długodystansowiec długodystansowiec
3037
BLOG

INTELIGENCJA JAKO GRUPA SPOŁECZNA

długodystansowiec długodystansowiec Polityka Obserwuj notkę 26

 

  Odpowiedź na to pytanie zmusza mnie do określenia tego, co stanowi istotę inteligencji jako grupy społecznej. Obecny konflikt polityczny w Polsce, według mojej oceny, w dużej mierze osadzony jest w różnicach pomiędzy dwoma etosami inteligencji jako warstwy społecznej wywodzącymi się z dwóch przeciwstawnych, a nawet wrogich sobie tradycji. Powinnam powiedzieć raczej inaczej. Jeden etos wywodzi się z tradycji a drugi z ideologi.W konflikcie pomiędzy inteligencją o rodowodzie szlacheckim a inteligencją, czy raczej inteligentami, o rodowodzie socjalistycznym i ludowym.

Różnice tych dwóch etosów ilustrują bardzo dobrze z jednej strony dokonana w 2009 na zamówienie GW wypowiedź Barbary Skargi o roli inteligencji w naszym podzielonym kraju, a z drugiej wystąpienie prezydenta Lecha Kaczyńskiego w 2007 na spotkaniu z naukowcami popierającymi lustrację.

Barbara Skarga:http://wyborcza.pl/1,76842,7054588,Inteligencja_zamilkla.html  

Lech Kaczyński:http://wyborcza.pl/1,79328,4055054.html

  Inteligencja jako warstwa społeczna jest specyficznym wytworem właściwym krajom Europy Wschodniej, które doświadczyły narodowego zniewolenia. W Polsce w pełni ukształtowała się w XIX wieku, a właściwie dopiero po powstaniu styczniowym w wyniku naszych, bardzo specyficznych historycznych doświadczeń. Bazą społeczną inteligencji była nie arystokracja czy warstwa chłopska ale szlachta. Stanowiła ona  jedyną grupę, która była w stanie w owym czasie wziąć na siebie odpowiedzialność i przewodnictwo w kształtowaniu i bronieniu wartości narodowych.

  Chociaż pochodzenie szlacheckie z czasem przestało być ważne, inteligencja jednak zaadoptowała wartości, które były typowe dla stanu szlacheckiego, grupy społecznej najbardziej w tym czasie historycznym narodowo dojrzałej. Głównymi i niekwestionowanymi cechami inteligencji był jej patriotyzm a wraz z nim służba narodowi, dbanie o tradycje narodowe, o podnoszenie poziomu cywilizacyjnego, troska o sprawiedliwość społeczną i związane z tym społecznikostwo. Właśnie społecznikostwo. Samo wykształcenie, czy fakt wykonywania pracy umysłowej w celu zapewnienia sobie bytu, nie jest wystarczającym wyznacznikiem przynależności do inteligencji. Inteligencja, jak już wspomniałam, nie tyle z wyboru co z konieczności historycznej była jedyną grupą w społeczeństwie polskim zdolną do utrzymania ciągłości narodowej. Chłopstwu obce były ideały i tożsamość narodowa, mieszczaństwo zaś nie było jeszcze w pełni ukształtowane a formująca się w tym samym czasie co inteligencja warstwa kapitalistyczna, składała się z elementu narodowo obcego (co dobrze opisał Władysław Reymont w „Ziemi Obiecanej” a co zostało dramatycznie przeinaczone w ekranizacji tej powieści dokonanej przez Wajdę). Będąc sumieniem narodu, stojąc w pierwszych szrankach broniąc tego co niezbędne dla utrzymania polskiej tożsamości, zawsze była przedmiotem ataku zaborców i okupanta tak niemieckiego jak i rosyjskiego.  

   Po wojnie zaś inteligencja, a właściwie to co z niej pozostało, stała się elementem obcym klasowo, zepchniętym na margines życia politycznego i społecznego. Enklawami, gdzie jej niedobitki znajdowały jeszcze przez krótki czas jakie takie schronienie były wyższe uczelnie czy środowiska artystyczne, w tym literackie. Ale i to nie trwało długo. Inteligencję, jeżeli nie podjęła współpracy z rezimem, konsekwentnie spychano na nieliczące się stanowiska urzędnicze, pozycje które ograniczały znacznie ich aktywność na polu kultury jak i państwowości. Starą inteligencję zastępowano nową. Z jednej strony wywodziła się ona z przedwojennych kręgów komunistycznych (przykładem tego jest Michnik z jego tradycjami rodzinnymi i środowisko tworzące obecnie krąg GW) a z drugiej tworzono ją umożliwiając młodemu pokoleniu o chłopskim i robotniczym rodowodzie kończenie szkół wyższych wpajając mu zarazem ideały walki klasowej jako rządzące porządkiem społecznym jak i politycznym. Temu środowisku jednak historycznie obcy był etos, tak bliski środowisku starej inteligencji, jak tradycje niepodległościowe, Polska jako dobro najwyższe, jej tradycja, ciagłość kulturowa, interes zbiorowy,etc.Został on zamieniony na interes klasowy i ideę międzynarodowego proletariatu. Interes narodowy był raczej pogardzanym obciążeniem w realizowaniu hasła „proletariusze wszystkich krajów łączcie się”. Inteligencja była grupą, która ponosiła największe straty w walce o polskość. Jakkolwiek to ona organizowała spiski i powstania nie przeszkadzało to w cynicznym ośmieszaniu i krytykowaniu jej udziału w zrywach niepodległościowych zarzucając niepotrzebne ich romantyzowanie i wytracanie substancji narodowej. Przy braku polskiej państwowości Polska jednak w tej inteligencji żyła i przez nią i w niej przetrwała.

