Przejrzałem wywiady, notki na S24, komentarze, słowem "przeczytałem cały internet" i nabieram pewności, że w całej tej rekonstrukcji, a raczej we wrzawie przed rekonstrukcją wkoło ministerstwa cyfryzacji, nie chodzi o Panią Minister, czy o cyfryzację - cokolwiek miałoby znaczyć to słowo...
Jednak o coś chodzić musi! Nieprawdaż?
Na pierwszy rzut rozpatrzmy trzy przeważnie zwyciężające odpowiedzi: władza, pieniądze i sex.
Tego ostatniego nie jestem pewien, gdyż swej żonie przysięgałem wiele, wiele lat temu. Pamiętam do dziś i słowa nie złamałem. Staram się odmierzać rzeczywistość "swoją miarką", aczkolwiek widzę co się w temacie sex'u wyrabia nie tylko w moim ukochanym kraju. Odmierzam, lecz nie oceniam. Nie czuję się znawcą w temacie oceny urody i miłosnej chemii między ludźmi tak ciężko zapracowanymi, nieczęsto po godzinach urzędowania. Dla naszego dobra, gdyż zgodnie z dewizą Ministerstwa to my, "obywatele jesteśmy najważniejsi". Sex, mimo niepewności, definitywnie skreślam. Aczkolwiek, wizja miłosnej kłótni pani minister z panem ministrem Błaszczakiem rozpala moją wyobraźnię...
Kochane pieniążki są tylko wtedy kochane, gdy jest ich dużo. Szybki rzut oka na budżet Skarbu Państwa, a tam lipa. Czyżby niedoszli pogrobowcy ministerstwa cyfryzacji nie potrafili liczyć? Większość środków budżetowych pani Streżyńska wydaje na utrzymanie systemów kluczowych takich jak CEPiK, ewidencja ludności i takie tam inne projekciki. Liczba umów realizowanych w ministerstwie jest wywieszona na jej stronie internetowej i można sobie dokładnie wyliczyć co, kto i za ile. Ba, można w trybie dostępu do informacji publicznej zażyczyć sobie wglądu do dokumentacji. Jest pełna transparentność, co wyklucza motyw jakim są pieniądze w takim rozumieniu, jakim każdy złodziej chciałby pojmować, przejmować i przytulać.
Władza. Gdzież tu władza? Wiedza, o tak! Wiedza jest w dziedzinie ministra cyfryzacji ogromna. Kiedyś zżymałem się publicznie na temat jakości prezentacji na temat projektów przygotowywanych przez panią Minister, gdyż nie były czytelne, jasne i do pojęcia przez adresata komunikatu. Projekty ciekawe, a prezentacja o nich do luftu.
Czyżby pewniaki zawiodły? Raczej nie. Jednak największym atutem do przejęcia ministerstwa jest władza. Leży ona we wpływie na rejestry ludności, czyli sporządzanie list wyborczych. Od kilku dni brzmią mi w uszach słowa znanej pani redaktor "szkoda, że jest taka małość w tych ludziach" i do tego trudno uwierzyć, żeby rządzący dopuścili się manipulacji przy rejestrach i listach wyborczych, by uzyskać przełożenie na wynik wyborczy. Trudno uwierzyć, a nadchodząca zmiana ordynacji wyborczej w samorządach potwierdzi lub nie moje podejrzenia.
Inne tematy w dziale Polityka