Wiadomo nie od dziś, że Azja od kilkudziesięciu lat jest niekwestionowanym tygrysem Europy. Gospodarka rozwija się tu prężnie, ale nie każdy rozumie ten mechanizm. Sprawa jest prosta. Trzeba mieć bardzo niskie koszty i produkować na maksa. Dosłownie do ostatniego tchu całej linii technologicznej a potem znienić branżę lub przynajmniej produkt na zupełnie nowy.
Koncepcja jest prosta. Trzeba wyszukać dobry produkt, najlepiej już uznany jako dobry i w kraju, który nie podpisał żadnej umowy o wzornictwo użytkowe i prawa autorskie i tam wybudować swój zakład produkcyjny. Nowa linia technologiczna ma określoną wydajność dobową. Więc na przykład jakąś produkcję na przykład 10 tysięcy sztuk przeliczyć na koszt produkcji jednostki produkcji. Ale produkcje należy uruchomić w systemie non-stop. Przy bardzo dużej produkcji łatwo jest pozyskać taniego pracownika a przy produkcji bez ograniczeń można w pełni zużyć całą linię technologiczną. Tyle, że w określonym czasie zamiast partii 10 tysięcy sztuk produktu, mamy go w ilości na przykład miliona sztuk w cenie kalkulacyjnej.
Jeżeli uda się rozprowadzić 10-20 % wolumenu produkcji w świecie, to w kalkulacyjnej cenie uzyskujemy zwrot inwestycji w całości i masę produktu w magazynie.
Zakładając pełne nasycenie rynku produktem jego sprzedaż spadnie - tak - ale tylko do fizycznego zaspokojenia popytu. Po jakimś czasie zainteresowanie tym produktem znowu ożyje... i na tym polega ten biznes. Produkcję loco magazyn prowadzi się do fizycznego zużycia linii technologicznej po czym likwiduje firmę. Jej miejsce zajmie nowy produktnowej inwestycji a produkt zdeponowany w magazynie uzupełni jego brak na rynku... i tylko wystarczy co pewien czas opuścić nieco cenę, by ewentualna "konkurencja" nie zagroziła.
I tu zaczyna się problem zwrotu kapitału inwestycyjnego. Zużytą linię technologiczną można sprzedać już tylko raz, bo wkrótce wiedza, którą teraz przedstawiam, stanie się na tyle popularna, że już nikt nie będzie inwestował w fabrykę bez perspektywy rozwoju.
Być może właśnie w ten sposób udało się sprzedać fikcję marki Chińczykom, którzy postanowili sami przejąć gospodarkę w swoje ręce i ... wykupić inwestycje podmiotów zagranicznych na swoim terenie.
Trzeba było tylko stworzyć przekonanie o zagrożeniu w taki sposób, aby podmioty zagraniczne oddały Narodowi Chińskiem cały majątek produkcyjny wzniesiony na terenie Chin... Pazerni komuniści zwietrzyli okazję i wykupili od przerażonych właścicieli ich firmy... i rozpocząć produkcję już na własny rachunek....
Obawiam się, że pieniądze Chińczyków za wyeksploatowaną linię produkcyjną podratują byłego już właściciela... ale pazernym Chińczykom upłynie dość dużo czasu, zanim będą w stanie zaproponować - tym razem - swój własny produkt...
Tak postrzegam to zagrożenie epidemiologiczne. Potrzebne było przekonanie o epidemii w skali światowej, aby przejąć dolary od chińskich biznesmenów... I tak Ameryka została uratowana przed kryzysem. A teraz wystarczy tego dolara zdewaluować, aby nastąpiła ekspansja produktów amerykańskich drenująca zasoby finansowe dogorywającej Unii Europejskiej - która stara się być konkurencyjną w stosunku do gospodarki USA...
Myślę, że nie po to niepokorni obywatele migrowali z Europy na kontynent amerykański, by tam dalej klepać swoją biedę.
Dobrobyt można uzyskać albo łupiąc podbite kraje (patrz - Cesarstwo Rzymskie) albo zdusić konkurencję ogromem własnego kapitału... (rodzinne banki w Szwajcarii)...
Inne tematy w dziale Gospodarka