodobnie jej przyszłym przewodniczącym.
Ale - honorowy przewodniczący - nie powinien zastępować zdjętego przewodniczącego chyba nawet przed upływem pierwszego roku jego kadencji jako komisarz. Oznaczałoby to - że usunięty przewodniczący dopuścił się czynów na szkodę partii - a tego Borys Budka nie jest w stanie przełknąć. Miał zupełnie inne aspiracje a to, że doprowadził do wycofania się się z kandydowania Grzegorza Schetyny - to znak, że nie Grzegorzowi dane było wygrać wybory prezydenckie.
Tu prezydentem miał zostać ktoś inny, ale nie Grzegorz Schetyna. Jeżeli mam rację, to trzeba zwrócić uwagę, że nowym przewodniczącym dolnośląskiej PO został niedawno sam Grzegorz Schetyna - a to wróży poważny konflikt w strukturach PO. Komu jeszcze potrzebny jest Donald Tusk ? Zacznijmy od kandydatury Małgorzaty Kidawy Błońskiej na urząd prezydenta państwa.
Niestety, ta kandydatura została skompromitowana i tylko za zgodą większości parlamentarnej przesunięciu terminu wyborów prezydenckich zaakceptowano możliwość zgłoszenia nowych kandydatów bez konieczności ponownego zgłaszania osób już uczestniczących w prezydenckiej kampanii wyborczej w roku 2020.
Negatywna ocena kandydatury Małgorzaty Kidawy Błońskiej przez wyborców zainspirowała inne ugrupowania opozycyjne względem PiS (w rozumieniu, że chodzi o Zjednoczoną Prawicę pod przywództwem Jarosława Kaczyńskiego) do wystąpienia w imieniu całej opozycji - dopiero w świetle sondaży wyborczych nastąpiło zjednoczenie partii opozycyjnych i zadeklarowanie poparcia dla Rafała Trzaskowskiego jako jedynego kandydata całej opozycji. Oceny Rafała Trzaskowskiego nie są wysokie i większość członków partii opozycyjnych żałuje tego poparcia.
Teraz Donald Tusk miałby być kandydatem całej opozycji a PO miałaby pozostać liderem opozycji... I tu zaczyna zginać się dziób pingwina. Przewodnictwo PO zostało zakwestionowane publicznie a zmowa, że nie będzie innego kandydata ze strony koalicji partii opozycyjnych wyłączyło te partie z życia politycznego.
Na placu boju pozostała PO - skompromitowana pod każdym względem a decyzje zarządu PO nie raz nie uwzględniały stanowiska koalicjantów. Wobec takiej nielojalności wobec sojuszników przegrała cała opozycja. Przyjęcie Donalda Tuska za przewodniczącego i PO, i wszystkich partii będących w koalicji z PO - może spowodować, że beneficjentem podziału mandatów w sejmie czy też w senacie będzie PO z rażącym pominięciem członków partii koalicyjnych...
Sądzę, że jest to wystarczająca przesłanka, żeby Borys Budka nie składał rezygnacji z funkcji przewodniczącego PO, bo może to spowodować zaangażowanie się w kampanię wyborczą PO Rafała Trzaskowskiego oraz Grzegorza Schetyny. Najgorszym scenariuszem byłby w takiej sytuacji protest liderów partii koalicyjnych z PO by to PO była główną opozycją względem #dobrej zmiany. Powierzenie przewodnictwa PO jej honorowemu przewodniczącemu nie jest gwarancją, że nie wystąpią z roszczeniami o przywództwo całej opozycji liderzy innych partii...
e Donalda Tuska do polityki w Polsce. Warto zastanowić się - komu taki powrót miałby służyć. Warto zacząć od stwierdzenia, że mężczyźni od 65 roku życia posiadają prawo do emerytury. Już ten fakt przesądza, że zabieranie się za pracę w chwili uzyskania wieku emerytalnego nie ma sensu.
Z drugiej strony - zaopatrzenie finansowe przyszłego emeryta może przesądzić, czy on musi dorabiać do emerytury. Piastowanie funkcji publicznych wymaga wielkiej odporności na ataki ze wszystkich stron - więc w takich realiach zabieranie się za pracę nie ma sensu.
Już tylko fakt "honorowego przewodniczenia"partii politycznej jest wystarczający, by decydować o podejmowanych przez zarząd decyzji i nie ponosić za nic odpowiedzialności. I to jest chyba najwłaściwsze rozwiązanie.
Komu zatem miałby służyć powrót Donalda Tuska do polskiej polityki ?
Od razu trzeba tutaj wykluczyć Borysa Budkę. Formalnie jego ewentualna decyzja o rezygnacji z funkcji przewodniczącego partii wymusza procedurę wyborczą nowego przewodniczącego. Tu decydują postanowienia Statutu partii - wybory przeprowadza się w określonych warunkach, musi być czas na zgłoszenie kandydatur, musi być czas na zaprezentowanie się kandydatów na forum partii i dopiero w wyborach - powszechnych - wszyscy członkowie partii głosują na wybranego kandydata.
