Dzisiaj, w dniu 11 listopada 2020 doszło do bardzo nagannych wydarzeń. Nie wdając się w domysły, chciałbym tylko przypomnieć coś, co miało miejsce i to wcale nie tak dawno. Tu przypomnę postać pewnego księdza, który nagle zniknął z oczu. Okazało się, że wraz ze swoim kierowcą został porwany przez nieznanych sprawców. Ten kierowca wypadł z przejeżdżającego samochodu w małej miejscowości. Przeżył ten wypadek i wyjaśnił, że wypadł, czy też został wypchnięty z samochodu, którym uciekali przestępcy. Uprowadzić oni mieli znanego wszystkim kałana Solidarności - księdza Jerzego Popiełuszkę.
Wkrótce media poinformowały, że znaleźli się świadkowie którzy potrafili opisać ten samochód. Było to bardzo dawno temu, więc nic dziwnego, że była to jeszcze Warszawa - samochód sukcesywnie eliminowany z ruchu drogowego. Dość szybko udało się ustalić, że był to samochód marki Warszawa z numerem rejestracyjnym przypisanym nieoznakowanym pojazdom służb specjalnych.
Atmosfera była coraz bardziej napięta - aż okazało się, że nie był to samochód skradziony... Dość szybko udało się ustalić, że porwanie księdza zostało dokonane przez dwóch funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa z referatu zajmującego się obserwacją środowisk katolickich w okresie PRL.
Dość szybko doszło do zatrzymania tych oficerów oraz znalezienia zwłok księdza wrzuconych do Wisły...
Doszło do sprawy i winnych skazano... Dlaczego o tym przypominam ? Cóż, okazało się, że organa zajmujące się czuwaniem nad bezpieczeństwem państwa zatrudniają pracowników gotowych dopuszczenia się każdego zadania... w co naprawdę było trudno uwierzyć.
W mojej ocenie przekaz tego działania miał być jednoznacznie czytelny: służby bezpieczeństwa zrobią wszystko, co tylko zechcą i nikt nie będzie za takie działania ukarany...
To było takie jedno wydarzenie. A jeżeli ktoś pamięta kulisy tej sprawy, to obaj funkcjonariusze otrzymali niezbyt wysokie wyroki. Dopiero po latach doszło do zweryfikowania postępowania w tej sprawie i dopiero wtedy sprawa wymknęła się spod kontroli służb. Funkcjonariusze musieli jeszcze raz stawić czoła Wymiarowi Sprawiedliwości - już nie spod znaku PRL...
Chciałbym też przypomnieć i inny fakt - ten z okresu wojny Jaruzelsko-Polskiej. Tu przypomnę fakt internowania lidera Solidarności, który był internowany w ośrodku w Bieszczadach. W przekonaniu społecznym miał to być prawdziwy i tragiczny los polskiego patrioty. To tam Lech Wałęsa mógł uzyskać wsparcie duchowe Ojca Świętego Jana Pawła II w czasie internowania...
Świadomie przypominam te dwa fakty, które miały pokazać polskiej społeczności, że nie ma nic do powiedzenia a ci, którzy tym kierują, są ponad prawem...
Sądzę, że dzisiejsze dramatyczne wydarzenia ktoś bardzo starannie wyreżyserował wzorem tamtych prowokacji...
Inne tematy w dziale Polityka