Protestujące kobiety żądają od rządu Mateusza Morawieckiego przesunięcia środków z finansowania Kościoła oraz TVP na służbę zdrowia...
Bardzo ciekawa jest ta propozycja, na którą rząd ma tylko 7 dni czasu.
W Polsce mamy trójpodział władzy - stanowiącą - którą tworzy parlament, wykonawczą - czyli rząd oraz sądowniczą. I nie ma tu już więcej nic. Żaden "strajk kobiet" nie jest kompetentny w sprawie wydawania dyspozycji prezesowi rady ministrów. Owszem, zdarzało się, że prezes rady ministrów wykonywał dyspozycje I sekretarza PZPR, ale wtedy o żadnych prawach do strajku nikt nawet nie chciał słuchać. Ostatnią kobietą, która w tej organizacji mogłaby coś powiedzieć, była Wanda Wasilewska a poza tym wtedy była jeszcze wojna.
A z wojną, jak to z wydarzeniem szczególnej wagi, żartów nie ma. Pokazały to zielone ludziki zza wschodniej granicy Polski i być może ten strajk kobiet wziął sobie do serca takie właśnie działanie...
Zresztą, wystarczy posłuchać zwłaszcza Ukraińców, którzy masowo przyjeżdżają do Polski, by tutaj pracować.
Wystarczy przejść się po ulicach domków jednorodzinnych udostępnionych im na kwatery. Pracują po 12-16 godzin na dobę i zarabiają po 2-3 tysiące złotych na etacie, a starają się ciągnąć nawet 1,5 do dwóch etatów, aby zarobić możliwie dużo pieniędzy. U nich na Ukrainie tak nie jest. Tam, albo nie mają gdzie pracować, albo ich wynagrodzenie sięga 300-500 PLN (w przeliczeniu).
Panie protestujące - w większości nazbyt wyrośnięte uczennice szkół średnich - mają spory luz w szkołach, gdzie są przygotowywane do zdania matury w testach. Po czym dość szybko zapuszczają się w stan odmienny - nic więc dziwnego, że trzeba to skrobać - bo taka z reguły nie załapuje się na świadczenia od pracodawcy a ewentualny sprawca zazwyczaj nie jest w stanie mieć pracę z wynagrodzeniem wystarczającym na wynajęcie mieszkania a co dopiero mówić o utrzymaniu rodziny...
Dla kobiet kończących szkołę średnią jest to poważny problem - bo czas na rodzenie dzieci jest już właściwy ... ale 500 PLUS przy jednym dziecku to figa z makiem...
Problem w tym, że "kobiety w...ne" nie mają żadnej wiedzy - ani zawodowej, ani politycznej - wystarczającej do zarządzania państwem. One nie rozumieją, że Kościół nie jest organem państwa takim, jak szkoła czy ośrodek zdrowia. Kościół Katolicki powstał na zapotrzebowanie społeczne i poprzez liczne nadania, liczne darowizny - stworzył od podstaw to - co możemy dzisiaj zobaczyć - czyli klasztory oraz budynki sakralne, a przy nich zabudowania parafii - gdzie księża mogą zamieszkać.
Ten majątek - przeogromny do roku 1939 - został przejęty w dużej części przez państwo polskie mocą Manifestu Polskiego Komitetu Narodowego z 1944 roku - w bardzo wielu przypadkach - z naruszeniem obowiązującego prawa. Obiekty kościelne zajęte przez odbudowujące się państwo uznane zostały za obiekty "dzierżawione" od kościoła. Za tę "dzierżawę" władze PRL zobowiązały się uiścić czynsz płacony sukcesywnie wraz z odsetkami za zwłokę - a że pieniądze publiczne były zawłaszczane przez ludzi władzy - zobowiązanie ciągle jest "zaległe" - co nie dociera do osób, dla których normy prawa rzymskiego wprowadzone w Polsce jeszcze za życia Mieszka I ponad już tysiąc lat temu, są wiedzą tajemną...
Myślę, że 20 milionów wyborców, które uczestniczyło w wyborach prezydenckich w 2020 roku nie da się uwieść kobietom, które nie posiadają żadnej wiedzy społecznej a ich wrzask poza wulgarnością - w życie społeczne niczego więcej nie wnosi...
https://www.salon24.pl/newsroom/1088246,strajk-kobiet-powolal-rade-konsultacyjna-lempart-daje-ultimatum-rzadowi-pis
Inne tematy w dziale Społeczeństwo