Obserwując wydarzenia na Białorusi mam wrażenie, że jest to spektakl jakby mi znany. Nagle pojawia się społeczny protest, tłumy ludzi zaczynają brać sprawy w swoje ręce i nagle władza musi prężyć muskuły. Milicja i odziały ją wspomagające mają pełne ręce roboty a uliczne bijatyki stają się scenariuszem codziennych wydarzeń.
Tak było w Polsce w roku 1981. Wcześniej dochodziło do jakichś protestów, ale wieczorem w Dzienniku Telewizyjnym podawano komunikaty o nieuzasadnionych przerwach w pracy... Dopiero w sierpniu 1980 roku władza nagle zmieniła front. W Dzienniku Telewizyjnym coraz częściej informowano o przyczynie konfliktu, członkowie rządu nagle stali się dyspozycyjni na apele społeczne... i tak wyłonił się nikomu wcześniej nieznany przedstawiciel strajkującej załogi, z którym nagle strona rządowa (czyli PARTIA) zaczęła rozmawiać o strajku i jego przyczynie...
Potem jakość potoczyło się z górki, przyjęto końcowe porozumienia, które dzisiaj znajdziemy pod hasłem "21 postulatów" - z których właściwie już nic chyba nie zostało...
No, zmieniły się troszkę programy w mediach - czyli coraz częściej Dziennik Telewizyjny o godzinie 19:30 podawał informacje dotyczące "opozycji" rządowej. Ostatecznie przez jakiś czas w różnych miejscowościach działo się... czyli uliczna rozróba, w której stroną właściwą i rozstrzygającą byli chłopcy w mundurkach, z tarczami i pałkami w rękach a ich równy szereg ubezpieczały polewaczki z wodą skierowaną w przechodzących ulicami ludzi...
Takie przepychanki uliczne odbywały się wtedy, kiedy Opozycja próbowała zorganizować wiec lub przemarsz w celu przypomnienia jakiegoś wydarzenia z historii...
Tyle o objawach zewnętrznych protestu społecznego. Wtedy w Polsce nie było praktycznie wodza ani programu, nie było nic poza ulotkami rozrzucanymi gdzieś niespodzianie i jak człowiek chciał coś wiedzieć, to mógł sięgnąć po wydawnictwa wydawane poza oficjalną cenzurą...
I coś na tamten wzór dostrzegam na Białorusi. Właściwie nie ma żądania sprawdzenia przyczyny konfliktu - czyli potwierdzenia wadliwego przeprowadzenia wyborów. Ot, jakaś pani ogłosiła publicznie brak akceptacji wyniku głosowania i... właściwie poza protestami z poparciem dla opozycyjnej kandydatki na urząd prezydenta państwa na ulicach nie ma nic.
Gdyby była to poważna Opozycja - to pani ubiegająca się o urząd prezydenta państwa już powinna ogłosić skład rządu opozycyjnego i program - a tego - póki co - nic... Obawiam się, że białoruska opozycja nie jest przygotowana do przejęcia władzy a udział w wyborach prezydenckich jest tylko epizodem bez happy endu. Obserwuję brak programu, brak kandydatów na ministrów przyszłego rządu, brak koordynacji działań zmierzających do uzyskania przewagi politycznej...
Jeżeli porównamy umocowania prezydenta Polski i prezydenta Białorusi - to są chyba bardzo duże różnice w zakresie kompetencji. A tu - ze strony Opozycji - nie ma żadnych propozycji kadrowych.
Uważam, że opozycyjny kandydat na prezydenta państwa powinien zaproponować skład gabinetu cieni i w ten sposób zdobyć pełne zaufanie społeczeństwa. Dzisiaj jest tylko poparcie dla zawiedzionej kandydatki na urząd prezydenta państwa... a w sytuacji, gdyby jeszcze urzędujący prezydent Białorusi nie uzyskał mandatu z uwagi na oprotestowanie wyborów, nie ma żadnych propozycji - co robić dalej i kto powinien przyjąć obowiązki prezydenta pańśtwa...
Uważam, że powszechne zaprzestanie świadczenia pracy - może i wymowne - nie prowadzi do celu, jeżeli nie ma alternatywnego programu gospodarczego i społecznego... Bez tego nie można wygrać wyborów... Ta przesłanka może przesądzić o totalnej porażce białoruskiej opozycji. W pierwszej kolejności należy zweryfikować wyniki wyborów i wskazać - czy zostały sfałszowane. Dopiero wtedy będzie można zarządzić powtórne przeprowadzenie wyborów.
Trzeba też liczyć się z faktem, że fałszowanie wyników wyborów nie miało miejsca albo, że wynik powtórnego głosowania będzie podobny, jak wynik budzący wątpliwości...
Obawiam się, że opozycja nie jest przygotowana do przejęcia władzy w państwie a wynik powtórnego głosowania może nie zmieniać niczego. Tak to postrzegam...
Inne tematy w dziale Polityka