Dzisiaj trudno jest doradzać cokolwiek politykom Zjednoczonej Prawicy, bo nie tylko, że mają co robić, ale też wiedzą, w jaki sposób realizować oczekiwania społeczeństwa.
Inaczej jest jednak z politykami wiedzącymi lepiej, którzy nie tylko, że nie mają pomysłu, ale i tworzą zespół krytycznie oceniający wszystko, co inni realizują.
W tym miejscu aż prosi się zauważyć stare powiedzenie, że każdy żołnierz nosi w plecaku marszałkowską buławę i tylko od niego zależy, czy wykorzysta swoją szansę.
Taką szansą na powrót do władzy jest koniec kadencji urzędu prezydenta. Tu każdy może próbować swych sił. Oczywiście, zwycięży nie tylko najlepszy kandydat, ale też ten z nich, który wykaże się najbardziej skutecznym dorobkiem. Gdy ruszała kampania wyborcza, partie polityczne i ruchy obywatelskie poczęły wybierać spośród siebie kandydatów na ten urząd,. W przypadku Prawa i Sprawiedliwości nie było problemów - Andrzej Duda jest po pierwszej kadencji i ma prawo do ubiegania się o reelekcję. Z kolei kandydaci "oPOzycji" zwarli swoje szeregi, by wyłonić wspólnego kandydata, który będzie mógł konkurować z urzędującym prezydentem. Następna kadencja byłaby zdecydowanie dla nich łatwiejsza, bowiem Andrzej Duda, chociaż doświadczony polityk, nie będzie mógł ubiegać się o ten urząd.
I coś tam nie wypaliło, bowiem mający pretensję do najwyższych godności lider PO zaproponował swoją kandydaturę. I stało się. Początkowo kampania wyborcza Małgorzaty Kidawy Błońskiej była adresowana do mieszkańców Dolnego Śląska, ostatecznie jednak, mimo rozwieszonych plakatów wyborczych, jej miejsce zajął G. Schetyna a Małgorzata pojawiła się w środowisku Warszawy w roli męża opatrzności czyli szansy dla PO na objęcie kolejnego urzędu w państwie.
Nie wszyscy uważają tę kandydaturę za najszczęśliwszy wybór i w drodze "ratuj się kto może" poszczególni koalicjanci zaczęli prześcigać się w wyłanianiu "swojego"kandydata... co doprowadziło do ich ośmieszenia.
Nagle pojawił się problem epidemii. Opozycja najpierw przeszkadzała w podejmowaniu jakichkolwiek działań, a kiedy zagrożenie stało się realne i w Polsce - umyła ręce... Politycy tej formacji poczęli błaźnić się swymi wypowiedziami a dziennikarze wychwycili różne kompromitujące sytuacje.
Wyniki sondaży okazały się nad wyraz niefortunne właśnie dla kandydatów dla polityków "oPozycji" - stąd cała batalia o wstrzymanie wyborów w przewidzianym terminie. A później jakoś to będzie...
/.../ 27 stycznia doszło do zmiany warty w PO. Grzegorza Schetynę zastąpił Borys Budka. Od tego czasu zaczął się sondażowy zjazd dla tej partii. Do tego – jak wynika z badań – gdyby odbyły się dziś wybory parlamentarne, KO nie wprowadziłaby do Sejmu nawet 100 posłów. /.../ kolejnym problemem dla PO jest spadające poparcie Polaków dla kandydatki KO na prezydenta. /.../
https://www.tvp.info/47536069/duzy-spadek-poparcia-po-zmianie-schetyny-na-budke-ko-nie-mialaby-nawet-100-poslow
https://propolski.pl/borys-budka-suflerem-kidawy/
Dla nikogo nie jest tajemnicą, że awans Małgorzaty Kidawy Błońskiej na urząd prezydenta państwa będzie skutkował powierzeniem misji utworzenia rządu Borysowi Budce jako przewodniczącemu PO...
Kolejne problemy dla PO stworzył lider PSL - "/.../ Władysław Kosiniak-Kamysz uzyskał wynik 22,9 proc. Na kolejnym miejscu uplasowała się Małgorzata Kidawa-Błońską ze wskazaniem 10,8 proc. respondentów /.../"
https://www.salon24.pl/newsroom/1037298,kosiniak-kamysz-wyprzedza-kidawe-blonska-w-sondazach-psl-wznowi-kampanie
W tej sytuacji PO całkowicie wypada z udziału w zarządzaniu państwem a PSL na pewno będzie zabiegał o udział w koalicji ze Zjednoczoną Prawicą.
W mojej ocenie taki bieg wypadków jest możliwy i na pewno znajdzie zainteresowanie większości parlamentarnej.
Stąd różnica w interesach poszczególnych partii opozycyjnych. Tam liderem są politycy PO i tylko oni chcą dyktować warunki. Dlatego w interesie PO jest bojkot wyborów przez wyborców oraz wycofanie się kandydatów współkoalicjantów z udziału w wyborach przy pełnej rywalizacji Małgorzaty Kidawy-Błońskiej z Andrzejem Dudą.
Inne tematy w dziale Polityka