Polska kultura polityczna posiada wiele osobliwych cech. Na tle innych narodów wyróżnia nas osobliwa niechęć do uwzględniania realnego stosunku sił i interesów w polityce zagranicznej . Często nie zadajemy sobie trudu zastanowienia się nad możliwymi negatywnymi konsekwencjami naszych działań. Mamy również skłonność do przeceniania własnej siły i znaczenia na arenie międzynarodowej. Nie potrafimy również wyciągać wniosków z wcześniejszych klęsk. Popularne przysłowie mówi mądry Polak po szkodzie jednak już Jan Kochanowski pisał iż ,,Nową przypowieść Polak sobie kupi ,że przed szkodą i po szkodzie głupi”. Polscy politycy powtarzając wciąż te same błędy starają się osiągnąć inne rezultaty. Od co najmniej 200 lat Polska na przemian opiera swoją politykę na pseudo mocarstwowości lub poszukiwaniu gwarancji bezpieczeństwa ze strony zewnętrznych odległych mocarstw . Przykładem polityki pseudo mocarstwowej była konfrontacyjna postawa sejmu czteroletniego wobec Rosji , która była bezpośrednią przyczyną II rozbioru Polski. Rezultaty drugiej linii polskiej polityki zagranicznej reprezentują losy powstańców listopadowych , styczniowych, kościuszkowskich czy legionistów dąbrowskiego . Niekiedy obie linie polskiej polityki łączą się ze sobą najbardziej znanym tego przykładem jest polityka Becka przed II wojną światową. W jej wyniku Polska straciła elity zmasakrowane przez obu okupantów , poniosła olbrzymie straty ludzkie ( 6 mln zabitych, ok.12 milionów obywateli) , straciła połowę terytorium, zaś stolica kraju została zrównana z ziemię. Czy odrzucając alians polsko-brytyjski i przyjmując dyktat III Rzeszy Polska mogła wyjść na tym gorzej? Dzisiejsza polityka rządu bierze najgorsze możliwe wzorce z polityki Józefa Becka. Prężąc cudze muskuły skłóca nas z o wiele silniejszymi sąsiadami. Powróciła znana z czasów międzywojennych koncepcja międzymorza nazywana dzisiaj trójmorzem. Nasi politycy zdają się nie dostrzegać ,że inne państwa regionu nie widzą w nas żadnego lidera i nie zamierzają pod naszym przywództwem budować sojuszu jednocześnie antyrosyjskiego i antyniemieckiego. Polska wmieszała się ( jeszcze za rządów PO) w rewolucje na Ukrainie czego efektem było aneksja Krymu przez Rosję i wojna w Donbasie. To jak nasz udział w konflikcie ukraińskim postrzegają sami Ukraińcy ukazuje fakt ,że Polska nie została zaproszona do stołu negocjacyjnego. Cała mocarstwowa polityka obecnego rządu na , którą składają się walka z Rosją i Niemcami jednocześnie wisi na cienkiej linie amerykańskiego poparcia. Gdyby Donald Trump zdecydował się wycofać swoje poparcie dla Polski nasza polityka momentalnie straciła by grunt pod nogami. Nasz rząd działa tak jakby nie rozumiał tego ,że w naszym regionie naturalnymi partnerami dla Waszyngtonu są Berlin i Moskwa nie Warszawa. Amerykanie od czasu do czasu wykorzystują nas jako element nacisku na Niemcy i Rosję ale polityka Waszyngtonu w stosunku do nas jest jedynie wypadkową stosunków z tymi mocarstwami. W tej sytuacji należy się zastanowić czy sojusz polsko-amerykański zapewnia nam bezpieczeństwo? Odpowiedzieć na to pytanie może sobie każdy z osobna.
Wyobraźmy sobie przez chwilę ,że jesteśmy prezydentem USA czy wypowiedzielibyśmy wojnę mocarstwu atomowemu jakim jest Rosja by bronić Polski? Moja odpowiedź na to pytanie brzmi oczywiście nie . Obecne gwarancje bezpieczeństwa jakich udzielają nam amerykanie są dawane z odgórnym założeniem że nigdy nie zostaną dotrzymane. Więc po co w takim razie są na udzielane? Odpowiedź na to pytanie również jest bardzo prosta. Występowanie w roli gwaranta naszego bezpieczeństwa przez USA pomaga zwiększyć wpływy amerykańskie w naszym kraju. Amerykańskie korporacje internetowe jako pochodzące z kraju naszego protektora nie muszą płacić podatków. Amerykańskie firmy bez przetargu wygrywają zlecenia na uzbrojenie polskiej armii.Polska zdecydowała się kupować amerykański gaz i ropę . Co więcej amerykanie mogą wyzyskać obecność w Polsce w pertraktacjach z Moskwą. Już pobieżne przyjrzenie się sytuacji pozwala zauważyć że USA wyciąga z sojuszu z Polską poważne profity nie ponosząc praktycznie żadnych kosztów. Gdy jednak zadamy pytanie jakie realne korzyści z tego układu ma Polska trudno wymienić coś konkretnego.
Jeżeli zapewnienie bezpieczeństwa Polski przez zewnętrznego gracza jest nierealne to jak to zrobić? Są dwie opcje. Pierwsza bardziej ambitna zakłada obronę Polski własnymi środkami Wymagała by ona jednak gwałtownego wzrostu wydatków na zbrojenia. Przy obecnej ekipie rządzącej przeznaczającej olbrzymie sumy na transfery socjalne należy uznać taki wzrost za niemożliwy. Zostaje nam opcja druga czyli utrzymywanie dobrosąsiedzkich stosunków co najmniej z jednym z naszych wielkich sąsiadów najlepiej z oboma. Nie ma tutaj się co oszukiwać że będą to relacje partnerskie jest to niemożliwe ze względów obiektywnych. Między Polską a Rosją i Niemcami istnieje bowiem olbrzymia dysproporcja sił na naszą niekorzyść.
Inne tematy w dziale Polityka