Taka szansa na refleksję zdarza się nad wyraz rzadko. Mam tu na myśli zaopatrzenie w leki. Problem epidemii ujawnił wiele perturbacji wiążących się z zaopatrzeniem na przykład w lekarstwa. Są to substancje chemiczne o precyzyjnie określonych parametrach.
Był czas, kiedy surowce do produkcji lekarstw wytwarzaliśmy sami w ramach polskiej gospodarki. Te surowce z kolei były podstawą do produkcji lekarstw na różne dolegliwości. Dzisiaj już tylko w książkach wziętych pisarzy możemy przeczytać o pracy aptekarza czy też zielarza, który na bazie wieloletniej wiedzy, często przekazywanej z pokolenia na pokolenie, umiał przygotować stosowne lekarstwo. Dzisiaj w starych aptekach relikty sprzętu - moździerze, wagi czy też specjalnie produkowane szklane flakoniki na leki stoją dla ozdoby. A przecież był to podstawowy sprzęt niemal każdej apteki.
Dzisiaj wielki przemysł zawojował nauki medyczne a stosowne leki produkuje się na bazie surowców... często produkowanych w Chinach...
Myślę, że doświadczenie ostatniej epidemii zwróci uwagę na rodzimy potencjał - i surowców, i wiedzy na temat preparatów ratujących zdrowie i życie.
Pomijam tutaj pozyskiwanie strategicznych surowców w Chinach. To jest już tylko koniunktura gospodarcza, któa chyba załamała się ostatecznie. Praktycznie żaden zakład produkujący leki nie może ich sporządzić bez surowca podstawowego, którego produkcja jest zlokalizowana już tylko w Chinach...
Sądzę, że polityka minimalizacji kosztu drogą "pracy specjalisty za miskę ryżu" już definitywnie odchodzi do lamusa. Nie można przenosić produkcji produktu społecznie potrzebnego poza granice państwa jak i zorganizować produkcji wyłącznie na bazie importu półproduktów. Każda społeczność zorganizowana musi być samowystarczalna i dopiero nadwyżki produkcji rodzimej mogą być przedmiotem międzynarodowego obrotu.
Nie widzę tutaj żadnego konfliktu interesów. Są dobra, które mogą powstawać wyłącznie na bazie lokalnego surowca, ale produkty, które można wytwarzać w każdej społeczności - muszą dać zatrudnienie - czyli i pracę, i wynagrodzenie tej społeczności. Dumping gospodarczy pokazał, że jest to tylko polityka zysku doraźnego. Zysku polegającego na zniszczeniu potencjału innych państw - tym samym do zubożenia lokalnych społeczności podczas, gdy grupa ludzi zatrudniona przy produkcji tak poszukiwanego dobra nie ma żadnego zysku z tej pracy.
Uważam, że powinniśmy zadbać o odbudowę zdewastowanego potencjału produkcyjnego i przywrócić samowystarczalność społeczeństwa w swoim państwie. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie niezbędne surowce występują w Polsce w ilościach dostępnych z uwzględnieniem kryteriów opłacalności. Ale od tego jest polityka gospodarcza państwa, aby rodzime społeczeństwo miało środki na pokrycie kosztu zaspokojenia swych potrzeb, nie inaczej...
Foto ilustracyjne, Potencjał był, wiedza pozostała... https://polfa.pl/wp-content/gallery/wizyta-jerzego-staraka-w-polfa-lublin-sa/DX7B3028.jpg
Inne tematy w dziale Gospodarka