Co kilka godzin pojawia się nowy komunikat o utrudnieniu na odcinku autostrady i zablokowaniu przejazdu na kilka godzin. Przyczyną są wypadki drogowe nawet z udziałem kilku samochodów naraz.
Mało kto jest tak rozsądny, by rozumieć, czym jest prędkość a większość pojazdów na rozpędzenie się do "magicznych" 100 km/h potrzebuje mniej, niż 12 sekund. Ba, współczesne pojazdy są w stanie uzyskać prędkość na poziomie 160-180 km/h i utrzymać ją nawet na odcinku "pod górkę" i "pod wiatr"...
Problem polega na tym, że przy dużej szybkości jest bardzo mało czasu na działanie. Nasze drogi są i wąskie, i kręte, by zagwarantować widoczność niezbędną do jazdy z dużą prędkością. Warto zastanowić się, ile metrów drogi pokonuje samochód przy określonej prędkości jazdy. W prosty sposób można to oszacować dzieląc prędkość w kilometrach na godzinę przez 3 lub przez 4 - w zależności, co jest łatwiejsze.
Na przykład przy szybkości 60 km/h przy podzieleniu przez 3 jest to odcinek 20 metrów drogi, przy podzieleniu przez 4 "zaledwie 15 metrów" drogi w każdej sekundzie jazdy. Oznacza to, że jeżeli jedziemy za poprzedzających nas samochodem, czas kierowcy niezbędny na reakcję (przyjmowany przez biegłych jako 1,5 sekundy) spowoduje przebycie około 20-30 metrów, zanim pojazd będzie wykonywał polecenia osoby kierującej...
Przy szybkości jazdy rzędu 100 km/h w każdej sekundzie samochód pokonuje drogę rzędu 25 metrów... by przy szybkości rzędu 160 km/h przejechać około 40 metrów w każdej sekundzie jazdy...
Co to oznacza praktycznie ?
Jeżeli pieszy zatrzyma się przy krawędzi jezdni, by upewnić się, czy może przejść - to kierowca jadąc z prędkością rzędu 100 km/h musi być co najmniej w odległości około 40-50 m, by zdążyć włączyć hamulce i dopiero od tego momentu liczy się ich działanie... Dlatego w obszarze zabudowanym ogranicza się prędkość jazdy do prędkości rzędu 50 km/h (na drogach lepszych jakościowo - 60 km/h) by ewentualny pieszy zdążył wstrzymać się przed wejściem na jezdnię, bo samochód ma już tutaj trudne zadanie.
Na drogach autostradowych wyklucza się możliwość pojawienia się osoby pieszej, więc można poruszać się ze znacznie większymi prędkościami. Ale tu występuje zupełnie inny problem. Jeżeli osoba kierująca pojazdem jadącym z prędkością rzędu 80-100 km/h (w każdej sekundzie taki pojazd pokonuje 20-25 metrów) spogląda w lusterko wsteczne i widzi, że za nim nie ma żadnego pojazdu, do chwili wykonania manewru zmiany pasa ruchu przejedzie jeszcze jakieś 30-50 metrów.
Jeżeli za nim jedzie samochód z szybkością rzędu 180 km/h - w ciągu sekundy przejeżdża on już 60 metrów i w czasie reakcji kierowcy - manewr pierwszego pojazdu może tu już być poważnym zagrożeniem... Załóżmy, że zdąży nacisnąć hamulce - co włączy światła stop... Drugi i trzeci pojazd w tej sytuacji mogą już być bez szans, jeżeli także jadą z prędkością około 160 km/h (ok. 40 m drogi w każdej sekundzie) i będzie trzeba hamować awaryjnie...
Nic więc dziwnego, że w takich sytuacjach dochodzi do zderzeń nawet kilku samochodów jadących za sobą w odległości mniejszej, niż wymaga to czas reakcji przy większej prędkości jazdy...
Cóż, Ameryki nie odkrywam, ale jak ktoś ma szybki samochód i lubi prędkość, powinien wrócić do lekcji ze szkoły podstawowej, gdy uczniowie uczą się pojęć typu "prędkość, droga, czas..."
/.../ aby wydobyć ze zniszczonej osobówki dwie najbardziej poszkodowane osoby musieli użyć urządzeń hydraulicznych. W akcji uczestniczył śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego /.../ https://raportdrogowy.interia.pl/aktualnosci/news-karambol-na-a2-kolo-skierniewic-cztery-osoby-ranne,nId,4711624
Inne tematy w dziale Rozmaitości