Marynarka Wojenna, wspomnienie, ale potem także sprawdzenie w internecie po więcej. I znalazło się.
Na koniec lekcji religii padało standardowe "Czy są pytania ?". Klasa natychmiast uśmiechała się i patrzyła na mnie. :) Księżom było ze mną naprawdę coraz trudniej !
Następnie to samo działo się na wykładach filozofii marksistowskiej - prowadząca je pani docent była jednak super osobą ! Zresztą podobnie jak i ta druga pani docent, ta od ekonomii politycznej, najpierw kapitalizmu, potem socjalizmu...
Oraz na tzw. wychowaniu politycznym, w trakcie odbywanej razem ze Szkołą Morską zasadniczej służby wojskowej (czyli ZSW) i to o tym wykładowcy będzie notka.
Obywatel komandor - starszy już, o sympatycznej, ale "twardej" inteligencji... - zawsze mówił ciekawie - zawsze spokojnie i z uśmiechem odpowiadał. Jakoś dawał nam radę. Ale i pytania nieprzypadkowo wolno było zadać dopiero na koniec wykładu, czyli faktycznie tylko jedno, zawsze niemal na minutę przed dzwonkiem.
Aż przyszło do pytania bez wyobrażalnej - w tamtych czasach - szczerej odpowiedzi.
Było to przy okazji przerabiania cyklu Historia Wojska Polskiego, przy drugiej wojnie światowej, wojna rosyjsko-fińska.
I ją też omawiał dość ciekawie, skupiając naszą uwagę na taktyce wojsk.
"Obywatelu Komandorze, przepraszam, ale nie do końca zrozumiałem wykład. Czyli, że maleńka Finlandia napadła na Związek Radziecki ? Tak ? "
- Grupa zamarła. Przecież nikt nie chce problemów, a byliśmy już przy końcu ZSW i na krótko przed egzaminem oficerskim...
Pan obywatel Komandor (wielki szacun dlań !) tym razem spoważniał,
chwila ciszy, on patrzy na nas uważnie, my na niego... sekundnik gna do przodu, jednak wiemy, że coś jeszcze musi nastąpić...
i słyszę odpowiedź, z naciskiem:
Młody podchorąży,
w historii Ludowego Wojska Polskiego - a ja tę, nie jakąś inną historię Państwu tu wykładam -
nie ma NICZEGO, czego musielibyśmy się wstydzić.
Puenta jest ta,
że tak, jak żywię ogromną wdzięczność, wobec wszystkich moich katechetów,
wobec pani docent, wykładowcy filozofii marksistowskiej (i nie tylko tej, mimo nazwy przedmiotu), pani docent od ekonomii...
i tak samo wdzięczność wobec Pana Komandora - też wspaniałego pegagoga, Kaszuba i Polaka,
choć komucha i to z czysto niemieckim nazwiskiem Neugarten.
Pamięć im !
Ale ! ALE !
Samego mnie tak zaciekawiło to, co napisałem przed chwilą, że zacząłem sprawdzać także w interncie. Kim właściwie był ów oficer polityczny, starszy już "obywatel komandor" Neugarten ? czytam: ... członek Komisji Partyjnej MW z 16.8.1951. ... komuch, kurna , jak diabli! ... Nie wiem na pewno, czy to on ? czy może jego ojciec ? Ale sądząc po wieku, mógł to być i on...
I jednocześnie także znajduję, że bardzo odważny i prawy człowiek:
Relacja ze stalinowskiego procesu dowódcy ORP "Błyskawica", kmdr Zbigniewa Węglarza:
Oskarżyciel z "...Informacji MW. Zadając pytania świadkom Krukowski starał się ich naprowadzać na składanie zeznań oskarżających, a nawet straszył ich konsekwencjami wybielania oskarżonego. Tak było z zdo d/s poi. wych., kpt. mar. N. Neugartenem... Później, już po wyjściu z więzienia na wolność, dowiedziałem się, że prokurator MW, Świątkowski, wzywał do siebie niektórych ważniejszych świadków i ustawiał ich tak, aby zeznawali przeciwko mnie, czyli wprost oskarżali. Taką presję wywierał na chor. mar. K. Wiznera oraz na kpt. mar. N. Neugartena, czyli mego zastępcę d/s poi. wych. Gdy mimo to ten ostatni odważył się złożyć przed sądem jak najlepszą opinię o mnie, został niebawem zwolniony ze służby i wyrzucony ze służbowego mieszkania wraz z żoną..."
- Jasna cholera ! A my, studenci, nic nie wiedzieliśmy !
DIM, Morze Egejskie, abcd efg.. - staram się przekazać Państwu, co najważniejsze. Także porównując zjawiska i procesy. Te w Polsce nieraz o kilka dziesięcioleci późniejsze, niż w Grecji, jednak przebiegające podobnie.
Ostatnio kilka razy razy przestawały istnieć moje konta, zawsze przy temacie wspólnej waluty. Czy to przez zadziałanie jakiegoś "software korygującego" ?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo