Wojtek Wojtek
217
BLOG

Wirus - zagrożenie czy "strachy na Lachy"

Wojtek Wojtek Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Mniej więcej rok temu pojawiły się pierwsze informacje na temat zagrożenia epidemiologicznego. Początkowo były to doniesienia w randze zwiększonej liczby zachorowań ale dość szybko okazało się, że w ślad za zakażeniami idzie ogromna liczba osób umierających z powodu porażenia układu oddechowego. 

Dość szybko okazało się, że choroba przenosi się wraz z powietrzem, którym oddycha wiele osób naraz. Spostrzeżenie to spowodowało wprowadzenie ograniczeń liczby osób na jednostkę powierzchni pomieszczeń zamkniętych. Spowodowało to konieczność ograniczenia liczby pasażerów w środkach komunikacji publicznej. Ograniczono liczbę klientów w sklepach a nawet wprowadzono rygory uczestnictwa w zgromadzeniach - w kościołach obowiązuje ograniczona liczba miejsc, zamknięto domy kultury, teatry czy sale kinowe. Restrykcje dotknęły także lokale gastronomiczne i w konsekwencji ograniczenia dotknęły branże hotelową oraz turystyczną...


image

https://www.e-kalejdoskop.pl/content/photos/zdjecie-news/etiuda-1604069476.png



I jeżeli partie opozycyjne bardzo aktywnie blokowały przeprowadzenie wyborów prezydenckich  - to po wielu miesiącach analizy zachorowań w poszczególnych miejscowościach - teraz nawołuje do ulicznych protestów społecznych.

Nie zamierzam tu kogokolwiek agitować do takiego czy innego zachowania się. Chciałbym jednak przytoczyć dwa - dokładnie dwa fakty, które nie pozwalają mi na uczestnictwo w politycznym "hurra optymizmie".

Pierwszy przypadek - to informacja o chorobie Janusza Sanockiego - którego poznałem ponad 20 lat temu jako redaktora naczelnego lokalnego czasopisma  i kiedy został burmistrzem Nysy - jako mojego pracodawcę.  Nasza znajomość trwałą dość długo i ograniczała się do kontaktów w sprawie JOW... Bardzo przybiła mnie informacja, że trafił do szpitala z powodu zakażenia wirusem COVID... i wkrótce po tym - że zmarł w szpitalu z powodu zarażenia się tym wirusem...


Drugi przypadek dotyczy dnia dzisiejszego. Zatelefonował do mnie Ukrainiec, którego poznałem tam, gdzie jeszcze rok temu pracowałem. Trafił tam wraz z kolejną grupą Ukraińców w poszukiwaniu pracy - a zamierzał na stałe osiedlić się w Polsce. Pracował ciężko i sumiennie wykonywał swoją pracę. Był "silny jak tur" - to - co dla mnie było niemożliwe do uniesienia - on podnosił jedną ręką...

Jesienią ubiegłego roku ponownie spotkaliśmy się myśląc nawet o stałej współpracy. Dzisiaj zatelefonował ze szpitala. Tydzień temu zachorował i żona musiała wezwać pogotowie... Przyjechali, zrobili badania na COVID i... zabrali do szpitala z rozpoznaniem zarażenia. Jego żona pozostaje na kwarantannie. Dzisiaj już czuje się dużo lepiej... Jest na sali z ogromną ilością medykamentów oraz ze wsparciem różnych urządzeń sterowanych komputerem. Powiedział, że już rozpoczyna ćwiczenia rehabilitacyjne, ale jeszcze ma wsparcie oddechowe. Powiedział, że jest tam bardzo wiele osób a państwo ponosi ogromne nakłady finansowe na przywracanie zdrowia osobom dotkniętym covidem...


Wnioski pozostawiam już czytającym mój tekst.



Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Rozmaitości