Konfliktów zbrojnych w naszym pokojowym świece całkiem sporo. Ot choćby ostatni najgłośniejszy chyba (a kolejny zresztą) izraelsko – palestyński. A czasy takie, że media transmitują wydarzenia na bieżąco. Szczególnie poruszając cierpienia cywili.
Z całym szacunkiem najwyższa pora brutalnie stwierdzić: podział na cywili i żołnierzy podczas wojny umarł, i to nie wczoraj. Początek agonii tego podziału to I wojna światowa, finał : pierwsza wojna telewizyjna, czyli obrona Wietnamu Południowego przez Amerykanów. Główne przyczyny zjawiska: postęp technologiczny (nie tylko w wojsku!), doskonalone metody wywierania wpływu (czy wręcz: sterowania) zachowaniami mas ludzkich – zarówno u siebie, jak i u przeciwnika. No i uwrażliwienie zachowań rządzących od nastrojów tychże mas, elegancko zwanych opinią publiczną.
I wojna światowa: nowe środki walki, zwłaszcza samolot, pozwoliły na przeniesienie działań bojowych daleko za linę frontu. Były jednak niedoskonałe i skala powodowanych zniszczeń nie była jeszcze duża. Choć kierowano je głównie na obiekty wojskowe, to odnotowujemy również pierwsze ataki kierowane celowo przeciwko ludności cywilnej.
Obserwujemy też wzrost znaczenia wpływu opinii publicznej. Po jatkach 1914 roku (dla armii francuskiej właśnie ten rok był najkrwawszy w całej wojnie) wpływ mas na politykę rządów uniemożliwił szybkie zakończenie wojny – społeczeństwa po obu stronach frontu domagały się zwycięstwa, nie pokojowych negocjacji. Podobnie nastawienie rosyjskiej opinii publiczne połączone z przesadnym liberalizmem caratu i Rządu Tymczasowego ułatwi Niemcom wyłączenie Rosji z wojny po stronie zwycięskiej w 1917 Ententy.
Zacieranie podzaiału gwałtownie przyśpieszyła II wojna światowa. Wtedy przed dowódcami pojawiły się kwestie typu: zaorać zakłady MANa produkujące m. in. Pantery (zginą cywile – robotnicy, kadra inżynierska, no i pechowcy z sąsiedztwa zakładów), czy w trosce o cywili pozwolić na produkcję, ale wówczas nasi żołnierze będą się wykrwawiać niszcząc gotowe wyroby. Zresztą ofiary wśród pracowników to nie zwykli cywile. W realiach epoki śmierć wykwalifikowanej kadry zakładów czołgowych nie jest wiele mniejszą stratą niż śmierć załogi czołgu na polu walki.
Sensowne okazały się wówczas ataki na otwarte miasta. Terrorystyczne ataki na Rotterdam czy Belgrad, łamiąc wolę oporu mieszkańców, przyśpieszyły opanowywanie Holandii i Jugosławii przez Niemców. Co ciekawe odwetowe naloty anglosaskich bombowców nie złamały niemieckiego morale, choć przynajmniej pozwalały Niemcom na odczuwanie że też biorą udział w wojnie. Morale nie załamało się , bo wbrew legendzie Niemcy bardzo zyskali na narodowym socjaliźmie, zwłaszcza podczas wojny. Dlatego też walczyli jak wściekli do końca za Führera w 1945, a nie za Kajzera w 1918.
Kropką nad i podziałowi na cywili i wojskowych była pierwsza wojna telewizyjna w historii. Amerykańscy żołnierze niepotrzebnie bronili Wietnamu Południowego przed Vietcongiem i armią Wietnamu Północnego. Zmanipulowane przekazy telewizyjne „niezależnych” i „obiektywnych” korespondentów ogłupiły społeczeństwo amerykańskie tak że antywojenne demonstracje zmusiły polityków do wycofania US Army z bronionego Wietnamu. Militarny sukces poszedł na marne zamieniony w polityczną i propagandową klęskę. W dużej mierze dzięki ogłupionym, demonstrującym amerykańskim cywilom, którzy okazali się w tej wojnie najgroźniejszym przeciwnikiem swoich żołnierzy. Świadomie bądź nie walcząc swoimi demonstracjami po stronie komunistycznego Wietnamu. Era cywili nie wpływających na losy wojen, a tylko ponoszących jej skutki dobiegła końca.
Inne tematy w dziale Polityka