Po obliczeniu głosów na poszczególnych kandydatów wskazuje się zwycięzcę.
I tu pojawia się problem - bo jeżeli urzędujący przewodniczący sam rezygnuje z urzędu - to nie ma przeszkód, by pełnił obowiązki przewodniczącego do czasu wyboru nowego kandydata przewodniczącego.
Chyba, że Borys Budka składa rezygnację przymuszony do takiego działania - bo już zawiódł totalnie i lada dzień partia w ogóle pozostanie tworem teoretycznym, tworem bez członków.
W takiej sytuacji należałoby odwołać przewodniczącego i do czasu wyłonienia nowego przewodniczącego powołać Komisarza - czyli kogo ?
W PO jest kilka osób, które mogłyby ubiegać się o zarządzanie partią i zgodnie z praktyką w tej partii - komisarz byłby prawdopodobnie jej przyszłym przewodniczącym. Ale - honorowy przewodniczący - nie powinien zastępować zdjętego przewodniczącego chyba nawet przed upływem pierwszego roku jego kadencji jako komisarz.
Oznaczałoby to - że usunięty przewodniczący dopuścił się czynów na szkodę partii - a tego Borys Budka nie jest w stanie przełknąć. Miał zupełnie inne aspiracje a to, że doprowadził do wycofania się się z kandydowania Grzegorza Schetyny - to znak, że nie Grzegorzowi dane było wygrać wybory prezydenckie.
Tu prezydentem miał zostać ktoś inny, ale nie Grzegorz Schetyna.
Jeżeli mam rację, to trzeba zwrócić uwagę, że nowym przewodniczącym dolnośląskiej PO został niedawno sam Grzegorz Schetyna - a to wróży poważny konflikt w strukturach PO.
Komu jeszcze potrzebny jest Donald Tusk ?
Zacznijmy od kandydatury Małgorzaty Kidawy Błońskiej na urząd prezydenta państwa. Niestety, ta kandydatura została skompromitowana i tylko za zgodą większości parlamentarnej przesunięciu terminu wyborów prezydenckich zaakceptowano możliwość zgłoszenia nowych kandydatów bez konieczności ponownego zgłaszania osób już uczestniczących w prezydenckiej kampanii wyborczej w roku 2020.
Negatywna ocena kandydatury Małgorzaty Kidawy Błońskiej przez wyborców zainspirowała inne ugrupowania opozycyjne względem PiS (w rozumieniu, że chodzi o Zjednoczoną Prawicę pod przywództwem Jarosława Kaczyńskiego) do wystąpienia w imieniu całej opozycji - dopiero w świetle sondaży wyborczych nastąpiło zjednoczenie partii opozycyjnych i zadeklarowanie poparcia dla Rafała Trzaskowskiego jako jedynego kandydata całej opozycji.
Oceny Rafała Trzaskowskiego nie są wysokie i większość członków partii opozycyjnych żałuje tego poparcia. Teraz Donald Tusk miałby być kandydatem całej opozycji a PO miałaby pozostać liderem opozycji...
I tu zaczyna zginać się dziób pingwina. Przewodnictwo PO zostało zakwestionowane publicznie a zmowa, że nie będzie innego kandydata ze strony koalicji partii opozycyjnych wyłączyło te partie z życia politycznego. Na placu boju pozostała PO - skompromitowana pod każdym względem a decyzje zarządu PO nie raz nie uwzględniały stanowiska koalicjantów. Wobec takiej nielojalności wobec sojuszników przegrała cała opozycja.
Przyjęcie Donalda Tuska za przewodniczącego i PO, i wszystkich partii będących w koalicji z PO - może spowodować, że beneficjentem podziału mandatów w sejmie czy też w senacie będzie PO z rażącym pominięciem członków partii koalicyjnych...
Sądzę, że jest to wystarczająca przesłanka, żeby Borys Budka nie składał rezygnacji z funkcji przewodniczącego PO, bo może to spowodować zaangażowanie się w kampanię wyborczą PO Rafała Trzaskowskiego oraz Grzegorza Schetyny. Najgorszym scenariuszem byłby w takiej sytuacji protest liderów partii koalicyjnych z PO by to PO była główną opozycją względem #dobrej zmiany.
Powierzenie przewodnictwa PO jej honorowemu przewodniczącemu nie jest gwarancją, że nie wystąpią z roszczeniami o przywództwo całej opozycji liderzy innych partii...
Warto posłuchać ten materiał:
https://www.youtube.com/watch?v=-d34mYXeZVM
A tu są jeszcze ciekawsze stwierdzenia:
https://www.youtube.com/watch?v=s0W1R57l9gY
Inne tematy w dziale Polityka