Dimitris Koasidis Dimitris Koasidis
122
BLOG

A co gdyby Polska była państwem demokratycznym ? - nie tylko w sprawie powodzi.

Dimitris Koasidis Dimitris Koasidis Społeczeństwo Obserwuj notkę 18
A co gdyby Polska była państwem demokratycznym ? Możecie Państwo sprawdzić to na przykładzie zasad demokracji ateńskiej:

Słówko wyjaśnień:

Ateny - państwo o rozległości terytorialnej niemal od wschodniego Morza Czarnego, po Gibraltar...

Gdzie najszybszym medium komunikacji między gminami - a "demokracja" to dosłownie "władza gmin" - były okręty wojenne, potrzebujące doby do półtorej wioseł i wiatru, by dotrzeć do głównych części państwa (a kilku dób, by dotrzeć do jego krańców).

A jednak, gdy wyborcy STRACILI ZAUFANIE do dowolnego z urzędników, cywilnych lub dowódców wojskowych, nawet w ciągu kilku dni (ekstremalne przypadki), a zazwyczaj w ciągu około 2 tygodni, od danych wydarzeń, takiego urzędnika czy dowódcę odwoływano ze stanowiska.

Tak więc, dziś w Polsce, burmistrzowie niektórych miast
i także inni funkcjonariusze - nie chcę błędnie wskazać, nie znam struktury -
i także wprowadzający w błąd, skrajnie lekkomyślny premier państwa 
- byliby już odwołani. Najpóźniej do końca bieżącego tygodnia. 
Co nie oznaczałoby koniecznie także zmian struktur politycznych.
Po prostu ad'hoc wymianę osoby, na bardziej odpowiednią.

Tyle, że my nie mamy demokracji.
Nasz stytem to autokratyzm (autokracja) elekcyjny.

Zmienić możemy naszych przedstawicieli wyłącznie jeden raz na 4 lata
i nawet jeśli okazuje się, że wybrani przedstawiciele są kompletnymi oszustami,
powtarzam:
nawet w sytuacji, gdy okazują się rozmyślnymi oszustami
i podobnie, gdy okazują się zupełnie niekompetentnymi - na dane stanowisko - nieudacznikami
-  na przykład gdy ani myślą realizować przedstawianych przedwyborczo programów 
- my i tak nie jesteśmy wtedy w stanie ich odwołać.
- a to ponieważ nasz system nie jest demokracją. A potrzebujemy jej. Demokracji. 



Coś z Aten jeszcze... dawnych i dzisiejszych.

- Było to państwo o co najmniej 2 milionach ludności
- Była to demokracja przedstawicielska
- Toteż zupełnie błędne jest rozumienie, że to jakiś "lud ateński" zwoływał wiec, masówkę, rozróbę na wzgórzu Pnyx - jako źródło władzy.
- Pnyx jest to niewieli placyk na zboczu wzgórza o tejże nazwie... zgaduję, że mogło się na nim zmieścić ze sto osób (i także więcej, ale wtedy w wielkim tłoku) i byli to wybrani przez gminy przedstawiciele.
- przedstawiciele każdej z gmin, ale jeśli w dużym pośpiechu ważnej sprawy, wtedy większości gmin, tych bliżej położonych.
- Przedstawiciele nie byli kadencyjni - wybierały ich gminy jako posłów w konkretnych sprawach.
- gminy poziomo porozumiewały się między sobą, co dziś nazwalibyśmy inicjatywą ustawodawczą.

i inna jeszcze ciekawostka:
Sędziowie pochodzili z wyboru, za każdym razem.
Sędziowie za udział w rozprawie otrzymywali jedną dniówkę kwalifikowanego robotnika.
Sędziów wyznaczano setki naraz, w bardzo ważnych sprawach nawet do 600 - i wtedy nie było mowy o przekupstwie. Niewykonalność...
Adwokatów nie było, a płatni doradcy prawni owszem, istnieli ale pozostawać musieli poza salą rozpraw.

W Grecji do dziś rozpatruje się po wiele spraw, szybko-sprawnie I BARDZO MOCNO JAWNIE, gdyż przy wszystkich świadkach pozostałych spraw (kto chce jest na sali).
Na jednym i tym samym posiedzeniu sądu szczebla podstawowego.
Po kilka minut na każdy przypadek, na zacietrzewianie się stron czy na przedstawienia teatralne nie daje to czasu,
toteż i odwołania od orzeczeń są potem rzadkością.

- i podobnie, gdy okazują się zupełnie niekompetentnymi - na dane stanowisko - nieudacznikami.

DIM, Morze Egejskie, abcd efg..

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo