Dzisiaj większość parlamentarna należy do Zjednoczonej Prawicy często utożsamianej z PiS pod przywództwem Jarosława Kaczyńskiego. I prawdopodobnie tak już pozostanie przez dłuższy czas.
Opozycja - czyli koalicja partii opozycyjnych wobec Prawa i Sprawiedliwości pod kierunkiem Platformy Obywatelskiej. Ta koalicja kilku różnych partii opiera się na sile PO z Donaldem Tuskiem jako ostatecznym szefem tej partii. Trzeba też pamiętać o roli Grzegorza Schetyny, który znany jest ze swojego podejścia do partii, ale też jest on naprawdę świetnym organizatorem politycznym - o czym przekonał się Borys Budka - aktualnie przewodniczący PO.
Oba te ugrupowania łączy wola zarządzania państwem, ale dzieli absolutnie podejście do roli państwa w życiu jego obywateli. Politykom Prawa i Sprawiedliwości, mniej jego koalicjantom w Zjednoczonej Prawicy, zarzuca się "socjalistyczny model państwa podczas, gdy środowiska Unii Wolności aktualnie reprezentowane przez Platformę Obywatelską, opowiadają się za państwem liberalnym, w którym to przedsiębiorcy - i to nie ci pomniejsi - faktycznie sterują administracją państwową, by ta nie ograniczała ich swobód gospodarczych...
W tej rzeczywistości możemy jeszcze dostrzec szereg partii, które już bezpośrednio nie wpływają na władzę w państwie, ale swoją liczebnością w sejmie mogą stworzyć "większość parlamentarną" zdolną przeforsować niemal każdy projekt nowego aktu prawnego.
Czy tak ma być ?
Tu już nie ma pełnej zgody. Partie "kanapowe" posiadające swoich posłów w sejmie mogą doraźnie głosować w ten sposób, aby #dobra zmiana nie mogła decydować o sposobie rozwiązania jakiegokolwiek problemu społecznego lub gospodarczego. I właśnie dlatego nie widzę możliwości żadnej koalicji PiS - jako partii znaczącego wpływu na całą koalicję Zjednoczonej Prawicy z inną partią na scenie politycznej już nie od wczoraj.
Postulaty PiS podzielane przez niemal wszystkich posłów w ramach Zjednoczonej Prawicy posiadają większość w głosowaniach nie dlatego, że obowiązuje dyscyplina głosowania. Projekty aktów prawnych tworzonych przez SEJM z inicjatywy PiS są na tyle jasne i czytelne, że trudno jest je odrzucać.
Nie można tego powiedzieć o opozycji parlamentarnej, która zdecydowanie jest przeciwna wszelkim aktom prawnym tworzonym przez Zjednoczoną Prawicę. I ten właśnie problem jest problemem całej tej "oPOzycji". Bo sprzeciwiają się oni każdej decyzji, jeżeli inicjatorem rozważań jest PiS...
Dlatego nie ma co liczyć na jakikolwiek układ porozumienia. Tu "oPOzycja" ma swój cel i nigdy nie zmieni systemu tworzenia prawa - jeżeli nie przejdzie projekt, który uwzględnia mniejszościowe interesy grupy tworzącej nasz parlament. Potrzebne są tutaj radykalne rozwiązania, które zmienią naszą scenę polityczną.
W głosowaniach składu sejmu nie może być argumentu - że jeżeli za projektem stoi PiS - to jest to bardzo zły projekt...
Aby polskie prawo było tworzone w sposób prawidłowy, projekt musi spełniać oczekiwania polskiego społeczeństwa. A jeżeli kryterium działania polega na przeciwnym głosowaniu w zależności - kto jest inicjatorem zapisu - to jeszcze długo będzie u nas rozłam polityczny.
Właściwym układem podziału - i głosowania - jest interes tworzenia prawa. Jeżeli propozycja będzie rozpoznawana pod kątem akceptacji sposobu rozwiązania - wtedy będzie możliwy konsensus, czyli porozumienie się co do sposobu utworzenia przepisu obowiązującego wszystkich. Jeżeli pozytywne przyjęcie projektu będzie zależne od analizy - kto składa projekt - to dajmy sobie spokój z taką demokracją.
Dobre prawo to taka sytuacja, że jedynym kryterium będzie cel utworzenia przepisu. W takim przypadku istnienie partii "opozycyjnych" względem siebie nie będzie szkodzić interesowi państwa. Tu każdy będzie mógł opowiedzieć się za swoim interesem. Jeżeli jednak celem jest "odsunięcie" przeciwnika od władzy, to nie ma tutaj dobrego prawa.
W takim przypadku nie widzę możliwości PiS do wchodzenia z ewentualnym koalicjantem, bo taki układ wypacza sens demokracji...
Inne tematy w dziale Polityka