Hasło „życie ludzkie jest najważniejsze” formułowane w różnorakiej postaci, ale sprowadzające się do tegoż sensu, to jeden z bodaj najbardziej rozpowszechnionych zabobonów naszych czasów. Tymczasem pobieżny rzut oka na historię człowieka uzmysławia nam łatwo jak szkodliwe i zgubne dla niego jest to przekonanie.
„Życie ludzkie jest najważniejsze…” Dobry Boże, wyobraźmy sobie Kolumba, Magellana kierujących się tym hasłem. Jak długo trwałoby poznawanie świata, gdyby wyruszającym na swych śmiesznych stateczkach odkrywcom NIEZNANEGO, taka myśl w ogole powstałaby w głowach?
„Życie ludzkie jest najważniejsze…” Czy kierując się tą myślą Roald Amundsen, Robert Scott, David Livingstone, Edmund Hillary i inni zaryzykowaliby w ogóle swe wyprawy tam na krańce rzek, gór czy wreszcie Ziemi. Czy raczej siedzieliby spokojnie w ciepełku domowych pieleszy, kontentując się bezpiecznym „tym co jest”?
„Życie ludzkie jest najważniejsze…” Gdyby ot choćby Otto Lillenthal miał takie podejście, o ile opóźniłaby się era lotnictwa w w historii. Wszak to jego praktyczne doświadczenia stworzyły podstawy wiedzy o tym jak latać. „Trzeba ponieść ofiary…” tak podsumował swój ostatni, zakończony śmiercią lot człowiek, bez którego doświadczeń, kto wie jak długo jeszcze samolot nie byłby w stanie oderwać się od Ziemi. ALE „Trzeba ponieść ofiary…” A NIE ŻE: „życie ludzkie jest najważniejsze…”…
„Życie ludzkie jest najważniejsze….” jak bardzo sami ograniczamy siebie (UWAGA: nie mam na myśli bezmyślnego narażania typu bungee z czterożyłowego kabla elektrycznego) rezygnując ze strachu z choćby próby zrealizowania tlących się w nas marzeń i pragnień? Więcej: czy ze strachu nie zabijamy tą myślą już samych marzeń, pragnień i wizji? Sprowadzając tym samych siebie do poziomu dwunożnych zwierząt, pochłoniętych tylko myślami o jedzeniu i bezpieczeństwie.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo