foto: Piotr Kazimierczak
foto: Piotr Kazimierczak
Tadeusz Deszkiewicz Tadeusz Deszkiewicz
565
BLOG

Crème de la crème mińskiego "Rigoletta"

Tadeusz Deszkiewicz Tadeusz Deszkiewicz Kultura Obserwuj notkę 6

 

Crème de la crème dzisiejszej obsady” – powiedział Robert Dymowski o Justynie Reczeniedi po sobotnim spektaklu „Rigoletta” w… Mińsku Mazowieckim. Nie było w tym określeniu ani źdźbła przesady. Młoda sopranistka Warszawskiej Opery Kameralnej w nietypowej, plenerowej inscenizacji opery Verdiego zadebiutowała w partii Gildy. A był to debiut niezwykle udany. Justyna Reczeniedi stworzyła postać subtelną, ale wyrazistą - doskonały portret psychologiczny postaci – bohaterki kruchej, delikatnej i lirycznej a jednocześnie „męczeńskiej”. Justyna Reczeniedi jest śpiewaczką wyróżniającą się nie tylko liryczno dramatycznym sopranem o pięknej barwie i piękną koloraturą, ale i inteligencją. Widać to zarówno w jej kreacjach mozartowskich w Warszawskiej Operze Kameralnej, jak i produkcjach które wielu śpiewaków uznałoby za drugorzędne. Rola Gildy przygotowana do plenerowej realizacji Miejskiego Domu Kultury w Mińsku Mazowieckim była przemyślana w każdym szczególe, a postać bohaterki doskonale skonstruowana. Oglądając i słuchając mińskiego „Rigoletta” miałem wrażenie, ze jestem w znakomitej operze bądź na znanym operowym Festiwalu.

Skupiłem się na Justynie Reczeniedi i jej Gildzie bo właśnie ona wywarła na mnie największe wrażenie, ale świetne były także inne role. Bardzo przekonujący był Zenon Kowalski grający tytułową postać zgorzkniałego Rigoletta. Jego błazen nawet przez chwilę nie śmieszy. Jest poczciwy, ale tragicznie zagubiony, dobry, lecz nie potrafiący udźwignąć ciężaru swych słabości. Wokalnie Zenon Kowalski (solista Opery Łódzkiej) zwrócił uwagę szlachetną barwą swego głębokiego barytonu i bogactwem odcieni głosu i aktorstwa ukazujących skomplikowane wnętrze Rigoletta.

Na pochwałę zasługuje także młody śpiewak z Poznania Patryk Rymanowski który wcielił się w ciemną postać bandyty Sparafucile. To artysta dysponujący głębokim, pięknie brzmiącym basem. Uwodzicielską Magdalenę zaśpiewała – jak zawsze świetnie - solistka Teatru Wielkiego w Warszawie Magdalena Idzik.

W mniejszych rolach Dworzanina i Hrabiego Monterone wystąpili Ryszard Wróblewski i Robert Dymowski – sprawca znakomitej inicjatywy corocznego wystawiania w Domu Kultury w Mińsku oper i operetek. On także – jak się zorientowałem – był spiritus movens całości, a wiec doboru obsady i reżyserii plenerowego spektaklu.

Pomysł świetny, zainteresowanie (mimo kropiącego deszczu) ogromne, wykonanie znakomite. A wiec sukces!!! Gratuluję pomysłodawcom, realizatorom i wykonawcom.

             Na koniec dygresja. Gdy w 2001 roku byłem na tej samej operze Verdiego w Metropolitan Opera w Nowym Jorku wyszedłem zawiedziony. Od lat prowadziłem transmisje stamtąd w radiowej „Dwójce” i zwykle były to wydarzenia.  Gildę śpiewała wówczas Ruth Ann Swenson. Tym razem jej rola nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia.

Liczę, że na scenie MET pojawi się kiedyś młodziutka, zdolna i piękna Justyna Reczeniedi. Będzie to kolejna polska śpiewaczka, która po karierze w Warszawskiej Operze Kameralnej, zawojuje światowe sceny operowe. Mam nadzieję.
 

Tadeusz Deszkiewicz
dla Portalu „Kamerton”
www.kamerton.net

Zobacz galerię zdjęć:

foto: Piotr Kazimierczak
foto: Piotr Kazimierczak foto: Piotr Kazimierczak foto: Piotr Kazimierczak

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Kultura