  Inteligencja była grupą ubogą nigdy bowiem nie skupiała się na walce o własne partykularne interesy i uprzywilejowanie, które rzucała jak kamień na szaniec niepodległości i interesu narodowego. Swojej energii nie skupiała na gromadzeniu dóbr materialnych. Zdobyte wykształcenie miało służyć dobru publicznemu i być wykorzystane dla polepszenia sytuacji narodu jako takiego a nie określonej klasy społecznej czy politycznej. Ukształtowała model patriotyzmu, który w PRL-u był konsekwentnie zwalczany a obecnie conajmniej aktywnie kontestowany przez znaczącą część społeczeństwa, środowisk politycznych i tzw. opiniotwórczych.

   Powiedzieć więc można, że inteligencja to pewien rodzaj postawy służebnej wobec narodu i jego potrzeb. Tę inteligencję i jej etos, jak słusznie zauważyła kiedyś Daria Nałęcz, odrzuca się i w sposób demonstarcyjny okazuje się jej lekceważenie.

  Zapytana zostałam ostatnio dlaczego swojego wykształcenia i zdolności nie wykorzystałam dla osiągniecia lepszej pozycji w życiu. Odpowiedź jest prosta, wywodzę się bowiem od pokoleń z tej inteligencji, którą opisałam powyżej. Nie należę do inteligencji, która coraz częściej jest utożsamiana z grupą zawodową utrzymującą się z pracy umysłowej i dbającą o swoje własne partykularne interesy. Wywodzę się z inteligencji, która ginęła w powstaniach, Wiośnie Ludów, siedziała w twierdzy magdeburskiej, uczyła w wiejskich szkołach, ginęła na polach bitew pierwszej i drugiej wojny światowej, nie ugięła się przed gestapo i nie poddała się procesowi sowietyzacji, której domy chociaż biedne wypełnione były książkami gromadzonymi przez pokolenia. Z inteligencji, która chociaż zwalczana i marginalizowana nie zapomniała etosu, z którego się wywodzi. Z inteligencji, której nie zależało na zaszczytach i uznaniu gdyż nie było to jej celem. Która, gdy przyszło do interesów Polski, nie pytała dlaczego ale mówiła, że tak trzeba.

  Pamiętam gdy babcia opowiadała mi, że w dniu wybuchu drugiej wojny światowej dziadek, Bogdan Chrzanowski, intelektualista, filolog klasyczny żyjący całe swoje życie w świecie książek literatury antycznej, na jej błagania aby nie szedł odpowiedział: „Janeczko, a co się stanie z tą Polską jak wszyscy zostaniemy w domach?” 10-go września już nie żył. Zginął idąc wbrew ostrzeżeniom ratować wspołtowarzysza walki. „Obyś dzielnie dowodził” były jego ostatnimi słowami, które skierował do swojego ucznia przed bitwą.http://www.info.kalisz.pl/historia/dywizja.htm

  A babcia? Wdowa z dwojgiem małych dzieci mimo wielokrotnych nacisków nigdy na współpracę z reżimem nie przystała i do końca życia uczyć już mogła tylko w najniższych klasch szkoły podstawowej. I jest to odpowiedź pani Skardze, która kiedyś w cytowanej powyżej wypowiedzi twierdziła, że: „Ten, kto sam nie przeszedł przez piekło, nie ma prawa sądzić, a w każdym razie od sądu powinien się wstrzymać”.

   Ja, to następne, ktoreś już z rzędu pokolenie również na współpracę nie poszłam i kamieniem też nie rzucam. Nie chcę tylko aby ci, którzy na tę współpracę przystali ze względu na oportunizm, tchórzostwo,  łajdactwo, brak patriotyzmu czy zwyczajną obojętność na sprawy Polski kształtowali teraz jej politykę, kulturę i przyszłość. I pani profesor Skardze, chociaż już nie żyje, ale ma wielu nastepców podzielających jej poglądy, chciałabym przypomieć, że naród polski, w tym również inteligencja, przeszedł przez piekło Kazchstanu, wyroków śmierci, ub-eckich i sb-eckich więzień i tortur. I to ten naród ma prawo decydować o przyszłości swojego kraju a nie ci, którzy w nowej sytuacji politycznej po raz kolejny chcą praktykować swój oportunizm i miekkość moralnego kręgosłupa.

  Tak więc naprawdę moja odpowiedź jest bardzo krótka. Pochodzę z inteligencji, która od wielu pokoleń nie zamykała się w swoich domach i nie sprzedała swoich ideałów dlatego właśnie będę głosowała na Jarosława Kaczyńskiego. Oddam na niego swój głos niezależnie od jego szans na wygraną, gdyż reprezentuje on tradycje patriotyczne polskiej inteligencji, które chociaż nieustannie ośmieszane i lekceważone są mi niezmiernie bliskie. Bo o Polskę mi chodzi. Jak zawsze. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (26)

Inne tematy w dziale Polityka